Zmiany w Kodeksie wyborczym. To recepta na zwiększenie frekwencji i utrzymanie bezpieczeństwa wyborów

2023-01-11, 16:05

Zmiany w Kodeksie wyborczym. To recepta na zwiększenie frekwencji i utrzymanie bezpieczeństwa wyborów
Zmiany w Kodeksie wyborczym. To recepta na zwiększenie frekwencji i utrzymanie bezpieczeństwa wyborów. Foto: Daniel Jedzura/shutterstock

Prawo i Sprawiedliwość chce, aby łatwiej można było oddać głos w nadchodzących wyborach. Stąd proponowane zmiany w przepisach wyborczych: możliwość tworzenia większej liczby komisji obwodowych i bezpłatne przewozy dla wyborców. Autorzy wyraźnie rezygnują z pomysłów głosowań alternatywnych, odnośnie do których eksperci formułują wątpliwości. Znaleziono receptę na zwiększenie frekwencji i utrzymanie bezpieczeństwa wyborów. 

Pod koniec grudnia ub.r. Prawo i Sprawiedliwość przedstawiło projekt zmian w Kodeksie wyborczym. Zakłada on m.in.: zwiększenie dostępu do lokali wyborczych dla mieszkańców małych miejscowości, bezpłatne przewozy dla wyborców w gminach bez publicznego transportu, a także zmiany związane ze sposobem ustalania wyników głosowania przez członków obwodowych komisji. Według autorów projektu rozwiązania te mają wpłynąć na zwiększenie frekwencji w wyborach.

- Chcemy, żeby wybory były powszechne nie tylko z nazwy, ale żeby były realnie wyborami powszechnymi - argumentował Marek Ast, poseł PiS, podczas środowego posiedzenia Sejmu.

Opozycja podkreśla, że nie chce w ogóle zmian, a jeśli już mają się pojawić, to mają objąć kwestię alternatywnego głosowania.

- To są rzeczy, które są nie do przyjęcia. Tuż przed wyborami zmieniacie rejestr wyborców inną ustawą, wyrzucacie głosowanie korespondencyjne i wprowadzacie nowe obwody wyborcze. To jest gwarancja tego, że będzie jeden wielki bałagan w trakcie wyborów - komentuje Robert Kropiwnicki, poseł z Koalicji Obywatelskiej.

Porównaliśmy propozycje zmian z innymi rozwiązaniami w systemach wyborczych - wybrano rozwiązanie zwiększające frekwencję i zachowujące bezpieczeństwo wyborów.

Przypadek gminy Złotów w Wielkopolsce

Jak podkreśla w portalu prawo.pl dr hab. Adam Gendźwiłł z Katedry Rozwoju i Polityki Lokalnej Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego, odległość do lokalu wyborczego ma znaczenie i jeśli jest duża, może przyczyniać się do spadku frekwencji i tzw. selektywności polegającej na tym, że tylko osoby najbardziej zdeterminowane do głosowania i mające własny środek transportu dotrą do lokalu i oddadzą głos.

Jego zdaniem "oddalanie" punktów wyborczych to zagrożenie dla równości dostępu do lokalu wyborczego.

- Powinniśmy starać się ograniczać koszty, jakie musi ponieść wyborca, żeby oddać głos - mówi.

Nie ma jednak wyliczeń pokazujących, jak gęstość siatki komisji wpływa na frekwencję wyborczą. Niemniej problemy z dojazdem do komisji są. Na przykład, w miejscowości Złotów w Wielkopolsce utworzona została w ostatnich wyborach komisja w Urzędzie Gminy przy ul. Leśnej. Chętni do głosowania musieli dojeżdżać 8 km z Górzna. Tymczasem w Górznie działa szkoła, w której można by zorganizować komisję. Mieszkańcy mogliby tam dotrzeć pieszo. Takich miejsc jest więcej.

Dlaczego nie głosowanie dwudniowe?

Ktoś zapyta pewnie: dlaczego nie wydłużyć wyborów? W Polsce wybory dwudniowe są niezgodne z konstytucją. W 2011 roku wprowadzono do Kodeksu wyborczego taką możliwość, jednak ustawę przegłosowaną przez posłów PO zaskarżył PiS do Trybunału Konstytucyjnego, i słusznie. Ten w wyroku z 20 lipca 2011 roku oparł się na art. 98 Konstytucji RP, który stwierdza: "Wybory do Sejmu i Senatu zarządza Prezydent Rzeczypospolitej nie później niż na 90 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji Sejmu i Senatu, wyznaczając wybory na dzień wolny od pracy (…)".

To nie wszystko. Według badań Pracowni Badań Społecznych z 2003 roku "przedłużenie czasu głosowania do dwóch dni spowoduje realny wzrost frekwencji w wyborach rzędu 8-10 proc.". Choć później - w 2011 roku - Kazimierz Czaplicki, sekretarz Państwowej Komisji Wyborczej, przypominał, że "do tej pory nie ma wiarygodnych danych, na ile dwudniowe wybory zwiększą frekwencję".

Jedynym krajem Unii Europejskiej, w którym organizowane jest dwudniowe głosowanie w wyborach parlamentarnych, jest Republika Czeska. Wynika to bardziej z historycznych uwarunkowań. Po raz pierwszy takie wybory wprowadzono w listopadzie 1971 roku. Były to wybory przesunięte z 1968 roku, w którym nie mogły się odbyć z powodu okupacji Czechosłowacji przez wojska Układu Warszawskiego.

A dlaczego nie e-voting?

Aby zwiększyć frekwencję, w Estonii wprowadzono w pierwszej dekadzie XXI w. głosowanie przez internet, tzw. e-voting. Estonia jest prekursorem w tym zakresie i jak na razie jedynym państwem w UE, które tego typu rozwiązanie stosuje powszechnie. Platforma Obywatelska chciała wprowadzić takie głosowanie w czasie swoich rządów, ale nie doszło to do skutku.

Co ciekawe, w Polsce przeprowadzono badania nad e-votingiem i stwierdzono zalety, jak i wady takiego głosowania.

Jak podkreśla Magdalena Musiał-Karg, prof. nauk społecznych z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, w publikacji pt. "Elektroniczne głosowanie w opiniach Polaków", respondenci obu płci dostrzegają nie tylko korzyści płynące z zalet z głosowania przez internet: łatwiejszy udział w wyborach, wygoda, obniżenie prawdopodobieństwa pomyłki, ale także są świadomi słabych stron tej formy uczestnictwa w głosowaniu: zagrożenie dla zasady tajności, powszechności czy mniejsze bezpieczeństwo.

Chodzi tu o to, że zanim oddamy głos, musimy się zweryfikować np. przez użycie konta w banku. Nie ma pewności, czy te dane weryfikacyjne pozostaną tajne i nie będzie można poznać naszych preferencji wyborczych. Ponadto internet, mimo swojej powszechności, nie jest bezpłatny dla każdego i nie wszędzie może być w zasięgu obywatela, co też może uniemożliwić głosowanie - eliminacja zasady powszechności. Z kolei w zakresie bezpieczeństwa mężów zaufania w lokalach wyborczych należałoby zastąpić programistami, co również mogłoby budzić wątpliwości wyborców.

Doktor Marcin Rulka z SWPS Uniwersytetu Humanistycznospołecznego wskazał w "Przeglądzie Sejmowym", że w związku z tak poważnymi wątpliwościami w zakresie zgodności e-votingu z zasadami prawa wyborczego, zarówno tymi expressis verbis wynikającymi z konstytucji, jak i wyprowadzonymi z innych jej przepisów, należałoby ograniczać stosowanie tego sposobu głosowania, szczególnie wobec możliwości wykorzystania silniej osadzonych w procedurze wyborczej głosowania korespondencyjnego oraz głosowania przez pełnomocnika.

Głosowanie korespondencyjne

Głosowanie korespondencyjne polega na tym, że wypełniamy - dostarczoną pocztą - kartę do głosowania i odsyłamy ją poprzez pocztę, urząd administracji publicznej lub służby konsularne do komisji obwodowych. Takie rozwiązanie wprowadzono w czasie wyborów prezydenckich w 2020 roku w związku z pandemią COVID-19. Warto tutaj zaznaczyć, że operator pocztowy musi też cieszyć się dużym zaufaniem wśród wyborców.

Rozwiązanie wywołuje wątpliwości natury konstytucyjnej, dotyczące jego zgodności z zasadami bezpośredniości i tajności głosowania, o czym przekonuje Artur Trubalski w "Przeglądzie Sejmowym" [3(140)/2017]. Autor podkreśla też, że ta alternatywna procedura głosowania najlepiej sprawdza się w państwach federalnych, gdzie duże znaczenie mają wybory bezpośrednie (Niemcy, Szwajcaria, USA) - gdy wskazujemy konkretnego kandydata. Nie sprawdza się w wyborach lokalnych lub regionalnych.

Co ważne, w Szwajcarii mimo że głosowanie korespondencyjne wybierało około 85-90 proc. wyborców, to odnotowano tylko kilkuprocentowy wzrost frekwencji w dużych aglomeracjach. Dużym zaskoczeniem okazał się natomiast spadek frekwencji - nawet o 7 proc. w mniejszych miejscowościach, w których wyborcy byli przyzwyczajeni do tradycyjnej formy głosowania osobistego w lokalu wyborczym, na co zwraca uwagę prof. M. Musiał-Karg w publikacji pt. "Alternatywne metody głosowania na przykładzie głosowania korespondencyjnego oraz e-voting w Szwajcarii".

Głosowanie przez pełnomocnika

Ostatnim pomysłem na podwyższenie frekwencji jest powierzenie oddania głosu innej osobie. Tu jednak ustawodawca musi brać pod uwagę zalecenia Rady Europy, wyrażone w "Kodeksie dobrej praktyki" w sprawach wyborczych.

Nakazują one: "stosowanie precyzyjnych rozwiązań prawnych, ponieważ precyzyjne określenie wszystkich istotnych zagadnień związanych z instytucją pełnomocnika daje gwarancję, że instytucja ta nie stanie się instrumentem łatwego wpływania na ostateczny wynik wyborów".

Zgodnie z Kodeksem wyborczym pełnomocnictwa do głosowania może udzielić w Polsce wyborca niepełnosprawny o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności oraz osoba, która najpóźniej w dniu głosowania kończy 75 lat. Pełnomocnikiem może być osoba wpisana do rejestru wyborców w tej samej gminie co udzielający pełnomocnictwa do głosowania lub posiadająca zaświadczenie o prawie do głosowania. Pełnomocnik może głosować w imieniu tylko jednej osoby. Można przyjąć pełnomocnictwo od dwóch osób, tylko jeśli co najmniej jedna z nich należy do najbliższej rodziny pełnomocnika.

Posłuchaj. Rozmowa z rzecznikiem PiS Rafałem Bochenkiem

Czytaj też:

mn

Polecane

Wróć do strony głównej