Przyszłość Europy w rękach Polaków i Ukraińców. Felieton Miłosza Manasterskiego
Od środowych rozmów Zełenski-Duda i Zełenski-Morawiecki zależy dzisiaj dużo więcej niż tylko kwestia współpracy naszych dwóch krajów. Pokój i dobrobyt w Europie w kolejnych dekadach będzie bowiem zależał od tego, czy Warszawa i Kijów zbudują silny i trwały sojusz - pisze Miłosz Manasterski w felietonie dla Polskiego Radia 24.
2023-04-03, 21:37
Wołodymyr Zełenski jest w ciągłej łączności z prezydentem Andrzejem Dudą, co sam wielokrotnie podkreślał. Od wybuchu wojny odwiedził Waszyngton, Londyn, Brukselę i Paryż, za każdym razem przejeżdżając przez Polskę. Podróże te były jednak inne od tej zaplanowanej w kwietniu. Tamte miały charakter spotkań roboczych organizowanych w dodatku z ogromnymi naciskiem na bezpieczeństwo ukraińskiego prezydenta.
Wizyta – podziękowanie za pomoc dla Ukrainy
Wizyta Wołodymyra Zełenskiego zbiega się w czasie z przekazaniem Ukrainie pierwszej partii samolotów myśliwskich przez Polskę. Są to samoloty MiG-29 doskonale znane ukraińskim pilotom, jednak zmodernizowane i dostosowane do NATO-wskich standardów. Ukraińskie media spodziewają się, że ich wojsko otrzyma łącznie 33 samoloty MiG-29 – w tym 20 z Polski i 13 ze Słowacji. Nieco wcześniej na Ukrainę dotarły z Polski czołgi Leopard 2 i PT Twardy.
REKLAMA
Niestety – jak zwykle w przypadku prawdziwej dyplomacji – najważniejsze ustalenia między gościem a prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Mateuszem Morawieckim pozostaną dla nas na razie tajemnicą. Nie ma wątpliwości, że spotkanie będzie dotyczyć nie tylko najbliższej przyszłości – czyli tworzenia strategii na zwycięskie zakończenie wojny. Możemy się domyślać, że coraz ważniejszym tematem dla liderów Polski i Ukrainy jest odpowiedź na pytanie: co dalej? Jak po zakończeniu działań wojennych zabezpieczyć przyszłość narodów naszej części Europy?
Nowe wyzwania przed NATO
Obserwując działania NATO i Unii Europejskiej nie możemy mieć poczucia, że wszystko jest w najlepszym porządku. Owszem, Sojusz Północnoatlantycki nabrał na nowo wielkiego znaczenia, choć bywał już marginalizowany przez wielu zachodnioeuropejskich polityków. Oczywiście filary sojuszu – Stany Zjednoczone i Wielka Brytania "zachowały się tak, jak trzeba", wzmacniając wschodnią flankę NATO, jednocześnie bardzo wspierając walczącą Ukrainę. Niczego złego nie da się powiedzieć o krajach bałtyckich, Czechach, Bułgarii, Słowacji czy Rumunii. Trudno jednak przymykać oczy na hamowanie działania Sojuszu ze strony przede wszystkim Niemiec, ale także Francji i kilku innych krajów. Ma to wpływ zarówno na samo wsparcie dla Ukrainy (Polska rozmawiała o przekazaniu Ukrainie MiG-29 ponad rok temu!), jak i budowaniu odporności wschodniej flanki.
Możemy być dumni, że polska pomoc dla Ukrainy jest większa niż niemiecka czy francuska. Jednocześnie powinniśmy martwić się powodami, z jakich to wynika. Zwłaszcza że sytuacja rozwija się i wymagać będzie już wkrótce reakcji sojuszników w związku z deklaracją przesunięcia przez Rosję broni nuklearnej na Białoruś. Czy będzie ona szybka i adekwatna? Czy też Niemcy i Francuzi będą promować dalej lękową politykę, która ma "nie drażnić rosyjskiego niedźwiedzia"? Z jednej strony waga NATO zdecydowanie się zwiększyła, a Sojusz niebawem poszerzy się o Finlandię. Z drugiej strony wiemy już, że nie na każdy członek NATO jest równie solidnym i pewnym partnerem na złe czasy.
