Jakub Wiech: ten gazociąg to geostrategiczna rewolucja dla Polski i Trójmorza. Możliwy Baltic Pipe 2

2020-05-04, 16:15

Jakub Wiech: ten gazociąg to geostrategiczna rewolucja dla Polski i Trójmorza. Możliwy Baltic Pipe 2
Włoski koncern Saipem i operator przesyłowy gazu Gaz-System podpisały kontrakt na wykonanie podmorskiej części gazociągu Baltic Pipe, między Polską, a Danią. Na zdjęciu ilustracyjnym: jeden z największych dźwigów pływających Saipem 7000 w porcie Eemshaven.Foto: Shutterstock/ Sander van der Werf

Baltic Pipe to historyczny gazociąg, zajmie miejsce w historii polskiej energetyki i geostrategii. Uniezależnia Polskę i region od gazu z Rosji. Jeśli popyt na gaz sprowadzany przez Polskę będzie rósł, np. w krajach Trójmorza i np. na Ukrainie – to możliwe jest powstanie Baltic Pipe 2 – mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Jakub Wiech, ekspert ds. energetycznych.


Powiązany Artykuł

twitter gazociąg 1200.jpg
Prezes PGNiG: naszym celem całkowite uniezależnienie się od gazu z Rosji
  • Gazociąg Baltic Pipe ma historyczne, rewolucyjne znaczenie - umożliwi uniezależnienie się od dostaw rosyjskiego gazu, które zawsze niosą ze sobą próby nacisków. Chodzi o Polskę, region, Trójmorze, Europę – mówi Jakub Wiech, wicenaczelny portalu Energetyka24.pl
  • Baltic Pipe zmienia Polskę, zmienia cały region  - tworzy architekturę, która przestawia kierunek przepływu gazu – będzie płynął nie ze wschodu, ale z północy – zaznacza ekspert
  • Baltic Pipe zbliży nas z Duńczykami i Norwegami. Powstają kolejne wspólne projekty. Możliwe są koncesje na kolejne złoża, farmy wiatrowe, może Baltic Pipe 2 – zauważa Jakub Wiech

- Baltic Pipe daje możliwość porzucenia dostaw gazu z Rosji, a tym samym zniwelowania politycznych i geopolitycznych skutków, jakie dla Polski niosło uzależnienie się od dostaw paliw realizowanych przez rosyjski Gazprom, spółkę państwową realizującą w dużej mierze interes polityczny Kremla – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Jakub Wiech, ekspert ds. energetycznych, wicenaczelny portalu Energetyka24.pl.

O tym, jak Baltic Pipe może zmienić region, jakie niesie korzyści z punktu widzenia bezpieczeństwa, gospodarki, rozwoju Trójmorza, pozycji Polski i jedności europejskiej – w rozmowie.

***

PolskieRadio24.pl: 4 maja prezydent Andrzej Duda ogłosił podpisanie kontraktu na budowę gazociągu łączącego Polskę z Norwegią i Danią. To projekt, który ma być przełomem, bo pozwoli uniezależnić się od rosyjskiego gazu. PGNiG deklaruje, że od 2022 roku zamierza sprowadzać za jego pośrednictwem gaz z Norwegii. Czy można powiedzieć więcej o tym, jakie jest znaczenie Baltic Pipe?

Jakub Wiech, ekspert ds. energetycznych, wicenaczelny portalu Energetyka24.pl: Jeśli chodzi o znaczenie Baltic Pipe, można się skupić obecnie na dwóch płaszczyznach: polskiej i regionalnej.

Dla Polski to gazociąg o znaczeniu rewolucyjnym – zmienia wektor dostaw gazu ze wschodniego na północny. Tworzymy trwałą trasę dostaw, dzięki której będziemy mogli pobierać ok. 8 mld m sześc. gazu rocznie ze złóż norweskich.

Da to możliwość porzucenia dostaw gazu z Rosji, a tym samym możliwość zniwelowania politycznych i geopolitycznych skutków, jakie dla Polski niosło uzależnienie się od dostaw paliw realizowanych przez rosyjski Gazprom, spółkę państwową realizującą w dużej mierze interes polityczny Kremla.

