Trzaskowski zabiega o poparcie Konfederacji. Tak potępiał narodowców i walczył z Marszem Niepodległości
Rafał Trzaskowski rozpoczął walkę o głosy wyborców kandydatów, którzy nie weszli do drugiej tury. Pochwalił Szymona Hołownię, komplementował Władysława Kosiniaka-Kamysza. Zwrócił się także do wyborców Konfederacji, przekonując, że w pewnych kwestiach mają wspólne poglądy. Jego umizgi do środowisk narodowych mogą budzić niemałe zdziwienie, biorąc pod uwagę, jak wcześniej się do nich odnosił.
2020-06-29, 20:31
Według danych z 99,78 proc. obwodów Andrzej Duda w pierwszej turze wyborów prezydenckich uzyskał 43,67 proc. głosów, Rafał Trzaskowski - 30,34 proc. Na kolejnych miejscach znaleźli się Szymon Hołownia (13,85 proc.) i Krzysztof Bosak (6,75 proc.). Nie dziwi zatem, że w dość licznym gronie wyborców tych dwóch kandydatów - łącznie to ok. 4 mln głosów - Rafał Trzaskowski szuka brakującego poparcia przed II turą wyborów.
Powiązany Artykuł
Prof. Mieczysław Ryba: większość wyborców Bosaka powinna w II turze poprzeć prezydenta
Takie same poglądy
Zwracając się do Krzysztofa Bosaka, po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów Rafał Trzaskowski stwierdził, że choć ma inną wizję niż on, lubi się z nim spierać, bo wie, że jemu "na czymś naprawdę zależy".
- Wiem, że jeżeli chodzi o wolność gospodarczą, jeżeli chodzi o pomoc przedsiębiorcom, jeżeli chodzi o walkę z państwem, które się we wszystko wtrąca, mamy takie same poglądy z większością obywateli, którzy zagłosowali na pana - powiedział kandydat Koalicji Obywatelskiej.
REKLAMA
Gazowanie i pałowanie
Ta dość zaskakująca deklaracja Rafała Trzaskowskiego nie uszła uwadze środowisk narodowych. Skomentował ją między innymi Robert Bąkiewicz, prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.
W swoim stylu nagły zwrot Rafała Trzaskowskiego odnotował też publicysta Rafał Ziemkiewicz.
Zakazany Marsz Niepodległości
Te wpisy to nawiązanie do otwartej walki, jaką Rafał Trzaskowski i jego obóz polityczny prowadzili z organizatorami Marszu Niepodległości, którego członkowie są m.in. związani z Ruchem Narodowym i Obozem Narodowo-Radykalnym, który przez lata pomagał przy marszach.
Powiązany Artykuł
"Obaj zyskali nowy elektorat". Prof. Jabłoński o kandydatach II tury wyborów
Marsze Niepodległości organizowane są 11 listopada corocznie od 2010 roku. W 2018 roku, w setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości władze Warszawy próbowały zablokować patriotyczny przemarsz, a sprawa miała swój finał w sądzie.
REKLAMA
Konsultowana decyzja
Formalnie zakaz organizacji marszu wydała prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz, której kadencja dobiegała akurat końca. Rafał Trzaskowski oficjalnie zastąpił ją na stanowisku 22 listopada, ale już wcześniej miał wpływ na poczynania ratusza.
Hanna Gronkiewicz-Waltz mówiła wprost, że decyzję o zakazie organizacji marszu konsultowała z prezydentem elektem.
Nie ma zgody na faszyzm
Sam Rafał Trzaskowski, będący wtedy w Helsinkach na kongresie Europejskiej Partii Ludowej, mówił z kolei, że popiera decyzję Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jak podkreślał "nie ma zgody na faszyzm w Warszawie".
- Od wielu, wielu miesięcy, występując również z wnioskiem o delegalizację ONR, mówiłem, że w Warszawie nie ma miejsca na faszyzm. Tu nie ma miejsca na światłocienie. Albo coś jest białe, albo czarne. Rząd PiS do tej pory uzasadniał i usprawiedliwiał tego typu zachowania - mówił Rafał Trzaskowski.
REKLAMA
Walkę z narodowcami Rafał Trzaskowski zapowiadał już wcześniej m.in. w Programie 3 Polskiego Radia.
