Wiceszef MSZ: Janusza Wojciechowskiego powinno się poprzeć niezależnie od różnic politycznych

2019-09-20, 13:31

Wiceszef MSZ: Janusza Wojciechowskiego powinno się poprzeć niezależnie od różnic politycznych
Kandydat na unijnego komisarza ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski. Foto: PAP/Rafał Guz

Szymon Szynkowski vel Sęk, wiceminister spraw zagranicznych, mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl o kandydaturze Janusza Wojciechowskiego na unijnego komisarza ds. rolnictwa. - Kandydata, który jest delegowany przez naszą ojczyznę, powinno się po prostu poprzeć, i to niezależnie od wewnętrznych różnic politycznych - ocenia Szynkowski vel Sęk. 

Magdalena Złotnicka, PolskieRadio24.pl: Możliwe, że szykują się zmiany, jeśli chodzi o zakres odpowiedzialności poszczególnych komisarzy europejskich. Kompetencje dotyczące pomocy państwowej z dyrekcji generalnych ds. rolnictwa i gospodarki morskiej mają być przeniesione do dyrekcji generalnej ds. konkurencji. Kandydatem na komisarza ds. rolnictwa jest Polak, Janusz Wojciechowski. Te pomysły to próba osłabienia Polski?

Szymon Szynkowski vel Sęk: Podczas każdorazowego kształtowania się Komisji Europejskiej w nowym składzie pojawiają się dyskusje na temat tego, jak podzielić kompetencje. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego i bez sensu jest doszukiwanie się tu jakiegoś drugiego dna czy sensacji. Po drugie, ta kwestia nie jest ostatecznie postanowiona.

Rozmowy na temat zakresu kompetencji cały czas trwają. Jesteśmy jeszcze przed przesłuchaniami w Parlamencie Europejskim, więc byłbym wstrzemięźliwy w ocenie tego, jak ostatecznie ukształtują się kompetencje przyszłego komisarza ds. rolnictwa. Dla naszego kraju najistotniejsze zresztą jest, by te kompetencje umożliwiały nam realizację takich celów, jak np. doprowadzenie do wyrównania dopłat bezpośrednich dla polskich rolników, którzy czekają na to od lat.

Powiązany Artykuł

Ryszard Czarnecki 1200.jpg
Ryszard Czarnecki: Elżbieta Bieńkowska podpisała się pod antyrolniczym budżetem KE

Skoro wspomniał Pan o przesłuchaniach w komisjach, to jeszcze nim one się zaczną, Wojciechowski chce uzyskać poparcie wszystkich polskich europosłów. Uda się osiągnąć zgodę narodową w sprawie tej kandydatury?

Powinno być oczywiste, że kandydata, który jest Polakiem i jest delegowany przez naszą ojczyznę, powinno się po prostu poprzeć, i to niezależnie od wewnętrznych różnic politycznych. Tym bardziej że Wojciechowski ma zajmować się rolnictwem, a więc obszarem, który chyba aż tak wielkich kontrowersji  nie wywołuje.

Lider Wiosny Robert Biedroń ogłosił w Strasburgu, że jego formacja swoje poparcie dla Wojciechowskiego uzależnia od jego stanowiska w sprawie praworządności i gotowości poparcia ewentualnych sankcji.

Chodzi o to, że ma pilnować, czy zasad praworządności przestrzega trzoda chlewna? A tak na poważnie: nie rozumiem, co kompetencje komisarza ds. rolnictwa mają do dyskursu o praworządności, ani dlaczego ktoś chce uzależniać od poglądów na praworządność poparcie dla swojego rodaka. Pozostaje mieć nadzieję, że wszyscy polscy europosłowie, w tym trójka europarlamentarzystów z Wiosny, wykaże się  solidarnością narodową.

Jeśli mówimy o sprawach związanych z praworządnością: teraz ten obszar nadzorować będą Czeszka Věra Jourová i BelgDidier Reynders. Już pojawiają się głosy, że to oznacza twardy kurs wobec polskiego rządu. Są powody do obaw?

W mojej ocenie nie, także dlatego, że widzimy wyraźnie, że w tej kadencji nowa przewodnicząca Komisji Europejskiej będzie odgrywała ważną,  decydującą wręcz rolę. A widać już wyraźnie, że Ursula von der Leyen preferuje zbalansowane podejście do tych kwestii, które w przeszłości budziły kontrowersje w związku z politycznym podejściem KE. Mówię tutaj m.in. o kontynuowaniu procedury praworządności, mimo że dialog z KE od strony Polski przedstawiał się konstruktywnie,  a nasz kraj był nastawiony na wyjaśnianie wątpliwości i ewentualne zmiany legislacyjne.

