Polska przeciwna przymusowej relokacji migrantów. Rzecznik rządu: chcemy budować koalicję w tej sprawie
Polska konsekwentnie sprzeciwia się przyjętym w minionym tygodniu zapisom tzw. paktu migracyjnego. Rzecznik polskiego rządu Piotr Müller wyjaśnił, że jeśli sprawa ta wróci do Parlamentu Europejskiego wówczas władze naszego kraju postarają się zbudować koalicję sprzeciwiającą się tej inicjatywie.
2023-06-11, 11:34
Polska będzie blokowała unijny pakt migracyjny na poziomie Rady Unii Europejskiej, jeżeli projekt wróci tam z Parlamentu Europejskiego - zapowiedział rzecznik rządu Piotr Müller. W TVP Info polityk mówił, że polskie władze przeciwko pakietowi będą budowały koalicję wśród europosłów i zaapelował do opozycji, aby przyłączyła się do tej inicjatywy.
Minister Piotr Müller jednocześnie zapowiedział, że Polska nie wywiąże się ze zobowiązań zapisanych w pakcie, jeśli staną się one prawem unijnym. Zwracał jednocześnie uwagę, że "nie może być tak, że te osoby są zmuszane do tego rodzaju sytuacji". Jego zdaniem, efektem relokacji jest zachęta dla przemytników zarabiających na przemycie osób, aby jeszcze więcej tych osób do Europy skierować. - Zawsze kiedy dyskutujemy o kwestiach migracyjnych, to to podkreślamy - mówił.
Rzecznik rządu mówił, że przyjęcie pakietu migracyjnego wywoła kolejne fale migracyjne, które skierują się do Europy. Dodał, że Polska proponuje w zamian, by Unia Europejska pomagał potrzebującym na miejscu, w krajach ich pobytu. - Tego typu mechanizmy, o których dzisiaj mówi UE, de facto zachęcają wszystkich przestępców do tego, aby jeszcze więcej osób kierować do UE - ocenił. To bardzo krótkoterminowe myślenie, to co dzisiaj jest proponowane w UE; de facto tego typu mechanizmy powodują, że fale migracyjne będą jeszcze dalej idące - zaznaczał.
Brak zgody Warszawy i Budapesztu
W czwartek - przy sprzeciwie Polski i Węgier - ministrowie spraw wewnętrznych krajów unijnych przyjęli zapisy paktu migracyjnego. Zapisano w nim zasadę warunkowości: albo kraje zgodzą się na relokację migrantów docierających na południe Europy przez Morze Śródziemne, albo będą płacić około 20 tysięcy euro za każdą nieprzyjętą osobę.
REKLAMA
Polska krytykuje ten zapis i domaga się, by tą kwestią zajęli się przywódcy unijnych krajów na szczycie, bo tam decyzje podejmowane są jednomyślnie.
Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on na tym, że choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy"
Posłuchaj
Za podziękowaniami nie poszyły środki
Sprzeciw polski wynika m.in. z faktu, że początku wojny na Ukrainie Polska przyjęła w rekordowym czasie najwięcej uchodźców wojennych na świecie. Premier Mateusz Morawiecki napisał: "Otworzyliśmy nasze granice, drzwi i serca przed milionami ludzi. Pokazaliśmy, co oznacza solidarność. Nikt nas do tego nie zmuszał. Ale też nikt nam w tym nie pomógł. Przeważające koszty olbrzymiego wysiłku pomocy spadły na polskie rodziny, NGO'sy i polski budżet".
REKLAMA
Jak dodał, za "wielkimi podziękowaniami nie poszły wystarczająco duże środki od społeczności międzynarodowej i UE".
Mateusz Morawiecki nadmienił, że "solidarności i gościnności nie da się przeforsować siłą. Ani tym bardziej zmusić do integracji ludzi, którzy tego nie chcą. Przymusowa relokacja nie rozwiązuje problemu migracji, za to narusza suwerenność państw członkowskich". "Polska nie będzie płacić za błędy polityki imigracyjnej innych państw" - podkreślił premier.
- Pakt migracyjny. Prof. Domański: mamy do czynienia z brakiem racjonalności
- "Obecny system nie działa". Brytyjski premier apeluje o wspólne działania przeciw nielegalnej imigracji
Zobacz także: Joanna Borowiak: pokazaliśmy, że otwieramy swoje serca dla tych, którzy rzeczywiście uciekają przed wojną
IAR/PR24/łs
REKLAMA
REKLAMA