Protesty ws. ustawy medialnej. Suski: podkręcanie atmosfery, taka "ulica i zagranica"
- Donald Tusk staje na czele tego buntu wobec demokratycznie wybranego rządu. Jak się nie da wygrać wyborów demokratycznie, to może trzeba dokonać przewrotu, zabić przeciwnika. To kontynuacja podkręcania atmosfery, taka "ulica i zagranica" - mówił wiceszef klubu PiS Marek Suski, oceniając protesty przeciwko nowelizacji ustawy medialnej.
2021-12-20, 10:30
Sejm odrzucił w piątek sprzeciw Senatu do nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Teraz nowela trafi do prezydenta Andrzeja Dudy. Przeciwko nowelizacji odbyły się w sobotę i niedzielę protesty w całym kraju, w tym przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie, gdzie przemawiał m.in. lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. Polityk w swoim wystąpieniu przywołał słowa Czesława Miłosza, które umieszczono na Pomniku Poległych Stoczniowców 1970.
- Adresuję je do mieszkańca tego Pałacu i jego mocodawcy: "Nie bądź bezpieczny, poeta pamięta. Możesz go zabić, urodzi się nowy. Spisane będą czyny i rozmowy. Lepszy dla Ciebie byłby świt zimowy i sznur, i gałąź pod ciężarem zgięta". Pamiętajcie o tych słowach wielkiego poety, pamiętajcie o tym, co czeka każdą władzę, która sprzeniewierza się ojczyźnie - powiedział lider PO.
"Tusk staje na czele buntu"
Marek Suski ocenił, że "poezja jest piękna, ale cytat nie jest adekwatny do sytuacji". - Odbieram to, jako kolejny wygłup Tuska i całej tej opozycji, która chciała siłą dokonać przewrotu - oświadczył polityk PiS. Jak dodał, ma na myśli "próbę przejęcia władzy" podczas "puczu" 16 grudnia 2016 r.
- To jest kontynuacja takiego podkręcania atmosfery, "ulica i zagranica". Jak się nie da wygrać wyborów demokratycznie, to może trzeba dokonać przewrotu, zabić przeciwnika, bo takie namawianie do tego typu agresji. [...] A Donald Tusk staje na czele tego buntu wobec demokratycznie wybranego rządu. No bo nie jest to ich rząd, więc według nich, jest to władza dyktatorska - powiedział Suski.
REKLAMA
"Brutalne, chamskie, prymitywne hasła"
Pytany, czy nie zrobiły na nim wrażenia protesty w 126 miastach, zorganizowane mimo chłodu i okresu przedświątecznego, polityk przyznał, że "opozycja potrafi być zmobilizowana, aby wyjść na ulice i krytykować za każdym razem cokolwiek rząd zrobi, a co im się nie podoba". - Nie są w stanie wygrać wyborów w demokratyczny sposób, to chcą dokonać przewrotu, a hasła, którymi się posługują, są wyjątkowo brutalne, chamskie, prymitywne - podkreślił poseł PiS.
- Niestety mamy w Polsce taki podział, który został wybudowany w czasach PRL-u, za komunizmu, podczas stanu wojennego, gdzie wyjechano czołgami na ulice - zaznaczył. - I jest to kontynuacja, część tych działaczy PRL-owskich dzisiaj również wychodzi na ulicę - dodał Suski.
- Joanna Lichocka: projekt noweli medialnej ma zatrzymać kpinę z polskiego państwa
- "Wzorowana na tym, co dzieje się w państwach Europy Zachodniej". Lisiecki o noweli ustawy medialnej
Jak dodał, "za ich czasów Platforma była na wszystkich szczeblach władzy, media atakowały opozycję". - Kiedy wygraliśmy wybory, zdecydowano, że "dość krytykowania opozycji, teraz będziemy krytykować rząd" - zauważył polityk PiS. - Niestety w Polsce nie ma równowagi w mediach, nie ma silnych mediów, które byłyby mediami, które wspierałyby rząd. [...] Dzisiaj jest niewielka reprezentacja tej części społeczeństwa, która nie godzi się z tym nurtem lewacko-liberalnym - ocenił Suski.
REKLAMA
Suski: to obrona polskiego rynku medialnego
Suski, po uwadze, że jest sprawozdawcą nowelizacji ustawy, "która de facto ma zlikwidować inną telewizję", został zapytany, czy to nie jest zagrożenie dla demokracji. - Nie. Przepisy absolutnie nie likwidują żadnej telewizji. To jest nadinterpretacja. Te przepisy mówią o tym, że w Polsce mają być media zagraniczne, które mają przestrzegać polskiego prawa - zaznaczył poseł. Jak dodał, chodzi o to, aby nie omijać przepisu, który mówi, że "większościowy pakiet w mediach powinien być z Europejskiego Obszaru Gospodarczego".
- Czyli bronimy interesów Unii. A jeżeli mówimy o tym przepisie, który między innymi dotyczy TVN, to nie jest żaden "lex TVN", tylko to jest obrona polskiego rynku medialnego przed, chociażby możliwością wejścia tutaj agresywnych mediów z dyktatur, które mamy tuż obok i nas nawet atakują na granicy - podkreślił Suski. Dodał, że są kraje, które "w ogóle nie wpuszczają żadnych zagranicznych mediów, a w większości krajów jest limit".
- Proszę sobie wyobrazić, gdyby zagraniczne telewizje na przykład w Niemczech miały taki udział w rynku, jak w Polsce. Tam w ogóle nie wpuszczono by takich mediów. A u nas te media, mówię tu o jednej stacji, kupiły TVN z pominięciem przepisów polskich - zauważył polityk. Zwrócił też uwagę, że "taki przepis, o ponad 50-procentowym udziale spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego był w ustawie, kiedy Discovery kupował TVN". - W umowie nabycia jest zapis wskazujący na zagrożenie z tytułu pominięcia tego przepisu. Więc ten przepis obowiązywał i inwestor, kupując udziały w tej stacji, dobrze wiedział, że omija polskie prawo - podkreślił Suski.
Ustawa medialna a relacje z USA
Dopytywany, czy jednak nie chodzi o zrobienie "porządku ze stacją, która przeszkadza", ponownie podkreślił: "przepisy powodują, że ewentualni nabywcy stacji muszą znaleźć partnera w Europie". Pytany, czy już wie, co w tej sprawie zrobi prezydent, odparł: "Nie wiem. Nie rozmawiałem z panem prezydentem na ten temat".
REKLAMA
Po uwadze o "dosyć nerwowych reakcjach Amerykanów" na nowelę ustawy medialnej, Suski został zapytany, czy nie zaszkodzi to relacjom Polski z USA. - Nie sądzę. Stany Zjednoczone, owszem bronią interesów swoich firm, ale my mamy bardzo dobre stosunki - podkreślam - partnerskie. A między partnerami nie bierze się pod uwagę tego, że jakaś firma, omijając przepisy w danym kraju, oczywiście ucieka się do poparcia Stanów Zjednoczonych, które popierają swoje firmy - powiedział Suski. - Mam nadzieję, że USA nie będą popierać firm, które omijają w partnerskich krajach przepisy i jeszcze do tego używają opinii publicznej - zaznaczył.
Zobacz także: Maciej Konieczny w "Sygnałach dnia"
kp
REKLAMA