Syn Donalda Tuska komentuje zeznania Marcina W. "Totalne bzdury"

- To totalne bzdury, nigdy nie poznałem Marka Falenty ani Marcina W., nigdy też nie byłem przesłuchiwany w tej sprawie - tak Michał Tusk skomentował dla Onetu fragment ujawnionych przez Prokuraturę Krajową protokołów z zeznań wspólnika Marka Falenty - Marcina W. Protokół dotyczył przesłuchania świadka Marcina W. przez prokuratora Tomasza Tadlę z Prokuratury Regionalnej w Katowicach. Jest datowany na 20 listopada 2017 roku.

2022-10-19, 21:47

Syn Donalda Tuska komentuje zeznania Marcina W. "Totalne bzdury"
Michał Tusk o zeznaniach Marcina W. ujawnionych przez Prokuraturę Krajową: to totalne bzdury. Foto: PAP/Marcin Obara

W jednym z opublikowanych w środę przez Prokuraturę Krajową protokołów z zeznań Marcin W. twierdził, że wręczył M.T. - to inicjały z protokołu, w którym dane są anonimizowane - łapówkę w wysokości 600 tys. euro. Według mediów chodziło o syna lidera PO Donalda Tuska - Michała.

Michał Tusk odniósł się do sprawy w rozmowie z portalem Onet. - Nigdy nie poznałem Marka Falenty, nie znam Marcina W. - powiedział. Przypomniał, że informacje o wspomnianych zeznaniach pojawiały się już w mediach. - To totalne bzdury. Prokuratura ma je od lat. Nigdy przez te wszystkie lata nie byłem nawet przesłuchiwany w tej sprawie - powiedział Onetowi Michał Tusk.

Protokół dotyczy przesłuchania świadka Marcina W. przez prokuratora Tomasza Tadlę z Prokuratury Regionalnej w Katowicach. Jest datowany na 20 listopada 2017 roku.

Węgiel z Rosji

Marcin W. zeznaje, że jego firma "miała być buforem polskości", ponieważ chodziło o to, aby węgiel z Rosji nie trafiał do firmy C. bezpośrednio z Rosji. Jego firma - jak zeznaje - miała w 2014 r. podpisać umowę z firmą C. na dostawy tego surowca. - O tym, że transakcja została dopięta, świadczy fakt, że ja osobiście wpłacałem w biurze F. razem z nim prowizję za zgodę na tę transakcję. Ta prowizja była bardzo duża. Mam pełną świadomość, że ta prowizja to była łapówka - zeznał Marcin W.

REKLAMA

Jak dodał, postawił F. warunek, że zgadza się na tak wysoką łapówkę, wtedy gdy M.T. przyjdzie po nią osobiście. - Pytałem F., czy to są pieniądze dla samego "szefa szefów", czyli Donalda Tuska. Odpowiedź F. była następująca: nie, są to pieniądze partyjne i dlatego zawsze będziemy bezpieczni. Była to kwota 600 tysięcy euro - zeznał.

W. twierdzi w zeznaniach, że kwotę pobrał ze swojej skrytki bankowej i przewiózł do biura firmy F. w Warszawie. - Powiedziałem F., że włożę te pieniądze do foliowej reklamówki ze sklepu Biedronka i powiedziałem do F., cytuję "niech żul ma to w takiej torbie, na jaką zasługuje" - mówił W. Jak zaznaczył, z M.T skontaktował się F.

Przebieg spotkania

- Tego samego dnia, jak przywiozłem pieniądze do tej firmy, przyjechał M.T. Dodaję, że w biurze F. były, moim zdaniem, widoczne dla każdego dwie kamery. Przebieg spotkania był następujący. Było ono bardzo krótkie. Ja uznałem, że mogę do M.T. mówić na "ty", skoro przekazuję mu 600 tysięcy euro. Ja siedziałem za biurkiem F., dlatego mnie na nagraniu nie widać, ale słychać. M.F. siedział na jednym z foteli, a na ziemi obok ławy postawiłem łapówkę z kasą. M. wszedł i powiedział "witam panowie". F. powiedział: to jest dla ciebie reklamówka. M. rozchylił tę reklamówkę i spytał, "czy kasa się zgadza?" Ja wtedy nie wytrzymałem. Zapytałem, "czy są to jakieś jaja, tak byś wziął reklamówkę i wyszedł. A co jak kasa się nie zgadza?". On powiedział "nie wiem, czy oglądamy te same filmy, ale jak się jeb...łeś to Ciebie odj..bią". Ja mu odpowiedziałem: tak, oglądamy te same filmy, też oglądałem "Odwróconych" czy "Świadka koronnego". Odpowiedział "cześć" i wyszedł z reklamówką - zeznał Marcin W.

Jak zaznaczył, zdarzenie jest nagrane przez F., które otrzymał później na telefon. 

REKLAMA

Czytaj także:

PAP/es/kor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej