Sprawa Krzysztofa F. "GP": politycy PO chronili pedofila, "zadbali o czyste papiery"
Gdy Krzysztof F. usłyszał zarzuty pedofilskie - wbrew twierdzeniom liderów Platformy Obywatelskiej - nie został natychmiast wyrzucony z pracy w Urzędzie Marszałkowskim, który jest kierowany przez Olgierda Geblewicza z PO. Był tam zatrudniony jeszcze przez trzy miesiące, choć przebywał w areszcie. I odszedł "za porozumieniem stron". W ten sposób uniknął niekorzystnego dla siebie wpisu w świadectwie pracy o rzeczywistych powodach zakończenia pracy w urzędzie - ujawniono na łamach "Gazety Polskiej".
2023-05-09, 09:40
Krzysztof F. został skazany na cztery lata i 10 miesięcy więzienia za dopuszczenie się innej czynności seksualnej z małoletnim, udzielanie narkotyków małoletniej i usiłowanie udzielenia narkotyków małoletniemu oraz posiadanie znacznej ilości substancji odurzających - znaleziono u niego 339 g marihuany. Do zdarzenia doszło w sierpniu 2020 r., mężczyzna został zatrzymany i usłyszał zarzuty miesiąc później. Prawomocny wyrok w tej sprawie zapadł 14 grudnia 2021 r.
O aferze pedofilskiej pod koniec grudnia ubiegłego roku informowało Radio Szczecin. W dniu publikacji materiału w specjalnym oświadczeniu przysłanym do Radia Szczecin do sprawy odniósł się marszałek Geblewicz. "Jednocześnie, wraz z pojawieniem się zarzutów wobec Krzysztofa F., na mocy ustawy o pracownikach samorządowych, stosunek pracy został natychmiast zawieszony i rozwiązany" - napisał Olgierd Geblewicz".
"Geblewicz mija się z prawdą"
Jak jednak wskazuje "Gazeta Polska", dokumenty pracownicze Krzysztofa F. świadczą o tym, że marszałek Olgierd Geblewicz "mija się z prawdą". Okazuje się bowiem, że F. był zatrudniony w Urzędzie Marszałkowskim jeszcze przez trzy miesiące od chwili aresztowania - do 24 grudnia 2020 r.
"GP" dodała, że zawieszenie mężczyzny nie nastąpiło z inicjatywy Geblewicza. "Zgodnie z ustawą o pracownikach samorządowych, »stosunek pracy pracownika samorządowego tymczasowo aresztowanego ulega zawieszeniu z mocy prawa«" - zauważono. Marszałek mógł zwolnić Krzysztofa F. dyscyplinarnie, jednak tego nie zrobił" - napisał tygodnik.
REKLAMA
"Choć miał do tego uzasadnienie, bo zbrodnia pedofilii jest przestępstwem godnym szczególnego napiętnowania w społeczeństwie. Podobnie jak nakłanianie dzieci do zażywania narkotyków. Zwłaszcza że F. jako pełnomocnik Geblewicza miał rozwiązywać problemy związane z uzależnieniem od narkotyków" - wskazała "Gazeta Polska".
Portal Niezalezna.pl dodaje, że "zgodnie z prawem, umowa o pracę pracownika tymczasowo aresztowanego wygasa po trzech miesiącach aresztowania". Do świadectwa pracy trafia informacja o sposobie, w jaki rozwiązano umowę. W tym przypadku taka adnotacja jest niekorzystna dla Krzysztofa F., tymczasem w jego wypadku "zrobiono wszystko, aby tego uniknąć".
Wypowiedzenie "za porozumieniem stron"
Jak podsumowano, "23 grudnia 2020 roku, czyli tuż przed zakończeniem trzymiesięcznego terminu aresztowania, pełnomocnik przebywającego w areszcie Krzysztofa F. złożył oświadczenie w Urzędzie Marszałkowskim. Było to wypowiedzenie umowy o pracę przebywającego w areszcie pedofila »za porozumieniem stron«".
Ten rodzaj rozwiązania umowy jest korzystniejszy od jej wygaśnięcia z mocy prawa, co nastąpiłoby kilka dni później - wskazano. F. dzięki temu rozwiązaniu "uniknął niekorzystnego dla siebie wpisu w świadectwie pracy o rzeczywistych powodach zakończenia pracy w Urzędzie Marszałkowskim".
REKLAMA
- Afera pedofilska w PO. Sakiewicz: politycy Platformy chcą zastraszyć ludzi zajmujących się tą sprawą
- "Śmierć nastolatka bez związku z publikacją Radia Szczecin". Pełnomocnik poseł PO zabrał głos
Gazeta Polska/Niezalezna.pl/Tomasz Duklanowski/nt
REKLAMA