Zakłada Pan zatem, że von der Leyen będzie w stanie przyblokować ewentualne zapędy Jourovej i Reyndersa?

Zakładam, że nie będzie w tej kadencji miejsca na pozaproceduralne, a politycznie umotywowane działania poszczególnych przedstawicieli KE, jakie miały miejsce w mijającej kadencji. Pamiętajmy jednak, że kwestie rzekomych naruszeń praworządności naprawdę nie są jedyną, czy najważniejszą sprawą do załatwienia w przyszłej kadencji Komisji Europejskiej.

Dla Komisji Europejskiej jednym z większych wyzwań tej kadencji będzie ciągnący się brexit. Parlament Europejski może przedłużyć okres negocjacji, jeśli będzie to miało uzasadnienie, takie jak uniknięcie brexitu bez porozumienia, przeprowadzenie wyborów powszechnych lub referendum, uchylenie art. 50 lub zatwierdzenie umowy o wystąpieniu. Jaka polityka wobec Wysp jest korzystna z punktu widzenia Polski?

Polska jest zwolennikiem zachowania przez UE elastycznego podejścia do związanych z realizacją brexitu problemów Wielkiej Brytanii. Nie jest w interesie Wielkiej Brytanii, co oczywiste, ale także całości Unii Europejskiej, co dla niektórych mniej oczywiste, opcja no deal. W związku z tym opowiadamy się za tym, by nie stawiać Wysp pod ścianą.

Powiązany Artykuł

parlament europejski 1200 shuttt.jpg
Czy postępowanie OLAF wpłynie na skład KE? B. Kempa: ta drużyna zostanie przyjęta

Bezumowny brexit miałby z całą pewnością negatywne oddziaływanie na wszystkie kraje członkowskie UE, także na Polskę. Dlatego też we wspólnym interesie jest, by starać  się tego uniknąć.

Zwłaszcza że chociaż sytuacja polskich obywateli na Wyspach jest w sensie politycznym zagwarantowana i nie muszą się oni obawiać bardzo poważnych turbulencji lub odebrania im jakichś praw, to jednak takie bezumowne wyjście może zaowocować pewną nerwowością i sytuacjami, których dziś  nie jesteśmy w stanie do końca przewidzieć.

Gospodarczo znacząco ucierpimy na bezumownym brexicie? Jakim dziedzinom życia oberwie się najmocniej?

Ze względu na to, że mamy tak wiele obszarów wymiany handlowej z Wielką Brytanią, trudno to pole jednoznacznie zdefiniować. Poza obszarem wymiany handlowej mogłoby to dotknąć także obszaru inwestycji. A to mogłoby z kolei wywołać negatywne skutki dla naprawdę wielu dziedzin gospodarki. Dlatego tak ważne jest, by do bezumownego brexitu jednak nie doszło.

Zmieńmy temat. Prezydent RP Andrzej Duda weźmie udział w debacie generalnej 74. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku. Przy okazji zapadną konkretne decyzje odnośnie do wizyty Donalda Trumpa w Polsce?

Prezydent USA po tym, jak zmuszony był odwołać swój przyjazd do Polski 1 września, zadeklarował, że chciałby odwiedzić nasz kraj możliwie szybko. Gospodarzem takiej wizyty będzie Kancelaria Prezydenta RP i to ona  jest właściwym podmiotem do informowania o ustaleniach w tej sprawie.

Donald Trump przyjedzie po wyborach czy przed nimi?

Myślę, że to jest niewłaściwie postawione pytanie. Z punktu widzenia Polski, jej bezpieczeństwa militarnego i energetycznego, kluczowe jest, że prezydenci Polski i USA będą mieli okazję spotkać się już niebawem co jest okazją do poczynienia kolejnych kroków w polsko-amerykańskich relacjach. Próby wpisywania przyjazdu prezydenta USA w kalendarz wyborczy, a więc w wewnętrzny dyskurs polskiej polityki, nie mają po  prostu sensu.

Szef gabinetu Prezydenta RP Krzysztof Szczerski poinformował, że Amerykanie zaproponowali organizację spotkania  prezydentów Andrzeja Dudy i Donalda Trumpa w poniedziałek. Jak podkreślił, "będziemy pracować nad tym, by podczas spotkania została podpisana deklaracja dotycząca zwiększenia obecności wojsk amerykańskich w Polsce". Uda się?

