Bunt Grupy Wagnera. Doradca prezydenta: polskie władze cały czas monitorowały sytuację w Rosji
- Polskie władze - z prezydentem Andrzejem Dudą i z premierem Mateuszem Morawieckim - cały czas monitorowały sytuację w Rosji. Nie zagrażała ona bezpieczeństwu Polski ani bezpieczeństwu sojuszników - podkreślił w niedzielę doradca prezydenta Paweł Sałek.
2023-06-25, 13:53
W programie Polsat News politycy pytali byli o sytuację wewnątrz Rosji, gdzie w piątek doszło do buntu właściciela najemniczej Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna. Wagnerowcy opanowali sztab Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem, a następnie skierowali swoje siły na Moskwę.
W sobotę wieczorem Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Miało to być rezultatem negocjacji białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, prowadzonych w porozumieniu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.
Doradca prezydenta Andrzeja Dudy podkreślił, że polskie władze z prezydentem i premierem cały czas monitorowały sytuację. Przypomniał, że prezydent informował o tym w sobotę rano w mediach społecznościowych.
Paweł Sałek zaznaczył, że ta sytuacja nie zagrażała bezpieczeństwu Polski ani bezpieczeństwu sojuszników. - Uważam, że do całej tej sprawy trzeba podejść w sposób powściągliwy, ostrożny, szczególnie w sferze informacyjnej i komunikacyjnej - powiedział prezydencki doradca. Ocenił też, że polskie władze i polskie media wobec tych wydarzeń zachowały się bardzo rozsądnie.
REKLAMA
"Politycy PO się wygłupili"
Poseł Konfederacji Krzysztof Bosak stwierdził z kolei, że nieodpowiedzialnie zachowali się ci, którzy zaczęli mówić o puczu, a w szczególności o wojnie domowej. - Tu wygłupili się politycy Platformy Obywatelskiej, tacy jak (Donald) Tusk, tacy jak (Paweł) Kowal, którzy w sobotę publicznie opowiadali, że w sąsiednim państwie zaczęła się wojna domowa, a nic takiego się nie zaczęło - powiedział poseł Konfederacji. Jego zdaniem w Rosji doszło do typowego dla państw oligarchicznych i dyktatorskich "przeciągania liny pomiędzy różnymi koteriami".
Posłanka KO Marzena Okła-Drewnowicz odpowiedziała, że dziwi się politykom, "którzy wypowiadają się w ten sposób, lekceważąc, czy też mówiąc bardzo powściągliwie, bardzo lekko o tym, co się stało" w Rosji i o "marszu na Moskwę". Podkreśliła, że jako kraj przyfrontowy musimy być bardzo czujni i stwierdziła, że najpierw były "mocne, zdecydowane i słuszne słowa Donalda Tuska na wiecu" w sobotę we Wrocławiu, a później reakcja i komunikat rządu.
Szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, poseł PiS Radosław Fogiel odparł, że wszyscy poza poseł zgadzają się, że powściągliwość w tej sytuacji jest potrzebna. - Rolą poważnego i odpowiedzialnego polityka nie jest bieganie w kółko i krzyczenie: "Alarm! Wojna! Pali się!". Wzbudzanie histerii, bo z tym mieliśmy do czynienia, jest wybitnie nieodpowiedzialne - powiedział Radosław Fogiel.
- Zachód przygląda się sytuacji w Rosji. Premier Morawiecki: jesteśmy w stałym kontakcie z Amerykanami
- Prezydent Duda w ukraińskiej TV: wspieramy i będziemy wspierać Ukrainę w jej obronie przed inwazją Rosji
Czarzasty tonuje
Dopytywany, czy pierwsza narada została zwołana dopiero po 24 godzinach - tak jak napisał w sieci rzecznik PO Jan Grabiec - Fogiel podkreślił, że szeroka narada odbyła się na zakończenie dnia, ale konsultacje osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo Polski i konsultacje międzynarodowe trwały od godzin nocnych z piątku na sobotę.
Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL) zaznaczył z kolei, że nie bagatelizowałby ani nie obśmiewał teorii o ewentualnej wojnie domowej. Jak zauważył, podział i degradacja rosyjskich elit, które wpłyną na ewentualną dezintegrację obozu władzy, jest bardzo prawdopodobny. Zgodził się przy tym, że rolą polityków nie jest wzbudzanie histerii.
Wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty z Lewicy nie chciał komentować słów polityków. Jak podkreślił, w tej sytuacji politycy w Polsce będą się kłócili o swoje słowa, ale dla niego ważniejsze jest to, że podziały w Rosji są szansą dla Ukrainy. Wcześniej wyraził też opinię, że interpretacje polskich, amerykańskich i europejskich władz były jego zdaniem rozsądne. - Trzeba to obserwować, trzeba być czujnym i patrzeć, co tam się będzie po prostu działo. Więcej jest pytań niż odpowiedzi. Są takie momenty, kiedy lepiej w język się ugryźć i po prostu złapać dystans, poczekać - mówił Czarzasty.
Zobacz także: Krzysztof Szczerski w Programie 1 Polskiego Radia
dn/PAP
REKLAMA
REKLAMA