Prof. Krasnodębski: nastąpił koniec inteligencji w Polsce

2022-12-25, 20:05

Prof. Krasnodębski: nastąpił koniec inteligencji w Polsce
Zdzisław Krasnodębski.Foto: Tomasz Gzell/PAP

- Dyskusje na temat inteligencji w naszym kraju regularnie powracają. Tezy o końcu inteligencji stawiano bardzo często i wydaje mi się, że dziś on rzeczywiście nastąpił. Inteligencji nie ma - ocenił eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości prof. Zdzisław Krasnodębski.

- Inteligencja to warstwa społeczna ludzi wykształconych, charakterystyczna zwłaszcza dla polskiego społeczeństwa. Jej początków można by szukać w czasach zaborów, kiedy, broniąc się przed kulturową zagładą naród polski wytworzył kategorię ludzi będących nośnikiem jego kultury, tożsamości, wyrażającą jego interesy, zachowującą sposób życia i obyczaje, a więc pełniącą funkcje polityczne - powiedział Zdzisław Krasnodębski, profesor socjologii.

- Do etosu inteligenta zawsze należało oddanie, gotowość do poświęcenia się dla zbiorowości narodowej. Tak rozumiany inteligent, różnił się od intelektualisty - postaci tak charakterystycznej dla powojennej Francji. Według definicji Jeana-Paula Sartre'a intelektualista to ktoś, kto się wtrąca w "nie swoje sprawy". Z postacią intelektualisty zawsze wiąże się dążenie do uniwersalności, do przemawiania w imieniu ludzkości. Inteligent natomiast był zawsze zakorzeniony w zbiorowości, z której pochodził, nawet jeśli był inteligentem postępowym, lewicowym. Zawsze było to związane z jego poczuciem usytuowania, umiejscowienia w ramach wspólnoty, za którą ponosi się odpowiedzialność - wyjaśnił eurodeputowany.

Przepustka do grona inteligentów

Podkreślił też, że inteligencja - jako warstwa społeczna - jest zjawiskiem poszlacheckim, demokratyzacją szlachectwa. - Także osoby, które wywodziły się z kręgów chłopskich przejmowały ten etos szlachecki. Podkreślam, przepustką do grona inteligencji nie było pochodzenie, nazwisko i herb, ale wykształcenie - w dawnych czasach, przed inflacją tytułów naukowych, była to matura - oraz udowadnianie swoim życiem przywiązania do polskiej tożsamości. Ten etos łączył się z polskim republikanizmem, z ideą narodu szlacheckiego, który się poszerzył o inne warstwy społeczne - zaznaczył.

- Inteligencja zachowała się w okresie przedwojennym i paradoksalnie też w czasie komunizmu, gdzie była nośnikiem idei niepodległości i oporu przeciwko totalitarnej dyktaturze. Sam pamiętam, że funkcjonowało to np. na zasadzie stowarzyszeń - formalnych bądź nieformalnych - których członkowie spotykali się, żeby czytać i rozmawiać o pewnych książkach. W ten sposób zachowywało się i przekazywało kanon tego co należy wiedzieć i przeczytać, ale również - niejako przy okazji - szacunek dla poprawnego mówienia czy dobre maniery - wspominał profesor, ubolewając jednocześnie, że "dziś nawet dobrze wykształceni i inteligentni ludzie nie do końca rozumieją odnośniki literackie i do historii Polski; spotyka się to z murem niewiedzy, a nawet braku zainteresowania".

Czytaj także:

"Inteligencji nie ma"

Pytany, czy w Polsce wciąż istnieje inteligencja Zdzisław Krasnodębski odpowiedział: "Dyskusje na temat inteligencji w naszym kraju regularnie powracają. Tezy o końcu inteligencji stawiano bardzo często i wydaje mi się, że dziś on rzeczywiście nastąpił. Inteligencji nie ma. Są jeszcze tylko grupki, którzy do tego etosu się odwołują; którzy może nawet ten etos reprezentują swoją postawą. Natomiast nie jest to szerzej dostrzegane i doceniane w społeczeństwie".

- Dzisiaj - w czasach końca cywilizcji książek - postawy społeczne i wzory zachowań są kształtowane przez youtuberow, influencerów, celebrytów, piosenkarzy czy prezenterów telewizyjnych. Warstwy, które ze względu na wykształcenie, mogłyby pełnić rolę i funkcję inteligencji są najbardziej zaangażowane w dekonstruowanie naszej zbiorowości. Są nastawione indywidualistycznie i kosmopolitycznie. Ujawniło się to właśnie teraz. Młodzi, formalnie wykształceni ludzie pytają: po co ja mam iść do wojska, skoro państwo to jest jakiś wymysł XIX-wieczny; naród również. Mam się poświęcać dla jakichś sztucznych konstruktów? - wskazał eurodeputowany.

Zastrzegł jednocześnie, że wciąż istnieją środowiska, które się definiują jako inteligenckie. - Obecnie znaleźlibyśmy więcej tego typu ludzi na prowincji, a w miastach w tych kręgach, które określają się mianem konserwatywnych czy prawicowych. Coraz częściej jest to jednak odbierane jako coś staromodnego, np. jeśli ktoś mówi o sobie, że jest "inteligentem z Żoliborza". Dla wielu jest to nawet niezrozumiałe. Dziś przecież w Warszawie dominuje "Miasteczko Wilanów", gdzie mieszkają ludzie nazywani czasami ironicznie "korpoludkami", a nie dawny Żoliborz. A na Żoliborzu na co drugim domu wiszą tęczowe flagi. Choć pojawiają się także, jako znak kontestacji, flagi polskie - ironizował profesor.

Zobacz także: prof. Zdzisław Krasnodębski w Programie 1 Polskiego Radia

ng//PAP

Polecane

Wróć do strony głównej