Rosja straszy bronią jądrową? Ekspert: użycie jej na Ukrainie mogłoby skutkować uruchomieniem art. 5 traktatu NATO
- Skażenie terytorium Polski [po wybuchu bomby jądrowej na Ukrainie - przyp. red.] oznaczałoby zaatakowanie naszego kraju przez Rosjan, a to by znaczyło, że zaatakowany został Sojusz Północnoatlantycki, więc wchodziłby w grę art. 5 traktatu o NATO - ocenia w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Florian Naumczyk. Ekspert Rządowego Centrum Bezpieczeństwa tłumaczy też, jakie procedury wszczęto by w Polsce, gdyby Rosja zaatakowała taką bronią naszych sąsiadów.
2022-10-24, 13:50
PRAWDOPODOBIEŃSTWO UŻYCIA
Paweł Kurek, dziennikarz portalu PolskieRadio24.pl: Jakie Pana zdaniem jest prawdopodobieństwo użycia broni jądrowej? Czy realnie mamy się czego obawiać?
Florian Naumczyk, ekspert Rządowego Centrum Bezpieczeństwa: Jeżeli rozważamy ewentualność użycia broni jądrowej, to mówimy o przekroczeniu pewnego tabu, pewnego rubikonu, który od czasów II wojny światowej nie był przekroczony. Gdyby do tego doszło, świat stałby się inny, mielibyśmy do czynienia z inną rzeczywistością. Zdają sobie z tego sprawę wszyscy, którzy posiadają broń jądrową. Także Rosja, rosyjscy politycy i wojskowi. To jest pierwszy element, który zmniejsza prawdopodobieństwo użycia takiej broni.
Drugi element, który redukuje zagrożenie, to zasadność takiego działania. Po co używać takiej broni? Tu należy powiedzieć, że w przypadku broni jądrowej mówimy o jej dwóch rodzajach - strategicznej i taktycznej. Ładunki strategiczne są 100 razy większe od tych, których użyto w Hiroszimie i Nagasaki. Taktyczne natomiast są ponad 10-krotnie od nich mniejsze. Jedne i drugie mają inny zakres działania. Małe ładunki oddziałują punktowo i ich zasięg jest stosunkowo mały. Te duże działają powierzchniowo, co oznacza, że ich zasięg jest bardzo duży. Poza tym sam sposób przenoszenia głowicy z ładunkiem jądrowym do miejsca, gdzie następuje wybuch, też się różni. Ładunki dużej mocy mogą być przenoszone przez pociski wystrzeliwane z okrętów podwodnych dalekiego zasięgu, przez naziemne rakiety dalekiego zasięgu lub lotnictwo. Oczywiście lotnictwo może też zrzucać mniejsze ładunki jądrowe. Mniejsze ładunki mogą też być wystrzelone przez armaty 203 mm albo - co jest bardziej prawdopodobne z uwagi na to, co posiada Rosja - przez artylerię rakietową średniego zasięgu.
I tu pojawia się trzecia kwestia. Prawdopodobieństwo skutecznego użycia ładunków strategicznych jest dodatkowo mniejsze z tego powodu, że w czasie, gdy lecą one do celu, jest czas, by je strącić. System obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej Ukrainy ma takie możliwości. To wszystko powoduje ograniczenia w potencjalnym zastosowaniu broni jądrowej.
Poza tym uważam, że użycie ładunków większej mocy (strategicznych, przenoszonych za pomocą rakiet dalekiego zasięgu) oznacza de facto wybuch światowej wojny jądrowej. Wszyscy na świecie, łącznie z państwami niezaangażowanymi w konflikt, zdają sobie z tego sprawę. Dlatego nacisk na Federację Rosyjską będzie bardzo duży, aby tego nie robiła. W tej chwili całe działania skupione są na tym, żeby temu zapobiec. Musimy też sobie zdawać sprawę, że to nie jest tak, jak w przypadku pocisku artyleryjskiego czy klasycznego ładunku do Iskandera, że dowódca wydaje rozkaz i bateria odpala rakietę. Wystrzelenie ładunku jądrowego poprzedza cały szereg przygotowań, a my nie widzimy, aby jakiekolwiek działania w tym kierunku następowały.
REKLAMA
Co mogłoby wskazywać na zamiar użycia broni jądrowej przez Rosjan?
