"Nie są to migranci i białoruscy pogranicznicy". Dowódca służący na Podlasiu o największym zagrożeniu dla żołnierzy
- Dla mnie najważniejsze jest, aby żołnierz miał podczas służby kamizelkę kuloodporną, hełm, broń i amunicję. Jeśli przy jego posterunku zaczną się grupować jakieś patrole białoruskiej straży czy służb, to musi być przygotowany. Wtedy środki ochrony indywidualnej są niezbędne - mówi o służbie na granicy swoich podwładnych ppor. Michał Miłkowski, dowódca baterii artylerii samobieżnej z 16 Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej.
2022-02-19, 07:00
Porucznik Michał Miłkowski, który jest jednym z dowódców służących na Podlasiu w ramach 11. Mazurskiego Plutonu Artylerii, tłumaczy, że największym zagrożeniem dla żołnierzy, którzy chronią polską granicę, nie są migranci czy białoruscy pogranicznicy. - Mamy tę trzecią grupę: służby specjalne i agentów. Oni stwarzają największe zagrożenie dla nas - zaznacza.
Jak podkreśla, te grupy stosują wszelkiego rodzaju prowokacje i sprawdzają cierpliwość polskich żołnierzy. - Jeśli jest patrol białoruskiej straży granicznej, to ona na ogół przechodzi bez kontaktu. Robią swój patrol na jakimś odcinku i się chowają w lesie - opowiada.
Na ich miejsce pojawiają się jednak czasem osoby ubrane w takie same mundury, ale z zasłoniętymi twarzami i bez dystynkcji, co uniemożliwia identyfikację jednostki. - Oni próbują prowokować migrantów, by siłowo przekraczali granicę - tłumaczy.
Zobacz wywiad z ppor. Michałem Miłkowskim:
REKLAMA
Jak zmieniał się charakter służby żołnierzy na granicy na przestrzeni ostatnich miesięcy? Co wpłynęło na zmianę strategii działania wojska w tym zakresie? Z czym na co dzień mierzą się żołnierze podczas patroli na tzw. pasku? Zapraszamy do wysłuchania całego wywiadu z ppor. Michałem Miłkowskim.
Przygotował Paweł Kurek
REKLAMA