Tour de skandal. Felieton Miłosza Manasterskiego
W show-biznesie wiadomo od dawna - nic tak nie napędza publiczności podczas touru, jak skandal. Szkoda, że w przypadku "Tour de Konstytucja" ofiarami skandalu stały się dzieci - pisze Miłosz Manasterski.
2021-06-09, 21:40
"Tour de Konstytucja" to akcja opozycji, będąca kolejnym desperackim aktem zwrócenia na siebie uwagi Polaków. W trasę ruszyły gwiazdy nadzwyczajnej kasty wspierane przez Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara. Uczestnicy touru boleśnie konfrontują swoją medialną sławę z kompletnym brakiem zainteresowania normalnych obywateli. Sędziowie, prokuratorzy i aktywiści KOD-u, wyjeżdżając poza stolicę, doświadczają dotkliwie samotności i izolacji. Im dalej od Warszawy i innych większych miast, tym mniejsza szansa na udane spotkanie z fanami.
Powiązany Artykuł
Premier celuje w dziesiątkę. Felieton Miłosza Manasterskiego
Uczestnicy "Tour de Konstytucja" są jednak głęboko przekonani, że niosą ludowi kaganek oświaty. Elita zniża się do poziomu szarego człowieka z prowincji dla jego dobra. Niesie mu "dobrą nowinę". Tłumaczy, że PiS jest zły, a kto walczy z PiS, jest sam w sobie dobry. Czego by nie miał na sumieniu. Jest dobry nawet wtedy, kiedy kłamie, oszukuje, rozsiewa fake newsy, łamie prawo, wystawia lewe faktury, bierze łapówki - nie ważne. Walka z Prawem i Sprawiedliwością odkupuje grzechy, a lektura konstytucji RP uskrzydla i oczyszcza.
Na naszych oczach dokonuje się niebywała przemiana ustawy zasadniczej z 1997 r., dokumentu, z którego średnio zadowoleni byli sami twórcy. A jednak konstytucja z 1997 r. może zapisać się w historii na równi z tą uchwaloną 3 maja 1791 r. Jest to bowiem pierwsza w historii konstytucja, która na naszych oczach staje się świętą księgą. "Obrona Konstytucji" to już wyzwanie wiary, a misyjny charakter "Tour de Konstytucja" jest już niemożliwy do ukrycia. Wystarczy przysłuchać się kazaniu wygłoszonemu w Dobczycach przez przedstawiciela Stowarzyszenia Prokuratorów "Lex Super Omnia", który mówił m.in.: "Jeżeli poczytamy preambułę do konstytucji, to moim zdaniem aktualnie w języku polskim nie ma piękniejszego tekstu". Prokurator z założonego w 2017 r. stowarzyszenia za nic ma całą polską literaturę. Do kąta idzie poezja, proza, dramat. Precz z Mickiewiczem, Słowackim, Baczyńskim, nawet Tuwimem i Miłoszem. Niczym są nawet najmądrzejsze wersy Biblii wobec preambuły konstytucji III RP.
Z takim nastawieniem misjonarze ruszyli w Polskę "nawracać" na wyznanie zapewniające nietykalność kapłanom konstytucji (czyli im samym). Jednak bez sakralnej oprawy telewizyjnego studia wyglądają bardziej na nawiedzonych sekciarzy niż natchnionych proroków. Bez ciepłego spojrzenia Moniki Olejnik i Piotra Kraśki, w naturalnym świetle czerwcowego słońca, wypadają blado, na ulicach polskich miast i miasteczek nie wzbudzając żadnych emocji. Do czasu.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Cichanouska chce dobrze, ale brakuje jej politycznego wyczucia. Felieton Miłosza Manasterskiego
W Dobczycach ktoś się chciał wykazać. Mało ludzi? Jest na to stare rozwiązanie z PRL: przyjeżdża pierwszy sekretarz PZPR z województwa - przyprowadzimy szkoły, będzie tłum. To czasy bliskie mentalnie czynownikom opozycji. Kto inny bowiem zgodziłby się, by na antyrządowy wiec sędziego Żurka przyprowadzić uczniów szkoły podstawowej? Co inspirowało człowieka, który przyprowadził tam także przedszkolaków?
Wmawianie dzieciom, że prezydent państwa łamie prawo - jest skandalem i indoktrynacją. Opowiadanie o aborcji - to już deprawacja. Są na to paragrafy - i wobec tych, którzy jako opiekunowie zawiedli zaufanie rodziców, jak i wobec tych, którzy widząc małe dzieci, nie powstrzymali się przed agresywną agitacją polityczną.
Takie traktowanie najmłodszych oburza, ale nie jest nowością. Tak właśnie "nowego sowieckiego człowieka" wychowywano - od przedszkola w Rosji w czasach Stalina. Tak "hodowano" od żłobka towarzyszy w Korei Północnej. Tak tresowała III Rzesza Niemiecka, w której każdego młodego, rasowego Niemca zapisywano automatycznie do Hitlerjugend, czy tego chciał, czy nie.
"Szacunku, jeśli nie pokory, dla białego, jasnego, niepokalanego, świętego dziecięctwa" żądał jeszcze przed II wojną światową legendarny pedagog Janusz Korczak, który sam stał się ofiarą niemieckiego nazizmu. Szacunku tego nie mają organizatorzy "Tour de Konstytucja". A przecież szacunek ten jest w konstytucji zapisany. Art. 48. 1. Konstytucji RP mówi: "Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania".
REKLAMA
Czy może być tak, że misjonarze konstytucji, w tym sędziowie i prokuratorzy, tak wielbionego przez siebie dokumentu w ogóle nie znają? Czy raczej ta "religia konstytucyjna" jest, jak twierdził Lenin, tylko "opium dla ludu"? Ludu, który ma wierzyć nietykalnym kapłanom z najwyższej kasty na słowo, pozostawiając im całkowitą dowolność w interpretowaniu nowej świętej księgi?
Rzecznik Praw Dziecka nie ma wątpliwości. - Wprowadzanie politycznych tematów wobec dzieci jest absolutnie niedopuszczalne (...) na jakiej podstawie dzieci - bez zgody rodziców, bo nie było to w zakresie zajęć z wychowania czy z wiedzy o społeczeństwie - na jakiej podstawie te dzieci się tam znalazły i były wprowadzane w tematykę, która być może, wedle wrażliwości i wiedzy rodziców o wrażliwości swoich dzieci, u tych dzieci jeszcze pojawiać się nie powinna, jak chociażby dotycząca aborcji i poglądu prokuratora czy sędziego na ten temat – mówił Mikołaj Pawlak.
Powiązany Artykuł
Maas ma dość traktatu z Maastricht? Felieton Miłosza Manasterskiego
Oburzony jest minister edukacji i nauki. - To obrzydliwy skandal, który będę wyjaśniał - zapowiadał Przemysław Czarnek. Małopolska kurator oświaty obiecała podjąć działania bez najmniejszej zwłoki. - Sprawdzimy, czy rodzice byli poinformowani o tym, jakie spotkanie zafundowano ich dzieciom. Jeżeli okaże się, że rodzice nic o tym nie wiedzą, to osoby za to odpowiedzialne poniosą konsekwencje – powiedziała Barbara Nowak w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Tymczasem "Tour de Konstytucja" jedzie dalej, łamiąc po drodze przepisy ustawy zasadniczej. Na trasie jest 90 miejsc. W każdym z nich są przedszkola i szkoły. Oby nie znaleźli się w nich pedagodzy, którzy przyprowadzą dzieci na rozmowy o aborcji.
REKLAMA
Miłosz Manasterski
REKLAMA