Jest wyrok za podpalenie kamienicy w Lęborku. W pożarze zginęły dzieci

20-letni Maciej D. został skazany przez Sąd Okręgowy w Słupsku na karę dożywotniego pozbawienia wolności za umyślne podpalenie kamienicy w Lęborku. W wyniku pożaru zmarły dwie osoby, w wieku 13 i 16 lat. Wyrok nie jest prawomocny.

2020-02-27, 16:46

Jest wyrok za podpalenie kamienicy w Lęborku. W pożarze zginęły dzieci
Maciej D. na sali Sądu Okręgowego w Słupsku. Foto: PAP/Piotr Kowala

Sąd skazał Macieja D. na łączną karę dożywotniego pozbawienia wolności. Orzekł 200 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz Wioletty Wenig (pokrzywdzona zezwoliła na podanie danych osobowych), matki 16-letniej Agaty i 13-letniego Jana, którzy zmarli w wyniku obrażeń odniesionych w pożarze. Jej kilkuletni ciężko poparzony syn ma otrzymać 80 tys. zł. Na rzecz kolejnych sześciu osób pokrzywdzonych Maciej D. ma zapłacić odpowiednio po 7 tys. zł, po 4 tys. zł oraz 2 tys. zł.

Powiązany Artykuł

ziobro free 1200.jpg
Atak na sędzię w Rybniku. Stanowcza reakcja Zbigniewa Ziobro

Sędzia Agnieszka Pawlicka-Sikora, uzasadniając wydany wyrok, wskazała na to, że z materiału dowodowego wynika, iż oskarżony był chorobliwie zazdrosny o swoją partnerkę Darię Dynkiewicz (pokrzywdzona zezwoliła na podanie danych osobowych). Gdy ta od niego odeszła z ich dzieckiem i przeprowadziła się do matki, do kamienicy przy ul. Pileckiego w Lęborku, Maciej D. wysyłał jej smsy z pogróżkami. - Groził jej śmiercią, pobiciem, spaleniem, (…) szantażował ją, że sam się zabije – mówiła Pawlicka-Sikora.

Podkreśliła, że sąd dał wiarę wyjaśnieniom oskarżonego, które ten składał jeszcze przed śmiercią rodzeństwa swojej byłej partnerki, gdy oskarżony był o podpalenie kamienicy i stosowanie gróźb wobec Darii, nie o zabójstwo i jego usiłowanie. Wówczas Maciej D. powiedział, w którym miejscu podłożył ogień. Zrobił to pod drewnianymi schodami, gdzie była sterta śmieci. Czekał jeszcze 2-3 minuty aż śmieci zajmą się ogniem. - Wskazywał takie okoliczności, o których nie mogły wiedzieć osoby postronne – zaznaczyła sędzia.

"Działał z premedytacją"

Dodała, że na późniejszym etapie postępowania oskarżony wycofał się z tych wyjaśnień. Przedstawiał inne, ale te dla sądu nie są wiarygodne.
Podkreśliła, że gdy w nocy z 30 września na 1 października 2018 r. doszło do pożaru w kamienicy przy ul. Pileckiego w Lęborku, przybywało w niej wówczas 25 osób z 28 zameldowanych, w tym dorośli i dzieci. Sędzia dokładnie opisała, kto był w kolejnym z mieszkań, jakie odniósł obrażenia, by - jak powiedziała, pokazać szkodliwość społeczną czynu popełnionego przez Macieja D.

REKLAMA

- Oskarżony musiał się liczyć ze skutkami swojego czynu, podkładając ogień o takiej porze oraz w takim miejscu. (…) Oskarżony działał z premedytacją, wiedział, że jest pod osłoną nocy – oceniła.

Dodała, że zgodnie z ustaleniami biegłego z zakresu pożarnictwa, gdyby pożar trwał pięć minut dłużej, prawdopodobnie zginęłyby wszystkie przebywające w kamienicy osoby.

Sąd miał na uwadze młody wiek oskarżonego, ale uznał, że Maciej D., popełniając czyny mając już ukończone 18 lat, był człowiekiem ukształtowanym.
Sędzia Żółć zaznaczył, że sąd nie znalazł żadnej okoliczności łagodzącej, by orzec niższą karę. - Promykiem byłoby szczere przyznanie się do winy, skrucha – mówił sędzia Żółć. Dodał, że tak surowa kara stosowana jest bardzo rzadko. - Przez ponad 20 lat w Sądzie Okręgowym w Słupsku to szósty przypadek zastosowania kary dożywocia – podkreślił.

Nieprawomocny wyrok

Wyrok jest nieprawomocny, przysługuje od niego odwołanie do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.

REKLAMA

Oskarżyciel i pełnomocnik pokrzywdzonej Wioletty Wenig wnosili o dożywocie dla oskarżonego i zadośćuczynienie dla pokrzywdzonych. Wenig, jako oskarżycielka posiłkowa również prosiła sąd o najwyższy wymiar kary. - Ten człowiek zabrał mi to, co najcenniejsze, dwoje moich dzieci. Było przed nimi całe życie, ukończenie szkoły, zdobycie zawodu, założenie rodziny, praca, marzenia. Pożegnałam córkę Agatkę, pożegnałam syna Janka. Muszę uczyć się żyć od nowa dla mojego młodszego syna Maćka. Jestem przekonana o winie oskarżonego – mówiła w czwartek w sądzie.

Obrońca z urzędu Magdalena Pasieka wniosła o uniewinnienie, podnosząc, że oskarżony wycofał się z pierwotnych wyjaśnień i nie przyznaje się do popełnienia żadnego z zarzucanych czynów. "Nie popełniłem tego czynu, ta rodzina mnie przyjęła, czułem jakby to była moja rodzina, tym bardziej nie podpaliłbym swojej córki. Nie jestem zbrodniarzem" - mówił na sali rozpraw Maciej D.

Maciej D. z gminy Nowa Wieś został oskarżony o zabójstwo dwóch osób i usiłowanie zabójstwa kolejnych czterech (wszystkie, w tym jego była partnerka i córka przebywały w jednym mieszkaniu) w związku z podpalaniem wielorodzinnego budynku w Lęborku. W efekcie doprowadził do śmierci dwojga z rodzeństwa swojej byłej dziewczyny (16-latka zmarła w szpitalu kilka dni po pożarze, 13-latek 2 grudnia 2018 r. w wielkopolskim centrum oparzeń) oraz ciężkich obrażeń u jej 4-letniego wówczas brata. Kolejne siedem osób odniosło lekkie obrażenia, w tym była partnerka sprawcy. Pozostali mieszkańcy budynku zostali narażeni na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Oskarżenie dotyczyło także stosowania gróźb wobec Darii Dynkiewicz.

dn

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej