Truskawkowy Księżyc, dwa zaćmienia, Starlinki, święcące chmury. Co widać w czerwcu na niebie?

2020-06-05, 20:55

Truskawkowy Księżyc, dwa zaćmienia, Starlinki, święcące chmury. Co widać w czerwcu na niebie?
Truskawkowy Księżyc w 2016 roku nad Londynem. Foto: PAP/PA

Truskawkowy Księżyc w zaćmieniu to nie wszystko, co można zobaczyć na czerwcowym niebie. Odbijając światło padające z drugiej części globu, świecą na nim tzw. obłoki srebrzyste. Widać sunącą po niebie linię Starlinków. Czeka nas też zaćmienie Słońca – jednak by je zobaczyć, trzeba pojechać w Bieszczady – wyjaśnia portalowi PolskieRadio24.pl Karol Wójcicki, popularyzator astronomii, autor bloga "Z głową w gwiazdach".

Dlaczego Truskawkowy Księżyc jest truskawkowy? Czym jest półcieniowe zaćmienie Księżyca? Kiedy wyglądać pięknych obłoków srebrzystych, świecących światłem jak w zwierciadle odbitym od Słońca, ogrzewającego drugą półkulę? Czy mamy w Polsce białe noce? Dlaczego nie ma u nas obecnie nocy astronomicznej? W jakich miejscowościach można będzie zobaczyć w czerwcu zaćmienie Słońca, choć niestety nie obrączkowe?


Powiązany Artykuł

X37B 1200.jpg
Sekretna misja X-37B. Samolot kosmiczny USA przeprowadzi tajne eksperymenty

Jak nazywają się świecące elektrycznym błękitem twory, które powstają na skutek oblodzenia opadającego do atmosfery pyłu kosmicznego?

Dlaczego przez najbliższe noce warto szukać na niebie jasnych linii, przemierzających niebo – i czym są satelity Starlink, dlaczego mogą odmienić przyszłość Ziemi?

O tym w wywiadzie.

***

PolskieRadio24.pl: Nocą na niebie pojawia się obecnie Truskawkowy Księżyc. Nazwa jest przepiękna. Skąd wzięło się to zjawisko, skąd taka poetyczna nazwa? Co warto o nim wiedzieć?

Karol Wójcicki, popularyzator astronomii, autor bloga "Z głową w gwiazdach": Truskawkowy Księżyc to zabieg PR-owy wymyślony przez Amerykanów, którzy niemal dla każdej pełni wymyślają oryginalne nazwy. Zastanawiamy się, co to za fascynujące zjawisko, a to po prostu kolejna pełnia.

Piękna nazwa. Dodaje owemu zjawisku smaku.

Pełnia truskawkowa zwie się tak dlatego, że właśnie zaczynają pojawiać się truskawki, które wszyscy kochają. Po drugie Księżyc latem przechadza się dosyć nisko nad horyzontem, więc jest zawsze troszkę bardziej czerwony niż na przykład zimą. A zatem i kolor sprzyja skojarzeniu z truskawkami.

Dziś jednak warto w szczególności zwrócić uwagę na Księżyc, choć niekoniecznie dlatego, że będzie truskawkowy, lecz dlatego, że dziś wieczorem będziemy mieli półcieniowe zaćmienie Księżyca.

To bardziej atrakcja godne odnotowania w kalendarzach astrologicznych niż zdatna do realnych obserwacji. W Polsce będziemy mieli bardzo trudne warunki do obserwacji tego zaćmienia. Po pierwsze to będzie częściowe zaćmienie półcieniowe. A to oznacza, że Księżyc tylko do połowy zanurzy się w półcieniu naszej planety, w półcieniu Ziemi.

CZYTAJ TAKŻE: "Księżyc ósmym kontynentem Ziemi". Rusza nowa era kosmicznych podróży >>>

Przez to jego blask osłabnie na tyle nieznacznie, że gołym okiem byłoby bardzo ciężko to zarejestrować nawet w dobrych warunkach. A do dobrych warunków trochę nam będzie dzisiaj brakowało, dlatego że maksymalny moment tego zaćmienie dzisiaj nastąpi około godziny 21:30 w momencie, gdy w większości kraju Księżyc dopiero będzie wschodził.

A zatem będzie niziutko nad horyzontem, a niebo będzie jeszcze jasne, bo zajdzie zaledwie kilkadziesiąt minut wcześniej. W takich warunkach w zasadzie nie ma co nawet marzyć o obserwacji tego częściowego zaćmienia półcieniowego. Można to tylko odnotować. A zatem chyba nie będziemy też wyjątkowo bardzo przeżywać tego, że nad większością kraju gdzie i tak będą zalegały chmury.

