Policja wyjaśnia okoliczności zniszczenia zasieków na granicy z Białorusią. Zatrzymano kilkanaście osób
Policja z Białegostoku zajmuje się sprawą zniszczenia odcinka zapór z drutu kolczastego na granicy z Białorusią, w okolicach wsi Szymaki. W sprawie zostało zatrzymanych 13 osób, na razie nikomu nie postawiono zarzutów karnych. SG ustala, czy doszło do bezprawnego wejście na pas drogi granicznej.
2021-08-30, 10:41
Powiązany Artykuł
SG zatrzymała grupę osób niszczących zabezpieczenia na granicy z Białorusią. Szef MSWiA: poniosą konsekwencje prawne
Do incydentu doszło w niedzielę po południu. Jak widać na nagraniach umieszczonych w mediach społecznościowych, grupa osób weszła na pas drogi granicznej, użyła nożyc do metalu, zaczepiła liny i próbowała rozerwać zasieki z drutu kolczastego. Zatrzymano w sumie trzynaście osób.
Jak poinformowała rzecznik Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej mjr Katarzyna Zdanowicz, wszyscy zatrzymani są obecnie w dyspozycji policji. Straż Graniczna ustala, czy doszło do bezprawnego wejścia na pas drogi granicznej. Zwykle SG sama karze takie osoby mandatami po 500 zł, ale może też skierować do sądu wnioski o ukaranie grzywnami.
Pogranicznicy opierają się na przepisach rozporządzeń wojewody podlaskiego "w sprawie wprowadzenia zakazu przebywania na niektórych odcinkach pasa drogi granicznej", w połączeniu z zapisami kodeksu wykroczeń.
Okoliczności niedzielnego incydentu wyjaśnia policja, na razie nikomu nie postawiono zarzutów karnych. Rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa powiedział, że zbierany jest materiał dowodowy dotyczący tego, co się wydarzyło na pasie granicznym koło wsi Szymaki i jaka była rola poszczególnych osób. Czynności prowadzą policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
- Z zawiadomienia, które my dostaliśmy wynika, że wartość zniszczonego mienia wskazuje, iż mamy tu do czynienia z popełnieniem przestępstwa - dodał rzecznik.
Aktywiści: chcemy pokazać solidarność
Według oświadczeń osób uczestniczących w tej akcji zamieszczonych w mediach społecznościowych, był to "akt obywatelskiego nieposłuszeństwa", w celu wyrażenia sprzeciwu "wobec okrutnej polityki rządu" i "zamykania granicy przed osobami, które uciekają ze swoich krajów w obawie przed torturami lub ewentualną śmiercią". - Chcemy pokazać solidarność z nimi, jesteśmy gotowi ponieść za to konsekwencje - mówiły uczestniczki akcji.
Czytaj także:
REKLAMA
- Komendant SG: chronimy naszą ojczyznę wbrew informacjom, które ukazują się w różnych miejscach
- Atak Łukaszenki z użyciem migrantów. Litewski ekspert: tą samą drogą może pójść Putin, w porozumieniu z talibami
W Usnarzu Górnym k. Krynek (Podlaskie) od ok. trzech tygodni koczuje grupa imigrantów. Według SG, są tam 24 lub nieco więcej osób, fundacja Ocalenie, której pracownicy i wolontariusze są w Usnarzu Górnym, czyli po polskiej stronie i komunikują się z imigrantami za pomocą megafonów, otrzymuje od nich informacje, że w obozie są 32 osoby i wszystkie pochodzą z Afganistanu. Grupa nie może przejść do Polski, uniemożliwia to SG i wojsko. Nie może się też cofnąć, bo jest blokowana przez służby białoruskie.
Dodatkowe zabezpieczenia na granicy
Na granicy z Białorusią trwa budowa ogrodzenia o wysokości 2,5 metra, powstającego z dwóch zwojów kolczastego drutu (nakładanych jeden na drugi) opartego o stalowe słupy. W miejscu incydentu takiego ogrodzenia jeszcze nie było, są tam zasieki z pojedynczych zwojów takiego drutu, o wysokości ok. półtora metra.
Jak podała SG, minionej doby jej funkcjonariusze udaremnili 74 próby nielegalnego przekroczenia granicy z Białorusi do Polski. Zatrzymali trzy osoby podejrzane o pomoc nielegalnym imigrantom w przekroczeniu granicy. To dwaj Polacy i Uzbek, którzy - jak podała SG - próbowali wywieźć spod granicy grupę nielegalnych imigrantów z Iraku, Somalii i Libanu.
kp
REKLAMA