"Działanie godzące w dobra osobiste". Wiceprezes Ordo Iuris o publikacji "GW" dot. Zaradkiewicza
- Jeśli "incydent piżamowy" miał miejsce, to jest on przedstawiony przez dziennikarzy w złym i nieciekawym stylu. To działanie nieetyczne, godzące w dobra osobiste - tak w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Tymoteusz Zych, wiceprezes Instytutu Ordo Iuris, komentuje tekst "Gazety Wyborczej" na temat Kamila Zaradkiewicza, p.o. I Prezesa Sądu Najwyższego.
2020-05-05, 15:43
"Gazeta Wyborcza" w poniedziałkowym wydaniu opisała sytuację z 2013 roku z udziałem Kamila Zaradkiewicza, obecnie tymczasowego Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, a który wówczas pracował jako szef Zespołu Orzecznictwa i Studiów Trybunału Konstytucyjnego.
Powiązany Artykuł
SN bez portretów komunistycznych sędziów. Decyzja prezesa Zaradkiewicza
W artykule czytamy, że o 4:30 nad ranem Zaradkiewicz zadzwonił do bramy TK. Miał na sobie piżamę i kapcie. Rozpoznał go komendant straży trybunalskiej, który zapytał jak mu pomóc. Zaradkiewicz miał odpowiedzieć, że źle się czuje. Komendant wezwał do niego pogotowie ratunkowe.
Zaradkiewicz trafił do Szpitala Czerniakowskiego. Prof. Andrzej Rzepliński, który był wówczas prezesem Trybunału Konstytucyjnego, wspomina w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że dowiedział się o incydencie i chciał jakoś pomóc podwładnemu, dlatego wezwał do siebie innego prawnika pracującego w TK, który mieszkał z Kamilem Zaradkiewiczem.
– Powiedział mi, że Zaradkiewicz zatruł się grzybami halucynogennymi, o których nie wiedział, że tak zadziałają. Z domu po drugiej stronie Wisły wyszedł około trzeciej w nocy i pieszo doszedł do Trybunału – relacjonował prof. Rzepliński.
REKLAMA
Burza po tekście "GW"
"Gazeta Wyborcza" napisała, że wspomniany "incydent piżamowy" nastąpił tuż po wielkiej kłótni Zaradkiewicza z partnerem, która miała wywołać u niego załamanie nerwowe.
Ujawnienie przez dziennik orientacji seksualnej obecnego p.o. I Prezesa Sądu Najwyższego było szeroko komentowane w mediach społecznościowych.
"Daleko idąca niekonsekwencja redakcji"
Do sprawy odnosi się w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Tymoteusz Zych, wiceprezes Instytutu Ordo Iuris.
REKLAMA
- Działanie "Gazety Wyborczej" jest daleko idącą niekonsekwencją. Redakcja, która promuje ruch polityczny LGBT i optuje za zmianami w prawie rodzinnym i definicji małżeństwa, teraz narusza dobra osobiste prof. Kamila Zaradkiewicza. Dzieje się to w kontekście wyznaczenia Zaradkiewicza na p.o. I Prezesa SN. Tymczasem to jego dorobek naukowy jest przesłanką do pełnionej przez niego funkcji, a nie okoliczności pozamerytoryczne, jakimi są sprawy osobiste - mówi nam Tymoteusz Zych.
Powiązany Artykuł
Przedłużona przerwa w wyznaczaniu rozpraw w Sądzie Najwyższym
- Nie jestem w stanie zweryfikować informacji podawanych w "Gazecie Wyborczej", natomiast - jeśli taka sytuacja miała miejsce, to jest ona przedstawiona przez dziennikarzy w złym i nieciekawym stylu. To działanie nieetyczne, godzące w dobra osobiste - dodaje.
Różnice zdań
Według Zycha można polemizować z Kamilem Zaradkiewiczem, który kilka lat temu popierał związki partnerskie, ale okoliczności związane z życiem osobistym nie powinny stanowić podstawy do jego oceny jako p.o. Pierwszego Prezesa SN.
- Z prof. Zaradkiewiczem różnimy w niektórych sprawach, a w niektórych się zgadzamy. Mam inną opinię w kwestiach rodzinnych, o ile Zaradkiewicz ją podtrzymuje, ale dobrą decyzją było np. usunięcie z holu głównego SN komunistycznych pierwszych prezesów tej instytucji - podsumował nasz rozmówca.
REKLAMA
kad
REKLAMA