Plaga ostrych zatruć dzieci i młodzieży w Szczecinie. To głównie efekty prób samobójczych
- Ponad 200 pacjentom – dzieciom i młodzieży po ostrych zatruciach – udzielili w tym roku pomocy lekarze ze szczecińskiego szpitala "Zdroje". To głównie młodzi ludzie, próbujący targnąć się na swoje życie. Lekarze apelują o większą uwagę opiekunów.
2021-10-06, 17:08
W ostatnich dniach specjaliści ze szpitala "Zdroje" uratowali życie 17-latka, który połknął 60 tabletek paracetamolu. Po kilku dniach chłopak został skierowany na dalsze leczenie na oddział psychiatrii.
- Przeżył tylko dlatego, że po wzięciu tych tabletek część z nich po prostu zwymiotował i relatywnie szybko trafił do szpitala. Paracetamol wchłania się błyskawicznie, praktycznie po 60 minutach całość dawki jest wchłonięta – powiedział w środę dziennikarzom lekarz kierujący Kliniką Pediatrii, Nefrologii Dziecięcej, Dializoterapii i Leczenia Ostrych Zatruć szpitala "Zdroje" prof. Andrzej Brodkiewicz.
Powiązany Artykuł
Odwaga i samoakceptacja - tak Polacy definiują pewność siebie
Okropne skutki
Wyjaśnił, że młodzi ludzie, którzy przedawkowują ten lek, "nie zdają sobie sprawy, jak by wyglądała ich śmierć".
- Dochodzi do martwicy wątroby, do encefalopatii wątrobowej (szeregu zaburzeń neurologicznych i psychiatrycznych – PAP), do zespołu wątrobowo-nerkowego. Pacjent jest nieprzytomny, krwawi ze wszystkich otworów ciała, to jest jedna wielka masakra. Oni kompletnie nie zdają sobie sprawy, co tak naprawdę mogą sobie zrobić – mówił lekarz.
Paracetamol jako przyczyna zatruć młodzieży obecny jest w statystykach od wielu lat. Jak podkreślił pediatra, "zaczyna to być ogromnym problemem". Dodał, że, lek sam w sobie nie jest groźny, jeśli przyjmowany jest rozsądnie.
- Każda substancja może być trucizną. To tylko kwestia dawki – powiedział prof. Brodkiewicz.
Pediatra podkreślił, że gdy pacjent trafia na jego oddział, lekarze nie pytają "dlaczego", ale najpierw ratują jego życie. Takie pytanie stawiają później specjaliści z oddziału psychiatrii.
- Mamy czasami po trzy przypadki konsultacji dziennie po próbach (samobójczych) przez zatrucie lekami – powiedziała kierująca Oddziałem Psychiatrii Dziecięcej i Młodzieżowej w "Zdrojach" Małgorzata Wyrębska-Rozpara. Dodała, że jeśli pacjent przyjęty zostaje na oddział, przebywa na nim średnio 28 dni.
- Próba samobójcza jest już apogeum, w którym dziecko woła o pomoc, a to, co doprowadziło do tej próby też jest bardzo ważne – powiedziała psychiatra.
Podkreśliła, że bardzo często dorośli bagatelizują problemy dzieci – błaha wydaje im się rozpacz z powodu zakazu wyjścia ze znajomymi, zerwania z chłopakiem lub dziewczyną czy hejtu w szkole, a dla młodych ludzi "to jest koniec świata".
- Dużo jest też zaburzeń depresyjnych. Dzieci nam mówią, że miały dość – sytuacji w domu, alkoholu, przemocy, szkoły, nacisków ze wszystkich stron, że muszą spełniać oczekiwania. One – i to jest dla mnie bardzo smutne – nie widzą często innego rozwiązania oprócz tego, żeby wziąć leki. Dlaczego leki? Bo są dostępne – powiedziała Wyrębska-Rozpara.
Podkreśliła, że niezwykle ważna jest obserwacja dziecka przez rodziców czy opiekunów, zwrócenie uwagi na zmiany w zachowaniu, takie jak zamykanie się w pokoju, izolowanie się od rówieśników, duża drażliwość.
- Ważne jest, żeby rodzice słuchali swoich dzieci. Te często nam mówią, że tak naprawdę nie chciały się zabić, ale chciały, żeby mama poszła z nimi do psychologa czy do lekarza. Dziewczyna mówiła na przykład, że czuje się smutna, jest jej źle, a słyszała "to nic takiego, przejdzie ci, ucz się, myśl pozytywnie". W depresji to naprawdę nie pomaga – wyjaśniła psychiatra.
Lekarze apelowali, by zwracać uwagę także na dzieci, które są już pod opieką psychiatrów i przyjmują leki. Nie wolno pozwalać, aby same wydzielały sobie dawki – to także często kończy się celowym przedawkowaniem.
Jak przekazali specjaliści, do końca września br. na oddziale leczenia ostrych zatruć u dzieci w "Zdrojach" hospitalizowano 202 młodych pacjentów (w całym ubiegłym roku było ich 208, a w 2019 r. - 253). Wśród nich w 41 przypadkach były to zatrucia przypadkowe (najczęściej u małych dzieci, w wyniku nieuwagi opiekunów i nieodpowiedniego zabezpieczenia leków i substancji trujących), a w 161 – zatrucia celowe. Leki przedawkowują częściej dziewczęta (w tym roku było to 101 pacjentek, co roku tego typu zatruć jest więcej wśród młodych kobiet).
Według WHO w krajach o wysokim i średnim dochodzie zatrucie stanowi czwartą najczęstszą przyczynę uszkodzeń ciała u dzieci – po wypadkach drogowych, pożarach i utonięciach.
dz
REKLAMA