Niepotrzebna prowokacja
Początkowo Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiadała, że rozwiąże Marsz Niepodległości, jeśli "będzie jakiś element nienawiści, będą race".
Krzysztof Bosak, wiceszef Ruchu Narodowego nazwał wtedy wypowiedź Hanny Gronkiewicz-Waltz "niepotrzebną prowokacją, mającą wzbudzić określone emocje".
Powiązany Artykuł
Wybory prezydenckie 2020. Zobacz, jak głosowano w poszczególnych województwach
- To dowód głębokiej niechęci do polskich patriotów - podkreślił wiceszef RN. Wskazywał, że to również dowód na brak kompetencji prawnej. - Pani prezydent, żeby osobiście zatrzymać Marsz Niepodległości, musiałaby być obserwatorem, być osobiście na Marszu, a mało prawdopodobne, żeby sama na nim się zjawiła, więc jej słowa oceniam jako chęć skupienia na sobie uwagi - dodał Bosak.
REKLAMA
Kilka dni wcześniej Krzysztof Bosak tłumaczył, że ugrupowanie lewicowe "nie są zainteresowane udziałem w Marszu Niepodległości, ponieważ organizują go narodowcy, a oni po prostu narodowców nie lubią". – To stała taktyka przedstawicieli środowisk lewicowych, że to, co nie zgadza się z ich ideologią, to jest faszyzm. Ja uważam, że dyskusja na tym poziomie nie ma sensu – mówił wiceprezes Ruchu Narodowego.
Nie tak powinno wyglądać stulecie
Prezydent Warszawy poszła jednak krok dalej i podjęła decyzję o zakazie organizacji marszu 11 listopada.
Powiązany Artykuł
Organizatorzy Marszu Niepodległości: to był wielki sukces, bardzo się z tego cieszymy
- Dwukrotnie pisałam do ministra Ziobro w sprawie delegalizacji ONR (Obóz Narodowo-Radykalny), a wiemy, że przewodniczący marszu jest osobą, która pełni funkcję w pruszkowskim ONR. On zresztą podpisał się pod wnioskiem do wojewody o zorganizowanie tego marszu. Uważam z całą odpowiedzialnością, że nie tak powinno wyglądać stulecie odzyskania niepodległości przez polskie państwo, stąd moja decyzja o zakazie marszu - oświadczyła prezydent stolicy na konferencji prasowej.
Ratusz zaskoczył policję
W uzasadnieniu decyzji o zakazie organizacje Marszu Niepodległości prezydent Warszawy podnosiła też kwestie bezpieczeństwa mieszkańców stolicy. Wskazała m.in. obawy dotyczące "masowej absencji chorobowej wielu funkcjonariuszy policji i ich powszechnie znaną deklarację udania się w dniu 11 listopada na kolejne zwolnienia lekarskie".
REKLAMA
Zaskoczenia taką argumentacją nie kryła stołeczna policja. - Nie było z nami żadnych rozmów ze strony prezydent Warszawy o zakazaniu Marszu Niepodległości, nie było też pytań co do możliwości zabezpieczenia z naszej strony. Informacja jest dla nas ogromnym zaskoczeniem – mówił kom. Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
Sądowa batalia
Organizatorzy Marszu Niepodległości zaskarżyli decyzję prezydent Warszawy, a stołeczny sąd okręgowy nieprawomocnie uchylił decyzję w sprawie zakazu organizacji Marszu Niepodległości.
Według sądu "prewencyjne zakazywanie marszu jest przedwczesne". Wolność zgromadzeń pełni doniosłą rolę w demokratycznym państwie prawa (...) prawo do zgromadzeń jest chronione konstytucją - mówił w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Michał Jakubowski. Dodał, że decyzja o zakazie "jest możliwa po starannym zbadaniu sprawy i musi zawierać przekonujące uzasadnienie".
Powiązany Artykuł
Andrzej Duda: prezydentura Rafała Trzaskowskiego będzie zmierzała do obalenia rządu
Na to postanowienie sądu warszawski ratusz złożył zażalenie, ale po raz kolejny przegrał przed sądem apelacyjnym. Wywodząca się z Platformy Obywatelskiej prezydent Warszawy musiała się pogodzić z tym, że Marsz Niepodległości w setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości jednak przejdzie.
