Zmarł Jan Marek Owsiński. Tak opowiadał o pracy w Polskim Radiu

Zmarł Jan Marek Owsiński, pierwszy prezes Polskiego Radia po likwidacji w 1992 roku Komitetu ds. Radia i Telewizji. Marek Owsiński we wrześniu 1980 wstąpił do "Solidarności", od tego roku pracował też w Radiu "Solidarność" Regionu Mazowsze. Od 17 grudnia 1981 do 15 czerwca 1982 internowany, przetrzymywany w Ośrodku Odosobnienia Warszawa-Białołęka, Jaworzu i Darłówku.

2022-11-27, 16:30

Zmarł Jan Marek Owsiński. Tak opowiadał o pracy w Polskim Radiu
Odszedł Marek Owsiński. Tak opowiadał o pracy w Polskim Radiu. Foto: Polskie Radio

Latem 1983 roku był współinicjatorem (z Grzegorzem Bogutą i Andrzejem Paczkowskim) utworzenia podziemnego Archiwum "Solidarności", organizował przechowywanie nagrań, montował je i wykonywał korektę.

Marek Owsiński w 1989 roku był zaangażowany w prace sekretariatu strony solidarnościowo-opozycyjnej okrągłego stołu. Od 1989 roku był w zespole telewizyjno-radiowym Komitetu Obywatelskiego podczas wyborów 1989 roku. Od 1990 roku był dyrektorem w Programie IV Polskiego Radia, a w latach 1991-1993 zastępcą przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji, kierownikiem Polskiego Radia. Po oddzieleniu radia od telewizji i Likwidacji Komitetu do spraw Radia i Telewizji, od 1992 do 1994 roku był pierwszym prezesem Polskiego Radia.

W 25.rocznicę wyborów 4 czerwca 1989 został poproszony przez Portal PolskieRadio.pl o wspomnienia związane z początkiem jego pracy w Polskim Radiu.

"Do końca czerwca 1989 roku nie miałem żadnego kontaktu z Polskim Radiem. Podczas obrad Okrągłego Stołu jako pracownik sekretariatu strony solidarnościowo-opozycyjnej od rana do wieczora siedziałem w Pałacu Namiestnikowskim.Podczas kampanii wyborczej zespół, w którym pracowałem (Ejsmont, Farner, Fedorowicz, Jeleński, Oczkowski) miał bazę w studiach nagraniowych Zakładu Wydawnictw i Nagrań (ZWiN) Polskiego Związku Niewidomych, a ostatnie trzy tygodnie kampanii spędził w "żłobku” przy ul. Iwickiej - siedziba "Gazety Wyborczej".

Rutyna była prosta: Fredry 6 (siedziba sztabu kampanii), teren, ZWiN (później Iwicka) - montaż, zapowiedzi, zgranie. Gotową audycję ktoś (nie pamiętam kto) zawoził do siedziby radia przy al Niepodległości - gdzie dziewczyny (tak o nich mówiliśmy) - Janka Jankowska i Szczęsna Milli - wykłócały się z kierownictwem Polskiego Radia. Nas to nie obchodziło - wygodnie!

REKLAMA

Było przyjemnie - prawie jak w latach 1980 i 1981. Szok nastąpił 17 czerwca (choć dla nas kilka dni później - po powzięciu wiedzy o tym, co poniżej).

Po pierwsze 17 czerwca (w przeddzień drugiej tury wyborów) KKW (Krajowa Komisja Wykonawcza) NSZZ "Solidarność" podjęła decyzję o rozwiązaniu Komitetów Obywatelskich. Oczywiście z podziękowaniami, itd.

Po drugie tegoż samego dnia dyrektor Programu 1 PR (upełnomocniony przedstawiciel władz RTV) poinformował Jankę Jankowskiej (nasz szef), że od 18 czerwca pozostają tylko tzw. audycje autorskie wynikające z porozumień Okrągłego Stołu. Czyli koniec wyborczego pospolitego ruszenia - zespołu. Ile osób może robić jedną audycję w tygodniu?!

Kilka dni później po raz pierwszy od lat pojawiliśmy się w radiu - przy al. Niepodległości. Wypłacano nam honorarium za audycje wyborcze! Kasę złożyliśmy na kupkę, podzieliliśmy po równo - ostatni banknot (niski nominał) pocięliśmy na równe części. Odliczyliśmy 10 proc., za które "oblaliśmy" okazję. Ale faktycznie każdy już walczył sam o swoje.

REKLAMA

Farner, Ejsmont i ja przez kilka miesięcy zakładaliśmy Redakcję Katolicką Polskiego Radia pod światłym przewodnictwem duchowym ojca Krzysztofa Ołdakowskiego i radiowym Jurka Farnera. Jesienią postanowiłem wrócić do macierzystej redakcji - Program IV Redakcja Nauk Humanistycznych i Społecznych. Złożyłem stosowny wniosek i wpadłem w sytuację kuriozalną.

Niby wygraliśmy wybory, mamy naszego premiera, prezesem Komitetu ds. Radia i Telewizji jest Andrzej Drawicz - notabene mój kolega z obozu internowanych - a kadry Komitetu mówią: owszem przyjmiemy Pana, ale do innej redakcji, bo "wicie rozumicie…", a ja nic nie wiem i nie rozumiem, ja chcę do macierzystej na Myśliwiecką. Przepychanka trwała kilka tygodni i w końcu odpuścili. Wróciłem na stare śmieci - drugie piętro, Myśliwiecka 3/5/7."- napisał wówczas Marek Owsiński.

Czytaj też:

IAR/mn

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej