Porażka opozycji w Senacie. Odrzucono uchwałę dot. protestów kobiet
Dysponujące w Senacie większością ugrupowania opozycyjne poniosły w czwartek porażkę w głosowaniu nad projektem uchwały w obronie praw obywatelskich. Przeszedł wniosek PiS o odrzucenie projektu, który poparło dwóch senatorów opozycji - Jan Filip Libicki z PSL i Władysław Komarnicki z KO.
2020-10-30, 07:34
Za wnioskiem PiS o odrzucenie projektu uchwały głosowało 49 senatorów, przeciw było 48, nikt się nie wstrzymał. Wniosek poparło 46 senatorów Prawa i Sprawiedliwości, a także Władysław Komarnicki (KO), Jan Filip Libicki (Koalicja Polska - PSL) i senator niezależny Lidia Staroń. Przeciw było 41 senatorów KO, a także dwóch z PSL, dwóch z Lewicy, dwóch z koła senatorów niezależnych oraz senator niezrzeszony Stanisław Gawłowski.
Powiązany Artykuł

"Kobiety są tu pretekstem". Prof. Aleksander Nalaskowski o protestach po orzeczeniu TK
Wniosek PiS przeszedł, choć w głosowaniu nie wzięło udziału dwóch senatorów tego ugrupowania - Mieczysław Golba i Robert Mamątow. Z Koalicji Obywatelskiej nie zagłosowała Magdalena Kochan. Senator KO zapewniła jednak, że wzięła udział w głosowaniu, choć głosowała zdalnie. - Mój głos, zapewne z powodu jakiegoś technicznego błędu, nie został uwzględniony - powiedziała Kochan.
Zapewniła, że w pełni popiera treść tej uchwały, więc głosowała przeciw wnioskowi PiS. Dopiero po głosowaniu zorientowała się, że figuruje jako niegłosująca. - Wysłałam prośbę o reasumpcję głosowania, ale było już po zamknięciu posiedzenia Senatu. Napisałam więc tylko do marszałka pismo, w którym wyraziłam zaniepokojenie podobnymi praktykami - powiedziała Kochan.
"My się w tej sprawie różnimy"
Jan Filip Libicki powiedział, że świadomie zagłosował za wnioskiem PiS o odrzucenie projektu. - Pierwsza część tej uchwały, w której jest mowa o prawach kobiet, była dla mnie nie do przyjęcia. Zresztą ci, którzy znają moje stanowisko w sprawach publicznych, zapewne się tego domyślali - powiedział Libicki.
REKLAMA
- Była też druga część tego tekstu, która wskazywała na intencje PiS, dlaczego zrobiono to w tym momencie i wskazywała na powołanie TK niezgodnie z przepisami. Z tą drugą częścią uchwały oczywiście się zgadzam, ale przeważyła ta pierwsza część - zaznaczył senator.
Współautorem projektu uchwały był klubowy kolega Libickiego, wicemarszałek Senatu Michał Kamiński z KP-PSL.
Powiązany Artykuł

Powstaje nowa wersja "piątki dla zwierząt". Wiemy, kiedy PiS ma przedstawić projekt
- My się w tej sprawie różnimy - przyznał Libicki. Pytany, czy głosowanie to realizacja jego zapowiedzi, które formułował po przyjęciu "piątki dla zwierząt", że opozycyjna koalicja w Senacie przestała istnieć, podkreślił, że jego motywy dotyczyły wyłącznie treści uchwały. - Cała ta sytuacja pokazuje jednak, że to nie jest tak, że w tej szerokiej większości senackiej wszystkie głosy ma się w każdej sytuacji z automatu - zaznaczył.
Władysław Komarnicki z KO, który też poparł wniosek PiS, zapewnił, że się pomylił. Przebywa on w domu, jego żona jest chora na COVID i senator głosował zdalnie.
REKLAMA
Projekt uchwały
W projekcie uchwały zapisano, że "Senat Rzeczypospolitej Polskiej z najwyższym niepokojem przyjmuje działania władz publicznych zmierzające do podważenia zagwarantowanych w Konstytucji zasad praworządności i neutralnego światopoglądowo charakteru naszego państwa".
Oceniono, że działania te doprowadziły do największych od wielu lat wystąpień i demonstracji Polek i Polaków. - Stanowisko upolitycznionego Trybunału Konstytucyjnego narusza godność kobiet, odbiera im wolność wyboru oraz prawo do ochrony zdrowia, a także naraża je na nieludzkie traktowanie i tortury. Należy zwrócić również uwagę na fakt, że stanowisko to zostało wyrażone przy udziale osób nieuprawnionych do orzekania, co czyni je prawnie nieistniejącym - głosił projekt.
Według projektu "naruszanie spokoju społecznego przez odbieranie części obywateli Rzeczypospolitej Polskiej - kobietom - ich praw, musi budzić zdecydowany sprzeciw".
- Wydanie takiego stanowiska (przez TK-red.) w dobie szalejącej pandemii koronawirusa należy traktować jako prowokację oraz zamach na życie i zdrowie Polek i Polaków, którzy w obronie praw kobiet demonstrują od kilku dni na ulicach naszego kraju. Żadne okoliczności, a szczególnie obecny czas i ograniczenia związane z pandemią, nie powinny być pretekstem do zmian ustrojowych naruszających zasady praworządności i neutralność światopoglądową naszego państwa - czytamy.
REKLAMA
- Dyskusje i rozstrzygnięcia w sprawach fundamentalnych powinny toczyć się otwarcie, przy zachowaniu pełnych możliwości zarówno wyrażania swoich poglądów, jak i manifestowania postaw obywatelskich - podkreślono.
Argumentacja Lewicy
Uzasadniając projekt uchwały wicemarszałek Gabriela Morawska-Stanecka (Lewica) argumentowała, dlaczego werdykt Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji, zdaniem Senatu, zapadł niezgodnie z prawem. Zwracała uwagę, że orzekająca prezes TK Julia Przyłębska wybrana została niezgodnie z procedurami, a cały TK jest obecnie instytucją upolitycznioną. Podkreśliła, że w TK przedstawiono stanowisko Sejmu, choć Sejm żadnego stanowiska nie zajął, wreszcie, że w werdykt zaangażowana była sędzia Krystyna Pawłowicz, która jako posłanka była podpisana pod pierwszym wnioskiem do TK.
Według Morawskiej-Staneckiej nie powinno się zmuszać kobiet do urodzenia dzieci skazanych na śmierć w męczarniach od razu po urodzeniu. Przekonywała też, że aborcja dzieci z zespołem Downa stanowi tylko niewielki procent legalnych aborcji, dokonywanych z powodu wad płodu.
- Nikt gorliwej katoliczce nie każe dokonywać aborcji ani nie każe stosować środków antykoncepcyjnych, ale w społeczeństwie są nie tylko ludzie wierzący, ale także ludzie, którzy wiary nie podzielają" - mówiła Morawska-Stanecka. "Poza tym nikt nie może być sumieniem drugiego człowieka" - podkreślała.
REKLAMA
paw/
REKLAMA