Odkąd pamiętamy, Kreml bezkompromisowo wykorzystuje surowce energetyczne do nacisków politycznych.

Budowa gazociągu Baltic Pipe i jego oddanie do użytku będzie niewątpliwie jednym z najważniejszych wydarzeń w historii polskiej energetyki, zwłaszcza gazowej.

Można powiedzieć, że jest to jedno z najistotniejszych wydarzeń w geostrategicznej historii Polski.


PAP PAP

W wymiarze regionalnym -  tworzymy architekturę, która zmienia położenie wielu sąsiadów Polski, jeśli chodzi o bezpieczeństwo dostaw gazu. Do regionu może płynąć nierosyjski gaz, któremu Polska otworzyła drzwi, tworząc tzw. koncept Bramy Północnej, w ramach której funkcjonować ma terminal w Świnoujściu, Baltic Pipe oraz drugi terminal pobierający LNG na polskim wybrzeżu.

Konstrukt Bramy Północnej czy Korytarza Północnego w tym momencie jest dodatkowym bezpiecznikiem dla państw regionu, które będą mogły polegać na Polsce i na jej zasobach gazu, w sytuacji, w której Rosja na przykład zdecydowałaby się sięgnąć po szantaż gazowy, albo gdyby w grę wchodziła wojna gazowa, jaką znamy z historii z lat 2006-2009. Incydenty, których dopuszcza się Gazprom, związane z handlem węglowodorami, świadczą o tym, że Rosjanie nie są dostawcą surowców energetycznych, na którym można polegać.

Polska, która buduje swoją własną infrastrukturę, tworzy kanały dostaw, jest bez wątpienia dodatkowym gwarantem i filarem bezpieczeństwa energetycznego w regionie.

Tutaj tak naprawdę inwestujemy nie tylko w nasze bezpieczeństwo, jednocześnie w bezpieczeństwo regionalne, ale także we wpływy Polski i relacje z państwa regionu, także w zyski w zakresie sprzedawania surowców.

Ma to niebagatelne znaczenie w kontekście Ukrainy. Ten kraj porzucił dostawy gazu bezpośrednio z Rosji.

Kiedyś wydawało się to czymś nierealnym…

Z perspektywy ukraińskiej to duży krok naprzód, jeśli chodzi o uniezależnianie się od polityki Moskwy. Polska może służyć jako pomoc, która naprowadza Ukrainę do zbliżenia z Zachodem i pozbawi Moskwę możliwości energetycznego szantażu.

Jeśli zaś chodzi o realizację projektu Baltic Pipe – do tej pory harmonogram był zachowywany. Obecnie podpisaliśmy umowę w sprawie budowy – prace mają się niedługo zacząć – i zdecydowano się na firmę Saipem. Czy spodziewał się pan tego wyboru?

Do tej pory Baltic Pipe nawet wyprzedzał swój harmonogram – tak komunikował pełnomocnik rządu do spraw Strategicznej Infrastruktury Energetycznej Piotr Naimski, odpowiedzialny za ten projekt.

Faza formalna, choć także skomplikowana, nie niosła jednak ze sobą tak dużych ryzyk, jak faza budowlana, która właśnie się zaczyna. Od początku tego roku projekt Baltic Pipe ruszył z naprawdę dużą siłą – mieliśmy informację o uzyskaniu kompletu pozwoleń na budowę, o zakontraktowaniu rur do budowy odcinka podmorskiego między Danią a Polską. Obecnie wybrany został wykonawca podmorskiej części gazociągu Baltic Pipe między Polską a Danią. Umowę podpisano 30 kwietnia.

Wybór Saipem nie jest zaskakujący, bo takich podmiotów nie jest zbyt dużo. Firma ma już doświadczenie na rynku polskim, działała przy budowie terminala LNG w Świnoujściu. Podczas tego projektu doszło co prawda do opóźnień  - wynikało to m.in. z braku przyjęcia odpowiednich ram prawnych, co zostało opisane w raporcie NIK dotyczącym kontraktów jamalskich i budowy terminala.