Wyrzutnie, które miałyby wystrzelić pociski przenoszące ładunki jądrowe, musiałyby być do tego odpowiednio przygotowane. Nie da się tak po prostu zamienić jednej rakiety na drugą. No i musieliby dokonać tego odpowiednio przeszkoleni żołnierze. Nie mówiąc o tym, że wcześniej trzeba takie pociski dostarczyć, co wiąże się z ich przemieszczeniem. Armia rosyjska nie posiada takiej broni na terenie Ukrainy, ani też nawet w zachodnim okręgu Federacji Rosyjskiej. Broń jądrowa jest magazynowana w specjalny sposób. Zawiera materiał promieniotwórczy, który wymaga odpowiednich osłon, ponadstandardowego postępowania. Wszelkie próby przemieszczenia takiej broni czy działanie mające na celu przygotowanie jej do wystrzelenia nie zostałyby niezauważone. Poza tym jest jeszcze kwestia całego systemu rozkazodawczego. Trudno sobie wyobrazić, nawet w Federacji Rosyjskiej, żeby dowódca baterii Iskanderów mógł odpalić taką rakietę z ładunkiem jądrowym, opierając się tylko na własnej decyzji.
Generalnie, nie ma informacji o tym, że czynione są realne przygotowania do użycia takiej broni, co jest też argumentem przemawiającym za tym, że mamy do czynienia z potencjalnym zagrożeniem. Ale jeżeli w arsenale danego państwa, w tym przypadku Federacji Rosyjskiej, są takie ładunki i doktryna tego kraju dopuszcza ich użycie, wykluczyć tego nie można. Prawdopodobieństwo użycia nie jest zerowe.
BROŃ TAKTYCZNA I STRATEGICZNA
Wspomniał pan wcześniej o tym, że zależnie od tego, z jaką mocą danego ładunku jądrowego mamy do czynienia, z jaką formą przenoszenia i celem użycia, to możemy mówić o ładunku jądrowym taktycznym lub strategicznym.
Nie ma jednolitej definicji strategicznej i taktycznej broni jądrowej. Ja jestem zwolennikiem definicji, że broń taktyczna używana jest punktowo do niszczenia celów np. głęboko ukrytych pod ziemią. Służy też do unicestwienia ludzi i niszczenia zabezpieczeń. Użycie takiej broni może dać przewagę atakującemu, umożliwiając żołnierzom obejście objętego skażeniem terenu po unicestwieniu wroga, czy przejście przez ten obszar, gdy tylko będzie to możliwe. Użycie ładunku taktycznego pozwala osiągnąć sukces wojskowy lub uniemożliwia przeciwnikowi zdobycie przewagi.
Jaki jest zasięg rażenia taktycznej broni jądrowej?
Skutki użycia każdego ładunku jądrowego różnią się od skutków użycia ładunku konwencjonalnego. Podczas wybuchu ładunku konwencjonalnego powstaje fala uderzeniowa, a odłamki w taki sposób powstałe dokonują zniszczeń. Natomiast w przypadku wybuchu jądrowego mamy do czynienia z kilkoma elementami następującymi po sobie. Promieniowanie wytworzone w trakcie reakcji jądrowej to jest czynnik natychmiastowy, trwający sekundy. Zasięg ładunku o mocy 1/10 tego, co wybuchło w Hiroszimie, wynosi od kilkuset metrów do kilometra. Podobny zasięg, rzędu 700-800 m, ma fala uderzeniowa i energia cieplna powodująca pożary powstałe po wybuchu takiego ładunku. Wywołane tym samym skażenie promieniotwórcze, czyli pył promieniotwórczy, powstały na skutek oddziaływania wybuchu jądrowego z materiałem ładunku, ale również z gruntem znajdującym się wokół, przenoszony jest zgodnie z kierunkiem wiatru na odległości około 5 km i szerokości około kilometra. I to jest pas, gdzie powstaje skażenie promieniotwórcze. W przypadku uderzenia punktowego możemy mieć do czynienia z pasem skażonym promieniotwórczo, do którego wejście przez kilka dni grozi utratą życia. Kilkanaście tygodni później występuje napromienienie mniejszego rzędu, przez co długotrwałe przebywanie na takim obszarze jest niemożliwe, ale krótkotrwałe już tak. Natomiast zakres zniszczeń bezpośrednich, wywołanych pożarami i falą uderzeniową, czyli przemieszczającym się skokiem ciśnienia, będzie się ograniczał do kilkuset metrów od epicentrum wybuchu.
REKLAMA
Jak to wygląda w przypadku broni strategicznej?
Strategiczna broń jądrowa to ładunki dużej i bardzo dużej mocy odpowiadające sile wybuchu nawet kilku milionów ton trotylu i służy niszczeniu wrogiego potencjału i woli prowadzenia wojny. Może być wykorzystana do niszczenia zakładów produkcyjnych, strategicznej infrastruktury czy całych miast, co ma psychologicznie złamać wolę walki. Promień zniszczeń całkowitych i dużych w przypadku takiego ładunku (np. równoważnego 1 miliona ton trotylu, czyli ok. 100 razy większego niż ten, którego użyto w Hiroszimie) wynosi około 10 km. Mniej więcej taki sam jest zasięg pożarów. Natomiast skażenie terenu zależne jest od tego, jak wysoko zostanie detonowany ładunek i jak dużo zostanie podniesionego materiału wokół epicentrum wybuchu do obłoku promieniotwórczego ukształtowanego przez wybuch. Może on przemieszczać się nawet kilkaset kilometrów. Wpływ na przemieszczenie tego pyłu promieniotwórczego mają kierunek i prędkość wiatru, zatem możemy mieć do czynienia ze skażeniem bardzo dużych obszarów. Użycie takiej broni musi być bardzo mocno skorelowane z warunkami pogodowymi, ponieważ w innym wypadku pył promieniotwórczy będzie się przemieszczać w kierunku niepożądanym przez wojsko, które użyło takiej broni. Poza tym ładunek ten, ze względu na zasięg rażenia, musi być wystrzelony daleko od miejsca, gdzie zostanie zdetonowany. Najczęściej używane są do tego celu rakiety balistyczne przenoszące głowice jądrowe lub lotnictwo zrzucające bomby jądrowe.
Proszę opisać, jak dokładnie przebiega wybuch jądrowy.
Można prześledzić, co się dzieje od momentu zdetonowania ładunku. Mamy do czynienia z falą uderzeniową, promieniowaniem cieplnym, promieniowaniem przenikliwym i promieniotwórczym skażeniem. Jest jeszcze jeden element, który następuje w momencie wybuchu, to jest tzw. impuls elektromagnetyczny, który oddziałuje na urządzenia elektrotechniczne. Zwłaszcza gdy w momencie wybuchu są one podłączone do sieci. Taki impuls ma napięcie rzędu kilku tysięcy woltów. Najpierw po wybuchu pojawia się oślepiający błysk, będący wynikiem powstania olbrzymiej temperatury w epicentrum wybuchu, rzędu setek milionów stopni Celsjusza. Przy ładunkach taktycznych ten moment trwa poniżej jednej sekundy. Potem następuje coś, czego nie widzimy, czyli emisja promieniowania podobnego do promieniowania w lampach rentgenowskich oraz neutronowego. Przy ładunku taktycznym o mocy 1 kt zasięg tego promieniowania wynosi od 1 do 2 km. Wybuch, poza falą uderzeniową i impulsem elektromagnetycznym, powoduje też podniesienie mas materii, która w wyniku napromieniowania tworzy chmurę - pył promieniotwórczy [pierwiastki promieniotwórcze zawarte w pyle podczas swego naturalnego rozpadu wydzielają promieniowanie alfa, beta i gamma - przyp. red.]. Szybkość przemieszczania chmury zależna jest od tego, jak wysoko się podniesie i jaka na danej wysokości jest prędkość wiatru. W przypadku ładunku strategicznego 1 Mt obłok może się unieść na wysokość nawet kilku kilometrów, gdzie prędkość wiatru przeciętnie wynosi ok. 25 km/h. Największe, a co za tym idzie najdłużej i najsilniej promieniujące elementy materii będą spadały w pobliżu epicentrum. Najlżejsze, niosące najmniej materiału promieniotwórczego, a zarazem najmniej niebezpieczne, będą opadały dalej od miejsca wybuchu.
ATAK ROSJI
Gdyby Rosja dokonała ataku jądrowego, czy Ukraina ma jakieś możliwości obrony?
