Miniaturowy Schetyna i zatrzęsienie frakcji. Felieton Magdaleny Złotnickiej

Media skupiają się na konflikcie między byłym szefem PO Grzegorzem Schetyną a obecnym liderem Platformy Borysem Budką. Tymczasem karty usiłuje rozdawać sekretarz generalny partii, Marcin Kierwiński. W tle zaś mnożą się frakcje tak w samej PO, jak i w całej Koalicji Obywatelskiej - pisze w swoim felietonie Magdalena Złotnicka.

2020-08-21, 13:05

Miniaturowy Schetyna i zatrzęsienie frakcji. Felieton Magdaleny Złotnickiej
Czy Borys Budka utrzyma swoje stanowisko?. Foto: East News/Piotr Molecki

Powiązany Artykuł

schetyna 1200 shutterstock.jpg
Burza w PO. "Rz": pojawił się pomysł wyrzucenia z partii Grzegorza Schetyny

Jest tajemnicą poliszynela, że przywództwo Borysa Budki do najsilniejszych nie należy, a wiewiórki brykające po dachu siedziby PO od dawna szepczą, że właściwie jego pozycja niejako "wisi" na Marcinie Kierwińskim. Ten, choć raczej trzyma się w cieniu, wydaje się najciekawszą postacią w całej partyjnej układance. Niegdyś - w czasach rządów PO-PSL - należał do stronnictwa Grzegorza Schetyny. Wraz z ówczesnym mazowieckim baronem PO (a obecnie europosłem) Andrzejem Halickim stanowili tandem, który trząsł regionem. Zarazem Kierwiński miał świetne układy np. z Hanną Gronkiewicz-Waltz, która w prywatnych rozmowach mówiła o nim per "mój Marcinek" (niegdyś obszerniej pisałam o tym na łamach "Gazety Polskiej"). W pewnym momencie Kierwiński zaczął dryfować ku stronnictwu sierot po Donaldzie Tusku: w rządzie Ewy Kopacz pełnił funkcję sekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a także był szefem gabinetu politycznego ówczesnej premier. Obecnie jest sekretarzem generalnym PO i szarą eminencją u boku Borysa Budki. Jeden z polityków Koalicji Obywatelskiej zwrócił mi uwagę, że Kierwiński ma niesamowitą zdolność zmieniania stronnictw. I pozycję dającą możliwości do bycia "kadrowym".

Czytaj także:

Mogłoby się więc wydawać, że mamy odtworzenie początkowego układu między Donaldem Tuskiem a Grzegorzem Schetyną. Zanim bowiem panowie się pokłócili, jeden był premierem, twarzą i liderem, drugi żelazną ręką trzymał struktury partyjne. Tyle że czasy są obecnie inne. Po pierwsze PO nie jest partią rządzącą, po drugie Koalicję Obywatelską stanowią także "przystawki" - Nowoczesna, Zieloni i Inicjatywa Polska. Po trzecie wreszcie - Grzegorz Schetyna ma ambicje, by odzyskać przynajmniej cień dawnej władzy. Obecna sytuacja jest zatem skomplikowana jak fabuły telenoweli latynoamerykańskich, które niegdyś z zapałem oglądała moja babcia. Warto zwrócić uwagę na kilka elementów całego tego bałaganu.

Powiązany Artykuł

Marek Król 1200.jpg
Marek Król: w kierownictwie PO wszyscy się wzajemnie nienawidzą

Schetyna versus Budka

Niechęć między byłym a obecnym szefem partii stała się widoczna przede wszystkim za sprawą dyskusji o podwyżkach dla parlamentarzystów i samorządowców. Chociaż projekt upadł ostatecznie na poziomie Senatu, opozycja zaliczyła poważną wpadkę wizerunkową, a komentarze, że opozycyjność opozycji kończy się tam, gdzie w grę wchodzą pieniądze, sypały się przede wszystkim ze strony publicystów zazwyczaj życzliwych Koalicji Obywatelskiej. Schetyna zażądał wyjaśnień od Borysa Budki. Zarząd Krajowy PO przebiegał w bardzo gorącej atmosferze. "Rzeczpospolita" donosiła o tym, że pojawił się nawet pomysł wykluczenia Schetyny z szeregów PO. Do tego jednak nie doszło. Atmosfera jest nadal napięta, a eksplozji można spodziewać się podczas planowanego na początek września wyjazdowego posiedzenia Klubu Parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej. Jak wszystko wskazuje, zostanie na nim wybrany nowy szef klubu. Co ciekawe, sam Schetyna w programie "Tłit" Wirtualnej Polski stwierdził, że z tą funkcją rozstanie się Borys Budka. Jak donoszą moi informatorzy, były szef PO ma ambicje, by osobiście objąć to stanowisko. - Byłby to pierwszy krok w kierunku odzyskania władzy - ocenia niechcący podawać swojego nazwiska polityk KO. Dodaje, że chociaż Schetyna może liczyć na wierne "szable" - posłów Rafała Grupińskiego, Mariusza Witczaka czy wspomnianego już europosła Andrzeja Halickiego - to mnogość frakcji w Koalicji Obywatelskiej może sprawić, że wygrana wcale nie będzie łatwa.

