Tęczowy Ikar z Ursusa. Dokąd leci Kidawa-Błońska?
Platforma Obywatelska podjęła kolejną, desperacką próbę zaprezentowania Małgorzaty Kidawy-Błońskiej jako profesjonalnego polityka i kandydata na "prawdziwego prezydenta". Niestety znowu się nie udało - pisze w felietonie dla portalu PolskieRadio24.pl Miłosz Manasterski.
2020-03-02, 09:31
To, że każda konwencja jest wyreżyserowanym spektaklem, wiadomo od dawna. Że nad szczegółami trzeba pracować z odpowiednim wyprzedzeniem, też jest rzeczą oczywistą. Jednak to, że kandydatka na "prawdziwą prezydent" musiała ćwiczyć nawet machanie ze sceny do publiczności, a ludzie w koszulkach "Kidawa 2020" trenować oklaski pokazuje, z jakim problemem mamy do czynienia.
Powiązany Artykuł
Wybory prezydenckie. W sztabie Kidawy-Błońskiej znalazło się miejsce dla twórcy "SokuzBuraka"
Mniejsza z machaniem ręką. Od wielu miesięcy nie udało się z panią wicemarszałek wytrenować przemawiania. Tym razem "kobieta z Ursusa" nie miała do dyspozycji tak krytykowanego promptera. I po prostu czytała z kartki, momentami wydając się zupełnie zaskoczona tym, co na niej znalazła. Jakby z tekstem, ba niektórymi słowami stykała się po raz pierwszy. Porażające jest to, że kandydatka PO nie jest w stanie poprawnie wypowiedzieć nazwy naszego kraju (wyszła jej Rzesz pospolita). Kolejny raz usłyszeliśmy też, że jesteśmy Polokami. Już te dwie "wpadki" (a było ich dużo więcej!) są zupełnie dyskwalifikujące dla polityka, bo godzą wprost w naszą tożsamość i dumę narodową. Nie tak dawno prezydent Andrzej Duda mówił, że nie będą nam w obcych językach dyktować, jaki mamy mieć ustrój. Tymczasem okazuje się, że dla kandydatki PO język polski czasem zdaje się być językiem obcym. Dawno temu Donald Tusk mówił, że polskość to nienormalność, ale czy naprawdę wszyscy w Platformie Obywatelskiej o mieszkańcach kraju nad Wisłą mówią z pogardą: Poloki?
Powiązany Artykuł
Komentarze po konwencji Kidawy-Błońskiej. "Dajcie jej mówić"
>>>[CZYTAJ TAKŻE] Nowa Platforma, stara (nie)wrażliwość [FELIETON]
Można rozpaczać i można się też śmiać z wielu wypowiedzi kandydatki PO. Ale gdyby za sprawą kaprysu wyborców została ona prezydentem RP to jej problemy językowo-komunikacyjne zwiastują poważne problemy. Jeśli już dzisiaj Kidawa-Błońska, w komfortowych warunkach tworzonych przez jej własną partię na konwencji "spala się z nerwów", to jak sobie poradzi w naprawdę stresującej sytuacji? Komu wystarczy wyobraźni, by przewidzieć, co mogłaby powiedzieć "prawdziwa prezydent" na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych? Jak przemówiłaby w rocznicę wybuchu II wojny światowej? Co może powiedzieć w Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu? Jak wymówi nazwiska zagranicznych polityków? Czy przekręci nazwy innych narodów i państw?
REKLAMA
Program, który zaprezentowała Kidawa-Błońska nie wymaga obszernego komentarza, ponieważ jest programem dla zupełnie innego państwa. Obraz świata, który chce naprawiać Kidawa-Błońska jako "prawdziwa prezydent" to na pewno nie jest prawdziwa Polska w 2020 roku. To jakaś alternatywna rzeczywistość "Rzeszy Pospolitej" pogrążonej w chaosie, nędzy i dyktaturze. Im bardziej fałszywy jest obraz świata przedstawianego przez PO, tym bardziej nieprawdziwe są obietnice jego naprawy.
Powiązany Artykuł
Anna Maria Żukowska: wyborców trzeba szukać na spotkaniach, a nie na konwencjach
Symbolem konwencji był zaprezentowany podczas niej obraz Małgorzaty Kidawy-Błońskiej z przypiętymi wielobarwnymi skrzydłami. Wierni wyborcy PO są w sytuacji bez wyjścia, muszą przyjąć, że Kidawa-Błońska to prawdziwy orzeł wśród kandydatów. Kłopot w tym, że tak barwne pióra mają raczej inne ptaki. Na przykład papugi, znane z tego, że można je (do pewnego stopnia) nauczyć powtarzania słów, a nawet całych zdań. Ci, którym bliska jest kultura antyczna, w obrazie Kidawy-Błońskiej mogli zobaczyć Ikara, który z dopiętymi skrzydłami chciał wznieść się ku słońcu. Skończyło się to wielkim upadkiem, który grozi również kandydatce Platformy.
Miłosz Manasterski
REKLAMA