Nie pomoże teleskop?

Spadek jasności Księżyca w czasie zaćmienia półcieniowego jest dopiero zauważalny wtedy, jeśli Księżyc cały zanurzy się w tym półcieniu, a on dzisiaj zanurzy się w nim tylko do połowy.

Mamy różne rodzaje zaćmień Księżyca  - o większej lub mniejsze fazie, zaćmienia półcieniowe zaćmienie częściowe i zaćmienie całkowite. Te półcieniowe są zwykle najmniej atrakcyjne. A gdy Księżyc tylko częściowo zanurza się w półcieniu, to naprawdę czasami bardzo trudno jest to zauważyć nawet doświadczonym obserwatorom nieba.


Powiązany Artykuł

pap_20200109_0XM (2).jpg
Niektóre nowe bronie Putina groźne dla samych Rosjan, wybuchają". Testy przechodzi broń hipersoniczna

Powiedzmy, dlaczego właściwie Truskawkowy Księżyc jest czerwonawy?

Gdy Księżyc wschodzi i zachodzi, jest nisko nad horyzontem, jego światło musi przedzierać się przez grubsze warstwy atmosfery. Gdy patrzymy pionowo do góry, nad naszymi głowami jest zaledwie około 100 km powietrza, ale jeśli patrzymy wzdłuż horyzontu, to patrzymy już przez warstwy powietrza, które narastają do grubości nawet kilku tysięcy km.

Powietrze działa w takich grubych warstwach jak charakterystyczny filtr kolorowy, separujący pewne długości fali światła, pozostawiając tylko te zbliżone do koloru czerwonego.

Dlatego zachodzące Słońce i wschodzące Słońce wydaje się właśnie takie czerwone. W przypadku Księżyca jest dokładnie to samo, choć nieczęsto rzuca się to w oczy.

Latem, z uwagi na ustawienie orbity Księżyca względem horyzontu, na naszych szerokościach geograficznych Księżyc wznosi się zaledwie na kilkanaście stopni nad horyzontem, przez co jego kolor jest rzeczywiście trochę bardziej pomarańczowy niż np. zimą, gdy wschodzi wysoko nad nasze głowy. To jest tyko i wyłącznie efekt oddziaływania ziemskiej atmosfery.

Czy w najbliższym czasie powinniśmy zwrócić uwagę na jeszcze inne ciekawe zjawiska na naszym niebie?

Obecnie mamy najjaśniejsze noce w roku. Mamy pełnię Księżyca, która zawsze sprawia, że w nocy jest wyjątkowo jasno. Ale do tego jesteśmy na kilkanaście dni przed letnim przesileniem - teraz Słońce w nocy chowa się na bardzo krótko pod północnym horyzontem i bardzo płytko, jest zaledwie na głębokości kilkunastu stopni, sprawiając, że nie występuje zjawisko nocy astronomicznej. Noc astronomiczna to taka naprawdę ciemna noc, podczas której nie widzimy już na niebie poświaty po zachodzącym Słońcu.

Na naszych szerokościach geograficznych w okolicach przesilenia letniego mamy do czynienia z tzw. białymi nocami, które zwykle kojarzą się bardziej z Petersburgiem albo Murmańskiem - daleką północą. Jednak z formalnego punktu widzenia i u nas mamy białe noce, choć nie tak jasne, jak na dalekiej północy.

W nocy widzimy teraz niewiele gwiazd, niebo jest jasne, jakby zaraz miał być świt, a jeszcze dobrze nie skończył się zmierzch.

Te najjaśniejsze noce w roku sprzyjają jednak niezwykłym obserwacjom, bo nad północnym horyzontem można obserwować tak zwane obłoki srebrzyste - zjawisko z pogranicza astronomii i meteorologii. To najwyższe znane ludzkości chmury, tworzące się na wysokości około 100 km nad powierzchnią naszej planety, które powstają na skutek oblodzenia opadającego do atmosfery pyłu kosmicznego. Tworzy on na wysokości około 100 km chmury nad Arktyką, które w nocy odbijają - niczym wielkie zwierciadło - światło Słońca padające na drugą stronę planety. Zatem my, patrząc na te chmury, widzimy, jak mienią się błękitnym, "elektrycznym" blaskiem. Widać, że te chmury świecą, podczas gdy zwykłe chmury, znajdujące się nisko nad Ziemią, po prostu są ciemne.