Saipem ma już zatem za sobą doświadczenie w wykonywaniu potężnych projektów infrastrukturalnych na rynku polskim.

Warto jednak podkreślić, że faza budowy będzie najbardziej skomplikowana i ryzykowna. Mobilizacja i determinacja, z którą polski rząd podchodził do realizacji Baltic Pipe, musi ulec podwojeniu.

Dopilnowanie harmonogramu będzie kluczowe, gdyż według zapowiedzi rządu projekt Baltic Pipe ma służyć odejściu do 2022 roku od dostaw ze wschodu, by nie miała miejsce żadna forma kontynuacji obecnie obowiązującego kontraktu jamalskiego.

Bez pomocy Baltic Pipe coś takiego nie byłoby możliwe w pełnej skali. Dlatego wszelkie opóźnienia tego podmorskiego gazociągu będą niebezpieczne dla planów dywersyfikacji.

W kwestii zakończenia kontraktu jamalskiego złożone zostało już oświadczenie woli. Polska go nie przedłuży.

Oświadczenie woli złożone przez PGNiG jest wiążące. Oczywiście można zastanawiać się, czy za tym nie stoi kwestia negocjacji innego kontraktu, bardziej dostosowanego do warunków rynkowych, opartego o klauzulę cenową na znacznie krótszy czas.

Można o tym myśleć, ale nie wolno zapominać, że za gazem z Rosji idzie solidny ładunek polityczny, ukierunkowany na interes, który nie jest zgodny z polskim interesem. Tego czynnika nie wolno pomijać przy rozważaniu ewentualnych kontraktów z Gazpromem.

Polska docelowo chce zupełnie zrezygnować z gazu rosyjskiego. Zapotrzebowanie na gaz ma zaspokoić LNG z jednego, następnie dwóch terminali, gaz z Baltic Pipe, z własnego wydobycia. Prezydent Andrzej Duda powiedział, że projekt Baltic Pipe umożliwi budowanie interkonektorów, dzięki którym możliwe będzie zasilanie w gaz państw sąsiadujących z Polską – Trójmorza i Ukrainy.

Utworzenie wspólnego rynku gazowego w regionie Europy Środkowej wpisuje się w strategię Polski realizowaną za pośrednictwem tzw. inicjatywy Trójmorza. To międzynarodowe przedsięwzięcie cementujące współpracę szeregu państw leżących w regionie.

Jednym z fundamentów tej współpracy ma być właśnie rynek gazu. Tu Polska, jako kraj, który uzyska dostęp do dużych wolumenów gazu nierosyjskiego, m.in. z Norwegii i LNG, jawi się jako jedna z lokomotyw napędowych.

Wdrożenie tej strategii, jej sukcesywne przeprowadzanie, jest związane z inwestycjami w infrastrukturę, jeśli chodzi o interkonektory gazowe, ale też realizacją tras przesyłowych w poszczególnych krajach.

Stworzenie zintegrowanego rynku gazu będzie wyzwaniem. Już teraz pojawia się w komunikatach ze strony państw, które chcą współdziałać z inicjatywą Trójmorza, czyli np. Ukrainy, że kraje te są zainteresowane dostępem do tegoż rynku.

Ukraińscy politycy, m.in. wiceminister energii Konstantyn Czyżyk, sugerowali, że przez Polskę mogą docierać na Ukrainę duże wolumeny amerykańskiego LNG.

To oznacza także dodatkowe środki, którymi moglibyśmy się wspomóc przy realizacji naszych zamysłów strategicznych.

Kwestią podstawową jest, skąd te środki na tego rodzaju inwestycje mogą pochodzić. Potencjalnym wsparciem może być tutaj budujący fundusz Trójmorza. Środki powinny się gromadzić w miarę, jak projekt będzie przybierał na sile.