Ukraina może planować potencjalne reakcje obronne. Robić to samo, co robi z klasycznymi rakietami, którymi jest ostrzeliwana. Zestrzelić. Widzimy, że ich zdolności przechwytywania rakiet średniego zasięgu są rzędu kilkudziesięciu procent, to oznacza, że przechwycenie rakiety z ładunkiem jądrowym również jest możliwe. Jednak im krótszy zasięg tej rakiety, tym trudniej jest ją przechwycić i unicestwić. Inna kwestia jest taka, że samo zniszczenie rakiety niekoniecznie musi oznaczać, że nie nastąpi wybuch jądrowy. Aby do tego nie doszło, musiałby podczas zestrzelenia zostać też uszkodzony zapalnik, który inicjuje eksplozję ładunku jądrowego. Drugi element, który może być poczyniony - i to jest to, co Ukraińcy robią od początku wojny - to rozśrodkowanie własnych sił. Tam nie ma jednolitego frontu, co nie pozwala zniszczyć jednym uderzeniem istotnych elementów, które decydują o tym, czy istnieje zdolność do dalszego prowadzenia działań czy nie.
Ale w najgorszej sytuacji jest ludność cywilna, bo obroną przed takim atakiem jest rozśrodkowanie, zatem gdyby doszło jakichś obserwowanych działań zmierzających do użycia broni jądrowej po stronie rosyjskiej, to myślę, że poczyniono by działania, by duże skupiska ludzkie zostały rozśrodkowane, żeby potencjalnie obniżyć straty wśród ludności cywilnej.
REKLAMA
Inna kwestia jest taka, że rachunek zysków i strat z użycia broni taktycznej jest na minus. Z użycia broni strategicznej jest jeszcze bardziej na minus. Atak ze strony Rosji oznaczałby de facto taką czy inną odpowiedź Zachodu. Nawet jeśli to nie będzie odpowiedź nuklearna, to będzie to odpowiedź takiego rzędu, która spowoduje, że dla Rosji będzie to pyrrusowe zwycięstwo. Dodam jeszcze, że ja, odpowiadając na pana pytania, kieruję się racjonalnymi przesłankami i wiedzą wynikającą z praw fizyki, które działają bez względu na decyzje polityczne czy militarne. Natomiast czy takie przesłanki leżą u podstaw decyzji tych, którzy kierują wojskami rosyjskimi po stronie rosyjskiej i tych, którzy wydają im polecenia ze szczebla politycznego, tego kompletnie nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Na ten element nieprzewidywalności bym zwracał uwagę.
Czy w przypadku użycia broni jądrowej przez wojska Putina przeciwko Ukrainie Polska jest też zagrożona? Jeśli tak to, w jakim stopniu i w jakich okolicznościach?
Według wszelkich danych wynikających z praw fizyki, jeżeli epicentrum wybuchu małej mocy (taktycznego) będzie znajdowało się bliżej niż 5 km od granicy Polski, to wtedy będzie istniało zagrożenie skażeniem pyłem promieniotwórczym. Jeżeli ta odległość będzie większa, to skutków na terytorium Polski nie będzie w ogóle. Oczywiście podkreślam, że mówimy o broni taktycznej.
W jaki sposób polskie władze dowiedzą się o tym, że Rosja zaatakowała Ukrainę przy użyciu broni jądrowej?
Gdy ta broń zostałaby użyta, to fala uderzeniowa rozchodzi się także w ziemi, więc nasze stacje sejsmiczne zarejestrują takie zdarzenie. Zarejestrują to również satelity i dowiem się o tym ze źródeł europejskich i USA. To będą informacje pewne i sprawdzone. Terytorium Polski jest też monitorowane pod względem zawartości substancji promieniotwórczych w powietrzu. Mamy szereg stacji pomiarowych. Wszystkie te dane zbiera i analizuje Centrum do Spraw Zdarzeń Radiacyjnych (CEZAR) Państwowej Agencji Atomistyki. Nasze stacje wykryją, że nastąpiło podwyższenie tzw. promieniowania tła, że jest obecne wokół nas promieniowanie jonizujące alfa, beta i gamma. Wtedy to centrum będzie podpowiadało ministrowi MSWiA zalecenia i kroki, jakie należy podjąć. Minister, w postaci komunikatów, będzie wydawał zalecenia dla ludności. To będzie się działo w czasie rzeczywistym. Po potwierdzeniu takiej informacji możemy dostać wskazania, aby zastosować bardzo proste zabezpieczenia przed pyłem promieniotwórczym z grubsza polegające na tym, że nie przebywamy na wolnym powietrzu, nie wietrzymy pomieszczeń przez kilka godzin, używamy masek zabezpieczających przed wchłanianiem do płuc pyłu promieniotwórczego w zależności od tego, jakie będą wytyczne.
W jakiej formie otrzymamy informację o zagrożeniu i komunikaty z wytycznymi?
Mamy sygnały powszechnego ostrzegania. Będą włączane syreny alarmowe. Pojawią się też komunikaty we wszystkich możliwych środkach przekazu. Ponadto będzie też wykorzystany system SMS-owy.
REKLAMA
Ile mielibyśmy czasu na reakcję po wybuchu bomby jądrowej na Ukrainie?
Czas na reakcję zależeć będzie od tego, jak szybko będzie się przemieszczał pył promieniotwórczy. Przyjmując, że do wybuchu doszłoby blisko polskiej granicy i uwzględniając prędkość wiatru ok. 25 km/h, to na reakcję mamy kilka minut. Natomiast wybuch tuż przy naszej granicy, zwłaszcza broni taktycznej, jest bardzo mało prawdopodobny, bo nie ma w tej części Ukrainy obiektów, które warto atakować. Należy zatem założyć, że - oczywiście powołując się na jakieś racjonalne przestanki, o ile można mówić o racjonalnych przesłankach przy używaniu broni jądrowej - raczej należy sądzić, iż zostanie ona użyta na wschodzie Ukrainy. Jeżeli do wybuchu dojdzie 100 km od polskiej granicy, w przypadku broni taktycznej o mocy rzędu 1 kt, gdzie strefa oddziaływania, zniszczeń polegających na fali uderzeniowej i pożarach ogranicza się do kilkuset metrów od epicentrum, to możemy przyjąć, że raczej nie należy spodziewać się oddziaływania na terytorium Polski.
Natomiast trudno mi gdybać na temat bezpośredniego zagrożenia Polski, ponieważ użycie tej broni w taki sposób wymuszałoby działanie NATO. Nawet jeśli chodziłoby "tylko" o oddziaływanie na terytorium Polski tego obłoku promieniotwórczego po użyciu taktycznej broni jądrowej na terytorium Ukrainy. Skażenie terytorium Polski oznaczałoby zaatakowanie naszego kraju przez Rosjan, a to by znaczyło, że zaatakowany został Sojusz Północnoatlantycki, więc wchodziłby w grę art. 5 traktatu NATO, który mówi o obronie kolektywnej.
Przemieszczenie się nad nasze terytorium obłoku radioaktywnego też można potraktować jako atak na jeden z krajów NATO?
Tak, bo to jest jeden z czynników działania broni jądrowej. Jak już mówiłem wcześniej, ładunek jądrowy oddziałuje na pięć różnych sposobów i każdy z tych czynników jest atakiem bronią jądrową, to: fala uderzeniowa, promieniowanie cieplne, promieniowanie przenikliwe, skażenie promieniotwórcze i impuls elektromagnetyczny. Dlatego pojawienie się zagrożenia radioaktywnego w Polsce po takim ataku należałoby potraktować jak zaatakowanie państwa natowskiego. Ale wątpię, by Rosjanie zdecydowali się na bezpośrednie starcie z Sojuszem. Dlatego wydaje mi się, że użycie przez Rosjan broni taktycznej, a tym bardziej strategicznej o dużych mocach, jest mało prawdopodobne. Użycie broni strategicznej mogłoby służyć tylko do niszczenia dużych powierzchniowo obiektów. To co, chcieliby zniszczyć Kijów, Lwów?
Hipotetycznie jest to możliwe, jeśli Rosja chciałaby "złamać kręgosłup" Ukrainie i zniszczyć światowy porządek.
Tak. Ale tak jak powiedziałem wcześniej, nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć. Jednak podtrzymuję to, co powiedziałem wcześniej, że użycie takiej broni jest nieracjonalne.
REKLAMA
JODEK POTASU i ZAPOROSKA ELEKTROWNIA
Ale odchodząc na chwilę od tematu NATO i wracając do ewentualnych działań Polski, zapytam jeszcze o jodek potasu, który polecił rozdystrybuować rząd za pomocą Agencji Rezerw Materiałowych. Jaki jest cel tego działania?
Cała nasza dotychczasowa rozmowa dotyczyła hipotetycznej sytuacji użycia przez Rosjan broni jądrowej, która - jak mówiłem - jest bardzo mało prawdopodobna. Dystrybucja jodku potasu związana jest natomiast z możliwą awarią Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej. Taka awaria może być celowo sprowokowana lub przypadkowo wywołana przez żołnierzy, którzy znajdują się na jej terenie. Kwestia związana z dystrybucją jodku potasu nie dotyczy w żadnym wypadku broni jądrowej. Dlatego że w składzie izotopowym obłoku promieniotwórczego powstałego po wybuchu jest bardzo mało jodu promieniotwórczego (J131), przed którym można by się chronić przy użyciu tych tabletek.
O jak poważnym zagrożeniu mówimy w kontekście zaporoskiej elektrowni?
Zagrożenie jest związane z awarią i uwolnieniem zawartości reaktora jądrowego oraz przemieszczaniem się radioaktywnej chmury. Sytuacja mogłaby być podobna do tej, z którą mieliśmy do czynienia po katastrofie w Czarnobylu. Jednak należy podkreślić, że taka katastrofa też jest mało prawdopodobna, ponieważ uniemożliwia to system bezpieczeństwa w zaporoskiej elektrowni, która jest jedną z nowocześniejszych. Konstrukcyjnie różni się ona od tej w Czarnobylu tak diametralnie, że katastrofa spowodowana takimi czynnikami jak w czarnobylskiej elektrowni nie jest możliwa. Sama konstrukcja reaktora jądrowego w Zaporożu wyklucza taki scenariusz. Natomiast jeżeli człowiek coś zbudował, to może to zniszczyć, więc jeżeli żołnierze, którzy są na terenie tej elektrowni, celowo spowodowaliby takie uszkodzenie i uwolnienie zawartości reaktora, to jest to możliwe. Może również dojść do nieodpowiedzialnych, przypadkowych zachowań wynikających z niewiedzy czy nieumiejętności posługiwania się instalacją w elektrowni jądrowej. W wyniku tych działań może powstać obłok promieniotwórczy zagrażający również Polsce. Mówię może, bo musiałby to być zbieg niesprzyjających okoliczności. Wiatry musiałyby wiać ze wschodu na zachód. A jak wiem, w skali roku takich cyrkulacji powietrza nie jest za dużo.
Ponadto, dopóki ukraińska załoga elektrowni tam działa, to w pierwszej kolejności są oni przygotowani na to, by dbać o bezpieczeństwo elektrowni i wyłączać reaktory, jeśli istnieje zagrożenie i wskazują na to systemy bezpieczeństwa. Co zresztą w ostatnich dniach się zdarzyło. Dopóki mają oni względną swobodę działania i kontrolują proces technologiczny, czyli to, co się dzieje w reaktorach jądrowych, takiego zagrożenia nie powinno być. Natomiast znowu nieprzewidywalność tej sytuacji polega na tym, że Rosjanie ostrzeliwują teren wokół tej elektrowni, zatem możliwe jest jej uszkodzenie. Możliwe jest też uszkodzenie spowodowane działaniami żołnierzy, którzy znajdują się wewnątrz tej elektrowni.
Czy może dojść do wybuchu w takiej elektrowni o sile równej eksplozji broni jądrowej? Taką reakcję może wywołać np. ostrzał tego obiektu?
Nie dojdzie do wybuchu porównywalnego z wybuchem broni jądrowej. Żaden reaktor jądrowy, nawet ten w Czarnobylu, nie przekształcił się i nie ma fizycznych szans przekształcenia się w taką reakcję. To jest fizycznie niemożliwe. Może dojść do wybuchu gazów, tak jak to było w przypadku Czarnobyla. Wówczas to spowodowało wyrzucenie całej zawartości reaktora - mieszaniny wodoru z grafitem i materiałów rdzenia reaktora - w powietrze. Druga rzecz jest taka, że istnieje cały system zabezpieczeń, który przeciwdziała takiemu wybuchowi.
REKLAMA
Wracając więc do kwestii jodku potasu - to są działania związane z ryzykiem awarii w elektrowni zaporoskiej.
Zatem dystrybucja jodku potasu jest działaniem wyprzedzającym?