REKLAMA
- Teraz, w sytuacji, kiedy mamy 100-lecie niepodległości, ogłoszenie zakazu przez ustępującą prezydent można zinterpretować tylko jako prowokację polityczną, która ma podgrzać nastroje i doprowadzić do awantur ulicznych i innych tego typu konsekwencji – komentował sytuację publicysta Bronisław Wildstein.
Budowa trybun
Na próbach torpedowania przez warszawski ratusz Marszu Niepodległości w 2018 roku się nie skończyło. Kolejną inicjatywę środowiska narodowego Rafał Trzaskowski - już jako pełnoprawny prezydent Warszawy - próbował zablokować w maju ubiegłego roku. Chodzi o zgłoszony przez Konfederację na 1 maja Marsz Suwerenności.
Podobnie jak w listopadzie 2018 roku, organizatorzy musieli stoczyć z prezydentem Warszawy sądową batalię w dwóch instancjach. Tym razem miasto zasłaniało się potrzebą budowy przewidzianych w miejscu zgłoszonego zgromadzenia trybun przed uroczystościami Święta Narodowego 3 Maja. Ostatecznie manifestacja się odbyła.
Nie ma miejsca na brunatne marsze
- Jeśli zauważymy hasła rasistowskie, ksenofobiczne, faszystowskie, to będziemy rozwiązywać manifestację - zapowiadał w przededniu wydarzenia Rafał Trzaskowski w Radiu Tok FM, niejako powtarzając kwestię Hanny Gronkiewicz-Waltz z listopada 2018 r.
REKLAMA
Czytaj także:
- "Ostateczny etap wyścigu o to, jaka będzie Polska". Prezydent rozpoczął kampanię przed II turą
- "Narzuca tempo kampanii wyborczej". Michał Rachoń o aktywności prezydenta
- Czarnecki: zwycięstwo będzie zależeć od mobilizacji na prawo od centrum
- W Warszawie nie ma miejsca na brunatne marsze. To miejsce wyjątkowe, uświęcone krwią i nie ma tu miejsca na tego typu manifestacje i hasła, a niestety w ostatnich latach mieliśmy z tym do czynienia i rząd PiS-u nie reagował. (...) Akurat ONR popełnił już tyle grzechów, było tyle haseł, wybryków, że ta organizacja powinna być zdelegalizowana - powtórzył swoje stanowisko.
Marsz Suwerenności był protestem przeciwko zawłaszczaniu suwerenności i polskiej niepodległości przez brukselskich komisarzy.
Nie przyklaskuję, ale nie można zakazać
W 2019 roku Marsz Niepodległości przeszedł znowu normalnie, bez siłowania się z prezydentem Warszawy.
- Nie przyklaskuję (Marszowi Niepodległości) dlatego, że widzę sojusz PiS z narodowcami, ale jasne jest to, że jeżeli nie ma przesłanek, że może być marsz niezabezpieczony - tak jak było w tym roku - to nie można a priori tego marszu zakazać - mówił Rafał Trzaskowski po gorzkiej lekcji w 2018 roku.
REKLAMA
Według organizatorów wzięło w nim udział ok. 150 tys. ludzi. Ratusz umniejszał rangę imprezy - informował o 47 tys. osób.
Co po wyborach?
Mimo deklarowanej publicznie niechęci i powtarzanej potrzebie delegalizacji organizacji tworzącej środowisko narodowe dziś Rafał Trzaskowski dostrzega wspólne wartości z Konfederacją i chwali Krzysztofa Bosaka za to, że jemu "na czymś naprawdę zależy". Najwyraźniej Rafałowi Trzaskowskiemu też bardzo zależy - do tego stopnia, że nagle wita elektorat Konfederacji z otwartymi ramionami.
Jeśli wyborców Krzysztofa Bosaka nie omami syreni śpiew Rafała Trzaskowskiego, ten z dużym prawdopodobieństwem nie będzie w stanie nawiązać walki z Andrzejem Dudą i pozostanie na stanowisku prezydenta Warszawy. Wtedy już w listopadzie będzie miał okazję udowodnić, jak wiele go łączy ze środowiskiem, do którego teraz się przymila. Hanna Gronkiewicz-Waltz nie chciała uczestniczyć w Marszach Niepodległości. Rafał Trzaskowski chyba nie odwróci się od nowych kolegów?
fc
REKLAMA
REKLAMA