Pracownik szpitala chodził do pracy z koronawirusem. To były współpracownik Grodzkiego
Naczelny pielęgniarz szpitala przy ulicy Banacha w Warszawie, u którego stwierdzono koronawirusa, to były współpracownik Tomasza Grodzkiego. Choć kilkanaście dni temu wrócił z Włoch, przychodził do pracy mimo faktu, że jego żona czuła się źle. Część pracowników zapowiedziała kroki prawne.
2020-03-20, 09:36
U naczelnego pielęgniarza Centralnego Szpitala Klinicznego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego przy ul. Banacha w Warszawie test wykazał obecność koronawirusa. Poinformowano odpowiedzialne służby i wdrożono procedury.
Powiązany Artykuł

"Ta funkcja przerasta pana marszałka". Apel do Tomasza Grodzkiego o rezygnację
Pracownicy placówki nie kryją jednak oburzenia. Jak donosi "Rzeczpospolita", część personelu zamierza podać kierownictwo i zarażonego pielęgniarza do sądu. Według nich chory świadomie naraził pracowników na niebezpieczeństwo zakażenia.
- Mimo że mężczyzna z żoną wrócili niedawno z Włoch, a ona źle się czuła i przebywała w domu z podejrzeniem koronawirusa, on jak gdyby nigdy nic chodził do pracy, spotykając się z personelem i pacjentami. Czy to jest odpowiedzialne? - pytał w rozmowie z Onetem jeden z pracowników szpitala przy ulicy Banacha.
Nie ma decyzji o zamknięciu szpitala
Jak poinformował w czwartek po południu Mazowiecki Urząd Wojewódzki, nie ma decyzji o zamknięciu szpitala.
REKLAMA
"W szpitalu prowadzone jest dochodzenie epidemiologiczne przez upoważnionych przedstawicieli Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego. Szpital jest obecnie dezynfekowany, a Izba Przyjęć czasowo zamknięta. Pacjenci potrzebujący pilnej pomocy kierowani są do innych placówek. Pacjenci przebywający w szpitalu są pod opieką medyczną. Szpital nie zaprzestał działania" - czytamy w komunikacie.
Zarażony koronawirusem naczelny pielęgniarz w Centralnym Szpitalu Klinicznym pracuje od 2019 roku. Przez wiele lat takie samo stanowisko pełnił w szpitalu Szczecin Zdunowo im. prof. Alfreda Sokołowskiego w okresie, kiedy dyrektorem placówki był prof. Tomasz Grodzki.
Już wtedy łączyły ich nie tylko bliskie relacje zawodowe, ale także pasja do nart. Szpital organizował wyjazdy na narty we włoskie Alpy dla pracowników. Były one na tyle drogie, że mogli sobie na nie pozwolić tylko lekarze i kadra kierownicza. Naczelny pielęgniarz i prof. Grodzki mogli sobie na to pozwolić i razem tam jeździli - mówi portalowi niezalezna.pl osoba znająca sytuację w szpitalu Szczecin Zdunowo.
REKLAMA
niezalezna.pl/ko
REKLAMA