REKLAMA

"Młodzi", "kobiety", "schetynowcy" i "przystawki"

Obecnie bowiem w Koalicji Obywatelskiej każdy ciągnie kołdrę w swoją stronę, każde stronnictwo gra na siebie. A stronnictw owych zaiste dostatek. Jest frakcja "młodych", do której zaliczają się Agnieszka Pomaska, Arkadiusz Myrcha czy Aleksandra Gajewska, grupa "kobiet", czyli posłanki takie jak Małgorzata Kidawa-Błońska czy Izabela Leszczyna, wspomniane frakcje Schetyny i Budki oraz walczące o zachowanie tożsamości przystawki. Przy takim układzie scenariuszy może być kilka. Pierwszy zakłada po prostu liczenie "szabel". Wiadomo, że Kierwiński pozostaje w dobrych relacjach np. z liderką Inicjatywy Polska Barbarą Nowacką. Jak zachowają się Nowoczesna i Zieloni przewidzieć jednak nie sposób. Druga możliwość jest taka, że Schetyna spróbuje wykonać numer podobny do tego, którego dokonał podczas prawyborów prezydenckich w PO - zwyczajnie "wystawi" kogoś, kto będzie dla przeważającej części partii bardziej do przyjęcia. Warto jednak zwrócić uwagę, że w przypadku prawyborów prezydenckich ów pomysł spalił na panewce: Jacek Jaśkowiak nie zdołał pokonać lansowanej przez Borysa Budkę Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. A kto jak kto, ale Schetyna umie się uczyć na błędach. Mój informator, jeden z często bywających w mediach polityków KO, podkreśla, że paradoksalnie nie należy lekceważyć teorii chaosu - sytuacji, w której każde ze stronnictw wystawi swojego kandydata, a o wyborze będą decydować pojedyncze głosy.

Trzaskowski przespał okazję?

Zastanawiają się Państwo, jakie miejsce w tej klubowo-partyjnej układance zajmuje Rafał Trzaskowski, niedawny kandydat KO na prezydenta? Odpowiedzi na to pytanie do końca nie znają nawet sami politycy Koalicji Obywatelskiej. Z moich źródeł wynika, że między Marcinem Kierwińskim, który przecież jest także szefem stołecznych struktur PO, a obecnym prezydentem Warszawy prawie nie dochodzi do kontaktów. Zarazem lokalnych polityków mocno niepokoi, że Trzaskowski konstruuje oparty na samorządowcach ruch. Działacze PO widzą w nim nie szanse, ale zagrożenie. Wracają także pytania o to, czy ruch ów w ogóle powstanie. Moje źródła zauważają, że Trzaskowski popadł w stan jakiegoś uśpienia i nie chodzi tu jedynie o fakt, że wyjechał na urlop. - Dobry moment na rozkręcenie tego projektu był tuż po wyborach prezydenckich. Wówczas dla opozycji i jej elektoratu Rafał był tym, który zebrał ponad 10 milionów głosów i mało brakowało, by pokonał Andrzeja Dudę. Teraz ta energia się rozprasza. We wrześniu, bo wówczas zdaje się mamy poznać konkrety, pozostanie jedynie pamięć o porażce - ocenia jeden ze stołecznych polityków KO.

Zarazem jednak, gdyby inicjatywa Trzaskowskiego okazała się sukcesem, może dojść do sytuacji, w której Kierwiński, Budka i Schetyna zwyczajnie nie będą mieli o co walczyć. Czy wówczas zewrą szeregi, by ratować Platformę? Jesień powinna przynieść odpowiedzi na wszystkie te pytania. Dziś konkluzja może być jedna: główna partia opozycyjna jest pogrążona w wewnętrznych konfliktach. Jeśli tak dalej pójdzie, po następnych wyborach parlamentarnych nadal będzie partią opozycyjną. Tyle że zapewne już nie główną.

Magdalena Złotnicka

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej