Aresztowanie aktywisty LGBT. Rzecznik KSP: czynności przy ul. Solec mogły stanowić zagrożenie
Biorąc pod uwagę tłum i siły jakimi dysponowaliśmy, zatrzymanie tej osoby na ul. Solec mogło stanowić realne zagrożenie dla policjantów - powiedział rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak odpowiadając na pytanie o to, dlaczego do zatrzymania Michała Sz. doszło na Krakowskim Przedmieściu.
2020-08-07, 23:21
W piątek po południu przed warszawską siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii odbył się protest przeciwko decyzji sądu o dwumiesięcznym areszcie dla aktywisty LGBT Michała Sz. (podaje się za kobietę o imieniu "Małgorzata", ps. Margot). Chodzi o uszkodzenie w czerwcu furgonetki z hasłami anty-LGBT.
Posłuchaj
Powiązany Artykuł
Protest LGBT na Krakowskim Przedmieściu. Sprzeciwiali się decyzji sądu o aresztowaniu aktywisty znanego jako Margo
Michał Sz. nie został zatrzymany przy Solcu
Początkowo przed siedzibą KPH na ul. Solec w Warszawie zebrało się kilkudziesięciu aktywistów, którzy protestowali przeciwko aresztowaniu Sz. Na miejscu był również radiowóz i kilku policjantów. W pewnym momencie Sz. podszedł do radiowozu, domagając się zatrzymania, ale zostało to zrobione dopiero później, na Krakowskim Przedmieściu. Zdaniem rzecznika Komendy Stołecznej Policji, stało się tak z uwagi na bezpieczeństwo policjantów.
- "Chodzi o wprowadzenie władzy totalitarnej". Ziemkiewicz o pobudkach działań środowisk LGBT
- "To czysta hipokryzja". Maciejewski o bojkotowaniu zaprzysiężenia prezydenta przez Lewicę
- Analizujemy wszystko, ale przede wszystkim siły i środki. Biorąc pod uwagę tłum i siły, jakimi dysponowaliśmy, zatrzymanie tej osoby mogło stanowić realne zagrożenie dla policjantów, bowiem przy tego typu sytuacjach należy spodziewać się również prowokacyjnego zachowania ze strony tłumu - powiedział rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak.
REKLAMA
"Przypuszczenia policji się potwierdziły"
Rzecznik dodał, że potwierdziło to zatrzymanie Sz. na Krakowskim Przedmieściu, gdzie Sz. "został wprowadzony do radiowozu, a następnie tłum zaatakował radiowóz, m.in. skacząc po nim". - To pokazuje, że słusznym było to, że czynności na ulicy Solec nie zostały podjęte, bo wtedy moglibyśmy mówić o rannych policjantach - ocenił.
Dodał, że cały czas policjanci prowadzą czynności oraz że zatrzymywane są najbardziej agresywne osoby. Prowadzone są również legitymowania. Jak zaznaczył, o liczbie osób zatrzymanych będzie można mówić dopiero po zakończeniu działań.
Powiązany Artykuł
"Prezydent nigdy nie kwestionował praw mniejszości". Bielan o wykorzystywaniu kwestii LGBT przez opozycję
Decyzja o aresztowaniu wydana przez sąd
W połowie lipca, zgodnie z decyzją sądu, wobec Sz. zastosowano policyjny dozór i poręczenie w kwocie 7 tys. zł. Sz. został wcześniej zatrzymany przez policję. Postawiono mu zarzuty w związku z czynnym udziałem w zbiegowisku przy ul. Wilczej. Sz. zarzucono, że 27 czerwca "wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami uszkodził samochód marki renault master, poprzez przecięcie opon, pocięcie plandeki, urwanie lusterka, oderwanie tablicy rejestracyjnej, uszkodzenie kamery cofania oraz pobrudzenie pojazdu farbą". Łączna wartość strat - jak poinformowała prokuratura - wyniosła ponad 6 tys. zł na szkodę Fundacji Pro-Prawo do Życia.
- "Chcą zaistnieć, to daje im rozgłos". Dr Trzeciak o politykach robiących happeningi
- "To nie miejsce na tego rodzaju demonstracje". Bielan o tęczowych flagach podczas zaprzysiężenia
Aktywiście zarzucono również, że w trakcie zajścia przewrócił Łukasza K. na chodnik, czym spowodował u niego obrażenia w pleców i lewego nadgarstka. "Zarzut obejmuje także stosowanie przemocy polegającej na szarpaniu i popychaniu Łukasza K. w celu zmuszenia pokrzywdzonego do zaprzestania nagrywania przebiegu zdarzenia" - informowała prokuratura.
W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie zadecydował o zastosowaniu wobec Michała Sz. dwumiesięcznego aresztu tymczasowego.
jmo
REKLAMA