Takie obłoki srebrzyste możemy obserwować od końca maja do końca lipca. Podczas ostatnich nocy to zjawisko zaczęło przybierać na sile: w nocy z czwartku na piątek można było je ponownie oglądać, w szczególności w północnej Polsce.

Gdy będziemy zbliżali się do przesilenia letniego, do pierwszego dnia astronomicznego lata, na pewno będzie przybierało na sile. W najbardziej spektakularnych momentach te fascynujące obłoki mogą zajmować obszar połowy nieba, świecąc jasno około godziny 23:00 i 2:00 nad ranem.


Niebo w czerwcu. Tak będzie wyglądać niebo 15 czerwca 2020 roku Niebo w czerwcu. Tak będzie wyglądać niebo 15 czerwca 2020 roku

Oświeca je Słońce, które wówczas jest po drugiej stronie globu?

Działają jak zwierciadło - są 100 km nad biegunem północnym, stąd "widzą" przez cały czas Słońce. A zatem jego światło się od nich odbija i dlatego na tle ciemnego nieba wydają się po prostu świecić.

Co jeszcze czeka nas na czerwcowym niebie?

Jest jeszcze jedna ciekawostka, o której mało kto wie. W czerwcu będziemy mieli w Polsce zaćmienie Słońca – tyle że bardzo malutkie.

Przez Afrykę, Półwysep Arabski i południową część Azji będzie przebiegał pas obrączkowego zaćmienia Słońca - to taki specjalny rodzaj zaćmienia, podczas którego Księżyc jest trochę za mały, aby był w stanie zakryć Słońce w całości, więc podczas fazy maksymalnej tego zaćmienia w wąskim pasie Ziemi widoczny jest na niebie pierścionek zamiast Słońca. My w Polsce w całości tego zaćmienia byśmy nie zobaczyli, ale okazuje się, że towarzyszące zaćmieniu obrączkowemu zaćmienie częściowe, które jest widoczne z obszaru świata o szerokości ok. 8 tys. km, dotyczy także 35 km terytorium Polski.

I stąd 21 czerwca nad ranem mieszkańcy zaledwie kilku miejscowości w Bieszczadach, między innymi Wetliny, Ustrzyk Górnych czy Lutowisk, będą mogli zobaczyć bardzo krótkie i bardzo płytkie zaćmienie Słońca. Ono z pewnością nie będzie widoczne gołym okiem, do jego obserwacji będzie potrzebny teleskop wyposażony w specjalny filtr słoneczny. Jednak dla miłośników astronomii zaćmienie Słońca, nawet takie, to nie lada gratka.

Miałem lecieć w tym roku do Indii, żeby owo zaćmienie oglądać z pogranicza indyjsko-pakistańskiego, u podnóża Himalajów. Niestety pandemia koronawirusa sprawiła, że taka podróż nie będzie tym razem możliwa. Dlatego w Bieszczady się wybiorę, żeby to zjawisko, chociaż w szczątkowej formie, zobaczyć. No i będę będę prowadzić transmisję w internecie - będzie ją można zobaczyć na moim facebookowym profilu "Z głową w gwiazdach".

Jest jeszcze coś…

Wczoraj nad ranem z Florydy wystartowała rakieta Falcon 9. Co ciekawe, wystartowała w 10. rocznicę startu pierwszego Falcona. Ten ostatni wystartował, wynosząc na orbitę okołoziemską kolejnych 60 satelitów z powstającej właśnie megakonstelacji Starlink, która ma opleść całą planetę i zapewnić nam dostęp do szybkiego, szerokopasmowego internetu.

Krótko po wyniesieniu przez rakietę satelity poruszają się w miarę blisko siebie, tworząc na niebie linię światłą. Wyglądają dosłownie jak tak świetlista kreska. Po roku przerwy trajektoria tych satelitów ułożyła się tak szczęśliwie, że poprzedniej nocy mogliśmy oglądać ich przelot nad Polską. To będzie miało miejsce także podczas następnych nocy, o różnych porach. Satelity mogą się pojawiać dwa-trzy razy podczas nocy i to jest nie lada gratka do obserwacji, chociaż Księżyc w pełni akurat w tych obserwacjach trochę przeszkadza. Szczegółowe informacje na temat czasów przelotów można znaleźć w sieci, m.in. na moim fanpage'u, na który zapraszam.

Starlink to niezwykle śmiały projekt.

Cywilizacyjny.

I temu poświęcimy kolejną rozmowę, już wkrótce na portalu.

Z Karolem Wójcickim rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl.

Polecane

Wróć do strony głównej