Awaryjne lądowanie samolotu w Mińsku. Prokuratura Krajowa: nie istniało żadne zagrożenie bombowe
Prokuratura Krajowa nadzoruje śledztwo prowadzone przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego dotyczące samolotu, który w maju został zmuszony do lądowania na lotnisku w Mińsku. Na pokładzie maszyny był między innymi białoruski, opozycyjny bloger Raman Pratasiewicz.
2021-12-09, 16:14
W komunikacie Prokuratury Krajowej wskazano, że w toku śledztwa ustalono, iż "nie istniało żadne zagrożenie bombowe dla samolotu", a kontrolera lotów mającego kontakt z pilotem instruował oficer białoruskiego KGB.
Śledztwo dotyczy zdarzenia z 23 maja polegającego na zmuszeniu do lądowania na lotnisku w Mińsku samolotu lecącego z Aten do Wilna. Prowadzi je ABW, a nadzoruje Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie.
Prokuratura Krajowa poinformowała, że w toku śledztwa przeprowadzono szereg czynności, między innymi przesłuchano w charakterze świadków część pasażerów i przedstawicieli linii lotniczych, przeprowadzono oględziny samolotu, przeanalizowano nagrania. Ponadto ustalano bezpośredniego świadka czynności, jakie były podejmowane na wieży kontrolnej w Mińsku.
"Oficer białoruskiego KGB instruował kontrolera lotów"
"Z dotychczasowych ustaleń śledztwa wynika, że 23 maja 2021 roku w wieży kontroli lotów w Mińsku przebywał oficer białoruskiego KGB, który instruował kontrolera lotów mającego kontakt z pilotem samolotu. To funkcjonariusz podejmował decyzję dotyczące sprowadzenia samolotu do Mińska. Jednocześnie oficer KGB utrzymywał stały kontakt telefonicznych z osobą, której relacjonował aktualne działania związane z samolotem" - podano w komunikacie.
W toku śledztwa ustalono, że nie było żadnego zagrożenia bombowego dla samolotu. Prokuratura podała również, że pilot otrzymał informacje o tym zagrożeniu "jeszcze przed wysłaniem wiadomości mailowej dotyczącej rzekomego umieszczenia w samolocie materiałów wybuchowych". Dodatkowo, na całkowity brak zagrożenia "wskazywały również działania na lotnisku w Mińsku, w tym postępowanie służb ratunkowych i obsługi lotniska".
REKLAMA
"Cała sytuacja była jedynie pretekstem mającym na celu zmuszenie pilota do lądowania w Mińsku" - wskazała w komunikacie Prokuratura Krajowa.
Oleg Galegow uciekł do Polski
Wcześniej amerykański "The New York Times" podał, że kontroler ruchu na lotnisku w Mińsku, który był w wieży, gdy uziemiono samolot Ryanaira z białoruskim blogerem Ramanem Pratasiewiczem, uciekł do Polski i współpracuje z polskimi służbami.
Według amerykańskich dziennikarzy, gruziński kontroler Oleg Galegow miał latem dostać się do Polski. To on przekazał pilotowi Ryanaira wiadomość, że na pokładzie jest bomba i dlatego musi uziemić maszynę. Z kolei polskim służbom miał przedstawić szczegółowe dowody na to, że lot Ryanair był celem fałszywego zagrożenia bombowego w ramach operacji porwania Ramana Pratasiewicza, którą zorganizowały białoruskie służby wywiadowcze.
"Porwania Ryanaira"
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn powiedział "NYT", że polscy śledczy badają sprawę "porwania Ryanaira". Przyznał również, że zdołali "uzyskać relację bezpośredniego świadka". Według niego, w wieży kontrolnej znajdował się oficer KGB i w kluczowym momencie przejął kontrolę nad kontrolerem ruchu lotniczego.
REKLAMA
Zobacz także: "Bezprecedensowy akt terroru realizowanego przez państwo". Lichocka o zatrzymaniu samolotu przez Białoruś
nt
REKLAMA