W wystąpieniach polskich władz i władz polskich spółek energetycznych wspominano, że Baltic Pipe to projekt powstały jako efekt współpracy, polsko-duńsko-norweski. W Norwegii staramy się także o pozyskiwanie koncesji szelfowych na wydobycie ropy i gazu. Wydaje się, że współpraca z oboma tymi krajami przynosi doskonałe rezultaty.

Współpraca w zakresie budowy Baltic Pipe między Polską a Danią, a po części Norwegią, dała pole do komunikacji między państwami, które szybko przełożyło się na inne kwestie energetyczne.

Baltic Pipe ma się przecinać z budowanym obecnie Nord Streamem 2. Przez pewien czas wskazywano na to, jako zagrożenie, nie tyle techniczne, ile prawne. Pamiętajmy jednak, że celem Nord Streamu 2 – to zupełnie inny projekt – tutaj celem Gazpromu jest zalanie rynku środkowoeuropejskiego rosyjskim gazem.

Taka próba uzależnienia Europy od rosyjskiego gazu potencjalnie uderzałaby także w polityczną jedność całej Europy, m.in. w zakresie polityki UE i innych europejskich państw wobec Rosji.

Współpraca z Duńczykami obecnie układa się bardzo dobrze. Rozmowy prowadzone przy okazji Baltic Pipe stały się okazją do regulowania sporu ws. stref ekonomicznych między Polską a Danią. Dania wyhamowała także projekt Nord Stream 2 – to przedsięwzięcie jest postrzegane jako niebezpieczne dla sytuacji energetycznej wielu państw.

Możliwe są rozmowy o polsko-duńskich farmach wiatrowych na Bałtyku. I w tym obszarze można liczyć na współpracę między Warszawą a Kopenhagą.

Współpraca z Norwegami jest bardzo zaawansowana, PGNiG ma koncesje na norweskich złożach. Wydobywa tam surowce. Baltic Pipe na pewno wpłynie na dalsze rozszerzanie tego rodzaju projektów.

To bardzo korzystne dla Polski. Norwegia, Dania są bardzo istotne dla realizacji polskich planów w zakresie transformacji energetycznej. Sądzę, że projekt Baltic Pipe zbliży nas jeszcze bardziej z Duńczykami i Norwegami. Kto wie, jeśli sytuacja na rynku gazu w Polsce będzie dalej wyglądała w ten sposób, że zapotrzebowanie na gaz będzie rosło i ujawniać się będą coraz większe możliwości eksportowe, na przykład w związku z transformacją energetyczną w niektórych krajach Europy, czy w związku z polityką takich państw jak Ukraina, to być może będą snute plany takiego projektu jak Baltic Pipe 2.

Jeśli chodzi o perspektywę regionu, warto mieć zatem większe możliwości przesyłowe gazu.

Jeśli będzie zapotrzebowanie – jak najbardziej jest to możliwe.

Obecnie budujemy zaś pierwszy Baltic Pipe. A składa się on z pięciu części.

Składa się on z kilku segmentów. Najważniejszy segment, o którym mówi się najwięcej, to podbałtycki gazociąg, biegnący między Danią a Polską. W skład Baltic Pipe wchodzi też rozbudowa duńskiego systemu przesyłowego, systemu, który podłączy rurociąg do złóż na Morzu Norweskim, oraz budowa stacji przesyłowych w Polsce i budowa gazociągów rozprowadzających gaz w Polsce.

Baltic Pipe to zatem zintegrowany system składający się z kilku segmentów, o łącznej przepustowości około 10 mld m sześc. gazu rocznie.

W przypadku Baltic Pipe sytuacja jest zupełnie inna niż w przypadku Nord Streamu 2, który był projektem niebezpiecznym dla wielu państw europejskich. Państwa, które zaangażowane są w Baltic Pipe, są przychylnie nastawione do jego realizacji, bo nie ma on potencjału szkodzącego wielu państwom europejskim i jedności europejskiej.

***

Z Jakubem Wiechem, ekspertem ds. energetycznych, rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl. 

 

***

Polecane

Wróć do strony głównej