Unia Europejska: liderzy zawiedli
Jeszcze trudniej bezkrytycznie podchodzić do działań Unii Europejskiej. Pomimo wprowadzania kilku pakietów sankcji gospodarczych na Rosję, w wielu przypadkach egoistyczne interesy części krajów uczyniły te sankcje mniej skutecznymi, niż one powinny być. W dodatku, pomimo jawnych zbrodni popełnianych przez rosyjskie wojska, Francja i Niemcy nadal są gotowe do współpracy z Federacją Rosyjską. Wiele niemieckich i francuskich firm ani na moment nie przestało prowadzić w Rosji swoich interesów, utrzymując w ten sposób tamtejszą machinę wojenną. Do historii przeszły już słynne paczki spożywcze dostarczone na front ruskim żołdakom przez popularną sieć francuskich supermarketów. Teraz zrabowane Ukraińcom lodówki i pralki rosyjscy bandyci będą mogli przesłać do domu niemiecką firmą kurierską, która powróciła do operowania na terenie Rosji. Jednocześnie politycy w Berlinie głośno zastanawiają się nad naprawą Nord Stream 1 i 2, a co za tym idzie wznowieniem zakupów rosyjskiego gazu, kiedy tylko sytuacja polityczna będzie bardziej sprzyjająca.
REKLAMA
Możemy łatwo wyobrazić sobie, że gdyby nie amerykańskie zaangażowanie i presja, zupełnie inaczej wyglądałyby reakcje wielu krajów Unii Europejskiej na rosyjską agresję. Dominująca pozycja USA jako lidera wolnego świata wpływa na ochłodzenie relacji Berlina, Paryża i Moskwy. Co nie zmienia faktu, że wygląda na to, że kanclerz Olaf Scholz i prezydent Emmanuel Macron więcej czasu spędzili na debatach telefonicznych z Władimirem Putinem niż z prezydentem Joe Bidenem. To pokazuje priorytety elit politycznych tych krajów, których nie zmieniło nawet 400 dni okrutnej wojny.
Bezpieczeństwo wymaga silnej współpracy Warszawy i Kijowa
Dlatego wizyta prezydenta Zełenskiego w Warszawie będzie próbą zdefiniowana nowego porządku Europy. Kraje, które chciały być jej liderami, zawodzą i mają ograniczoną percepcję tego, co dzieje w Rosji i na Ukrainie. A także w związku z tym bardzo ograniczoną empatię wobec narodu ukraińskiego oraz swoich własnych sąsiadów ze wschodniej części UE. Na to, by elity Europy Zachodniej mogły przejrzeć na oczy, czasu było już naprawdę wiele. Stąd konieczność debaty o budowie suwerenności politycznej, gospodarczej i militarnej Europy Środkowo-Wschodniej. Konieczność tę widzą już nawet zachodni analitycy, którzy z dystansu dostrzegają wielką szansę w zbliżeniu polsko-ukraińskim i spekulują nawet o konieczności budowania trwałych struktur dla niego, nawet o charakterze federacji.
Konieczność połączenia sił Ukrainy i mocno jej wspierającej Polski dostrzegają z pewnością także prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki. Dostrzega ją także prezydent Wołodymyr Zełenski, który uruchomił prace nad nowym traktatem o współpracy naszych państw. Ukraina aspiruje do Unii Europejskiej i do NATO, ale w jednym i drugim przypadku problemem może okazać się sprzeciw Niemiec i Francji. Uzyskanie jednomyślności państw NATO okazało się problemem nawet w przypadku Szwecji. Jeszcze większym wyzwaniem będzie wejście Ukrainy do Unii Europejskiej. W tym miejscu kluczowe wydają się znów relacje z Polską a nade wszystko bilateralne traktaty między naszymi państwami.
Europa zaczyna się na Ukrainie
Ukraina, jeśli ma się odbudować i stać się silną gospodarką, potrzebuje dostępu do wspólnego rynku i funduszy na odbudowę. Z tego samego powodu, jak tylko skończy się wojna, wiele państw unijnych będzie próbowało blokować akces Ukrainy. Ewentualnie mogą zażądać od tego państwa de facto całkowitego podporządkowania Brukseli. Jeśli my dzisiaj obserwujemy aroganckie traktowanie Polski przez Berlin i Brukselę, to możemy się spodziewać, że powojenna zrujnowana Ukraina będzie traktowana jeszcze gorzej.
REKLAMA
Miłosz Manasterski
REKLAMA