Każde spotkanie Andrzeja Dudy i Donalda Trumpa jak do tej pory było spotkaniem konkretnym i przynoszącym wymierne rezultaty. Jestem przekonany, że i to spotkanie takim będzie. Propozycja amerykańska, by takie spotkanie doszło do skutku, jest dowodem na to, że strona amerykańska przywiązuje szczególną wagę do kolejnych postępów w relacjach polsko-amerykańskich i chce jak najszybciej nadrobić nieobecność prezydenta USA 1 września.

Donald Trump miał wówczas  odwiedzić Polskę w związku z 80. rocznicą wybuchu II wojny światowej. Kilka dni temu obchodziliśmy 80. rocznicę ataku Rosji sowieckiej na Polskę. Tymczasem rosyjscy dyplomaci w RPA napisali na Twitterze:  "Naziści zaatakowali Polskę 1 września. A Armia Czerwona, dopiero po ucieczce rządu z kraju i po rozbiciu sił zbrojnych, wkroczyła na polskie terytoria –  Białoruś i Ukrainę, okupowane przez Warszawę od 1920". Wcześniej były szef administracji prezydenta Rosji Siergiej Iwanow stwierdził, że "oceny, że ZSRR okupował Polskę w 1939 roku, są niezgodne z faktami". Co chcą osiągnąć Rosjanie, przekłamując historię?

Mamy do czynienia z konsekwentnym promowaniem wizji historii, która zakłada, że Związek Sowiecki odegrał wyłącznie pozytywną rolę w II wojnie światowej, pomógł pokonać faszyzm  i niósł wolność krajom Europy Środkowo-Wschodniej. Tę bajkę Rosja opowiada od wielu lat, tyle  że ostatnio z większą intensywnością. To wynika po części z tych okrągłych, rocznicowych dat, ale w dużej mierze chodzi także o to, by pokazać, że dzisiejsze oskarżanie Rosji o agresywną politykę wobec Ukrainy jest nieuzasadnione, bo przecież Federacja Rosyjska  czerpie z historii Związku Sowieckiego, który absolutnie nie ma się czego wstydzić. Ja się z tą narracją absolutnie nie zgadzam. Mówiąc wprost – jest fałszywa.

CZYTAJ WIĘCEJ >>> W. Bernacki: UE nie jest w stanie zagwarantować Polsce bezpieczeństwa energetycznego

Ukraińcy i Białorusini też tak uważają?

O ile jeszcze Białoruś pozostaje w pewnej mierze w sferze wpływów rosyjskich i ta narracja czasem trafia tam na podatny grunt o tyle na Ukrainie na szczęście jest inaczej, tam znacznie bardziej realistyczne są oceny charakteru, zamiarów i polityki dzisiejszej Rosji. Niemniej jednak nie ulega wątpliwości, że Rosja swoją narracją chce z rozmysłem powodować napięcia i komplikacje nie tylko w relacjach z naszym krajem, ale ogólnie w relacjach między państwami Europy Środkowo-Wschodniej.

Jak bronić się przed rosyjskimi manipulacjami?

Przewidywaliśmy, że tego rodzaju przedsięwzięcia, mające na celu fałszowanie historii, mogą się pojawić.  Właśnie m.in. dlatego przygotowaliśmy, trwającą od 23 sierpnia, rozbudowaną akcję informacyjną, przeprowadzaną także za pośrednictwem mediów społecznościowych. Informowaliśmy najpierw o pakcie Ribbentrop-Mołotow i przyczynach wybuchu II wojny światowej, następnie – o sowieckiej agresji na Polskę.

Akcja informacyjna zakończyła się 18 września – przez ten czas nie tylko propagowaliśmy prawdę historyczną, ale też odpowiadaliśmy na dodatkowe pytania, wysłaliśmy kilkanaście sprostowań w ramach odpowiedzi na narrację rosyjską. Co bezprecedensowe w historii polskiej dyplomacji, w 62 krajach świata zaprezentowaliśmy wystawę "Walka i cierpienie", podkreślającą polskie bohaterstwo.

Jesteśmy w trakcie podsumowywania akcji. Na tym etapie wszystko wskazuje na to, że nasz przekaz tak w mediach klasycznych, jak i społecznościowych uzyskiwał daleko większe zasięgi niż szerzone przez Federację Rosyjską kłamstwa. Prawda wreszcie  zwycięża.

Z Szymonem Szynkowskim vel Sękiem rozmawiała Magdalena Złotnicka

Polecane

Wróć do strony głównej