Tak. Warto w tym miejscu wytłumaczyć, że tabletki jodku potasu służą do tego, żeby jod promieniotwórczy nie odkładał się w tarczycy, i podawane są dopiero wtedy, gdy mamy do czynienia z realnym zagrożeniem. Ale też trzeba pamiętać, że wprowadzanie jodu do naszego organizmu nie jest bez wpływu na nasze zdrowie. Trzeba to robić pod kontrolą. Dlatego po katastrofie w Czarnobylu zostały pod tym kątem wypracowane określone procedury. Jeżeli w wyniku awarii w Zaporożu powstałby obłok promieniotwórczy i będzie się on przemieszczał w kierunku Polski z prędkością wiatru 25 km/h, to dotrze on do naszej granicy w ciągu ponad doby. Jeżeli spojrzymy na mapę, od zaporoskiej elektrowni dzieli nas około 1000 km. Mamy więc czas na reakcję i ewentualne podanie jodu.
Zwykle tabletki z jodem są przechowywane w magazynach w poszczególnych województwach i szybkie ich rozdysponowanie do znaczącej części populacji nie jest możliwe. Dlatego następuje przemieszczenie tych zapasów z miejsc bardziej scentralizowanych do gmin czy powiatów. Do punktów dystrybucji, gdzie na wypadek zagrożenia będzie mogło nastąpić wydawanie tabletek. To będą punkty, w których pod nadzorem personelu medycznego czy przeszkolonych osób, np. ratowników medycznych, będą one wydawane. Jest cały mechanizm, który został opracowany i przećwiczony pod kątem takiego zdarzenia, dlatego nie należy wpadać w panikę.
REAKCJA NATO i NUCLEAR SHARING
Wspomniał pan w naszej rozmowie o możliwej reakcji Sojuszu Północnoatlantyckiego na atak jądrowy na Ukrainie. Jakich możemy spodziewać się reakcji państw Zachodu po takim działaniu Rosji?
Nie sądzę, żeby odpowiedzią było użycie broni jądrowej. To jest moja prywatna opinia, ale kieruję się wypowiedziami zarówno prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena, jak i sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga. Wskazują one na to, że Sojusz nie dąży do eskalacji. Moim zdaniem odpowiedź byłaby adekwatna, ale raczej nie byłoby to uderzenie jądrowe. Właśnie po to, by nie przekształcić całego konfliktu w światową wojnę jądrową. NATO chciałoby uniknąć takiego scenariusza. Należy wspierać działania, które będą przekonywać decydentów po stronie ukraińskiej i rosyjskiej, że trzeba się kierować racjonalnymi przesłankami i tej broni, nawet taktycznej, nie używać. Czyli wysyłać wszelkiego rodzaju sygnały, jak również nakłaniać państwa, zwłaszcza trzecie, które prezentują wyczekującą postawę względem Rosji, żeby także wysyłały sygnały, iż eskalacja w tym kierunku nie jest w niczyim interesie. Że także nie jest w interesie rosyjskim.
REKLAMA
Warto też powiedzieć o innej kwestii. Nie wiem, czy należy wierzyć informacjom, jakie pojawiły się w mediach o badaniach, jakie Rosjanie robili wśród swojego społeczeństwa, ale wynika z nich, że po zapowiedziach o użyciu broni jądrowej nastąpiła w tym społeczeństwie obawa przed takim aktem i poparcie dla tego typu działań jest niewielkie. To też jest czynnik, który powoduje, że prawdopodobieństwo takiego zdarzenia zmniejsza się. Chociaż - tak jak wspomniałem wcześniej - niebezpieczeństwem, z jakim należy się liczyć, jest to związane z elektrownią zaporoską.
Kończąc naszą rozmowę, zapytam o ostatnią kwestię. Czy Polska, pana zdaniem, powinna posiadać taktyczną broń jądrową, starać się o włączenie do programu Nuclear Sharing?
Nie odpowiem na to pytanie wprost. Ujmę jednak to inaczej. Czy jeżeli na naszym terytorium będą zgromadzone głowice jądrowe, to zwiększy to nasze bezpieczeństwo czy je zmniejszy? Czy jest większe prawdopodobieństwo, że zostaną w te miejsca przeprowadzone uderzenia czy mniejsze? Każdy z nas powinien sobie odpowiedzieć na tak zadane pytania sam.
Dziękuję za rozmowę.
REKLAMA