Niemieckie media kontra prawda. Felieton Miłosza Manasterskiego
Przed laty, to co niemieckie kojarzyło się z solidnością i wysoką jakością. Dzisiaj niemieckie media działające w Polsce są tej jakości i solidności dokładnym przeciwieństwem.
2022-08-27, 20:13
Niemiecki portal Onet po raz kolejny przegrywa sprawę w sądzie w Polsce. Sąd Okręgowy w Warszawie zobowiązał Edytę Żemłę i Marcina Wyrwała z Onetu do publicznego przeproszenia komendanta Żandarmerii Wojskowej gen. dyw. Tomasza Połucha i jego zastępcę gen. bryg. Roberta Jędrychowskiego, za serię artykułów i wypowiedzi naruszających ich godność osobistą, dobre imię i nieposzlakowaną opinię.
Według sądu publikacje zostały "oparte na nieprawdziwych informacjach, przemilczaniu istotnych faktów i manipulowaniu wypowiedziami osób trzecich co do nieprawidłowości w Żandarmerii Wojskowej". - Dziennikarzami kierowało przy tym dążenie do sensacji, bez żadnego szerszego, społecznie uzasadnionego celu - stwierdził sąd.
Sąd zwrócił też uwagę, że publikacja jest materiałem prasowym, a pozwani w odróżnieniu od twórców literatury fabularnej muszą stosować się do zasad rzetelności dziennikarskiej. Tymczasem teksty te odbiły się szerokim echem i negatywnym wydźwiękiem w środowisku wojskowym. Wydarzenia opisywane w artykułach pozwanych były szeroko komentowane i relacjonowane przez inne środki masowego przekazu, w pierwszej kolejności te, których właścicielami są niemieckie koncerny. Ten efekt "synergii" zagranicznych podmiotów sprawia, że każda bzdura wyprodukowana w jednej redakcji natychmiast lotem ptaka obiega całą Polską, zamiast zostać od razu obśmiana i zakwestionowana.
Zamiast weryfikacji w redakcji, wiele tekstów niemieckiego portalu czeka na swoją weryfikację w sądzie. Tak jest w przypadku serii artykułów poświęconych polskiemu karabinkowi Grot, produkowanemu w Fabryce Broni Łucznik w Radomiu. Jeśli ktoś się zastanawia, dlaczego akurat na cel wzięto karabinek, podpowiem: Niemcy są czwartym na świecie producentem broni. Tymczasem Grot - to całkowicie polski i nowatorski karabin modułowy, który według specjalistów Onetu "miał być niebezpieczny dla samych użytkowników".
REKLAMA
To nic, że nie zarejestrowano wypadków spowodowanych przez wadliwie działający karabin użytkowany m. in. przez żołnierzy wojsk terytorialnych. Dzisiaj Grot znajduje się również w rękach ukraińskich żołnierzy. I jest rzeczywiście niesłychanie niebezpieczny, ale dla atakujących Ukrainę Rosjan. Sprawa oczerniania Grota i jego producenta teraz czeka na swój finał na sali sądowej. Pytanie tylko czy kara za nieuczciwość w jakikolwiek stopniu zrekompensuje producentowi straty poniesione z powodu utraty potencjalnych kontraktów na zakup polskiej broni.
Także inny podmiot Polskiej Grupy Zbrojeniowej, Zakłady "Bumar-Łabędy" wydały w minioną środę oświadczenie i zapowiedziały kroki prawne po artykule Jacka Harłukowicza i Edyty Żemły. Niemiecki portal zrzuca na Bumar odpowiedzialność za zatrucie Odry. "Pierwsze martwe ryby w rejonie ich działania pojawiać się zaczęły już w marcu" - pisał Onet.
A przecież wcześniej ten portal jako jeden z pierwszych (wraz z niemieckim RMF FM) nagłaśniał sprawę rzekomo obecnej w Odrze śmiercionośnej rtęci. W tym przypadku była to nie kreatywność lokalnej redakcji, ale błyskawicznie podchwycona publikacja brandenburskiego portalu RBB. Informację "po linii i na bazie" natychmiast podchwyciły niemieckie media w Polsce - w tym RMF FM. Temat natychmiast podchwycili natürlich politycy PO, a pani marszałek województwa lubuskiego do tej pory wierzy w nią wierzy.
Kiedy narracja z rtęcią całkowicie upadła, w Onecie wymyślono "metyzylen" - tajemniczą substancję, która zabiła ryby i której oczywiście nie można znaleźć w próbkach… Ponieważ nie istnieje. Ale cóż to dla niemieckiego portalu za problem!
REKLAMA
Prawda i fakty nie są jednak większym problemem w redakcjach także po drugiej stronie Odry. Tamtejsze media nadają ton "pozytywnemu inaczej" postrzeganiu Polski na świecie. To właśnie nad Sprewą sypią się teksty o polskim antysemityzmie, egoizmie, ksenofobii, homofobii i nacjonalizmie (rząd PiS inaczej określa się jako nationalistische - co w Niemczech brzmi jak obelga i jednoznacznie ma kojarzyć się z Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei, czyli NDSDAP). Trwa w końcu przepisywanie na nowo historii i niemieckie obozy koncentracyjne na terenie okupowanej przez III Rzeszę Polski, tracą swoją niemieckość. Albo są po prostu "nazistowskie" albo wręcz "polskie", rzekomo ze względu na położenie geograficzne na terenie okupowanej Polski. Ale jeden z portali rozpędził się tak dalece, że polskim nazwał nawet obóz w Dachau, znajdujący się w Bawarii. Też da się to jakoś wyjaśnić, wszak byli tam więzieni polscy księża…
Zresztą polski kościół jest dzisiaj również ulubionym obiektem ataków niemieckich mediów.
Tutaj w awangardzie jest "Newsweek" prowadzony od niedawna przez Tomasza Sekielskiego. Pozwy przeciwko "Newsweekowi" zapowiedział właśnie biskup świdnicki Marek Mendyk. Niemieckie pismo opublikowało w sierpniu wywiad z byłym klerykiem, który oskarżył hierarchę o molestowanie przed ponad trzydziestu laty. Rzucanie tak poważnymi oskarżeniami w ramach niemieckiej rzetelności nie wymaga zapytania drugiej strony, czy je potwierdza. Na polskim biskupie niemieckie media dokonały de facto medialnego linczu.
Co innego, gdyby chodziło o katar Donalda Tuska. Wtedy na pewno pracownicy niemieckich mediów takie doniesienie starannie by zweryfikowali. I nie opublikowaliby ani słowa, póki sam przewodniczący PO oficjalnie nie potwierdziłby sprawy swojego nosa.
Wygląda więc na to, że skierowane do Niemców orędzie polskiego kościoła z 1965 r., w którym padło słynne "przebaczamy i prosimy o przebaczenie" było zdecydowanie przedwczesne.
REKLAMA
- Europa Wschodnia nie kupuje już niemieckiej broni? Media: kraje straciły zaufanie do Berlina
- Media: córka Putina wiele razy była w Niemczech, a służby tego nie widziały. "Pobłażliwość teraz się mści"
Miłosz Manasterski
REKLAMA