KE: proces wyborczy zależy od państw członkowskich. Rzecznik rządu: naturalna odpowiedź
- To jest naturalna odpowiedź Komisji Europejskiej, że proces wyborczy zależy od państw członkowskich - powiedział PAP rzecznik rządu Piotr Müller odnosząc się do informacji, że KE nie zamierza podejmować kwestii wyborów w Polsce w ramach procedury art. 7 traktatu.
2020-04-24, 15:50
Rzecznik KE Christian Wigand poinformował PAP, że Komisja Europejska nie zamierza podejmować kwestii wyborów w Polsce w ramach procedury art. 7 traktatu; odmienne stanowisko w tej sprawie przedstawił w czwartek komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders.
Państwo członkowskie podejmuje decyzję
Powiązany Artykuł
Sobolewski: nie są rozważane inne terminy wyborów niż 10 maja
- Komisja Europejska jest zawsze gotowa, by wspierać Radę w procedurach art. 7 w jakichkolwiek kwestiach, które powinny być dyskutowane, jednak wybory w Polsce nie są sprawą, którą planują podnieść w tym kontekście - powiedział PAP Wigand.
Wigand dodał, że stanowisko KE się nie zmieniło i to do kraju członkowskiego należy decyzja, w jakim terminie organizować wybory. - Wybory muszą być wolne i sprawiedliwie, jednak to państwo członkowskie podejmuje decyzje, czy utrzymać ich termin, czy przełożyć - wskazał Wigand.
Naturalna odpowiedź
Rzecznik polskiego rządu powiedział PAP, że "to naturalna odpowiedź Komisji Europejskiej, że proces wyborczy zależy od samych państw członkowskich".
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Artur Soboń: przygotowania do wyborów korespondencyjnych są rozpoczęte
W czwartek unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders poinformował tymczasem na posiedzeniu komisji wolności obywatelskich PE (LIBE), że chce, by kwestią planowanych w Polsce wyborów zajęła się Rada UE w ramach procedury z art. 7 unijnego traktatu. Podkreślił, że jest w kontakcie w tej sprawie z chorwacką prezydencją.
Nie uzgodnił stanowiska
Z nieoficjalnych rozmów PAP z przedstawicielami instytucji i dyplomatami unijnymi wynika, że Reynders nie miał mandatu KE, żeby przedstawić to stanowisko ani też nie uzgodnił go z innymi komisarzami.
- Reynders nie miał mandatu ze strony Komisji Europejskiej, żeby powiedzieć to, co powiedział. Stąd reakcja w Komisji Europejskiej - wskazał jeden z dyplomatów. - Komisarz wyszedł przed szereg. Nie uzgodnił stanowiska z szefową KE Ursulą von der Leyen - dodało inne źródło unijne.
fc
REKLAMA
REKLAMA