"Mamy informację z różnych źródeł". Kołodziejczak zapewniał, że embargo będzie. Mylił się

2023-09-17, 12:40

"Mamy informację z różnych źródeł". Kołodziejczak zapewniał, że embargo będzie. Mylił się
Michał Kołodziejczak kreował się na "zbawcę" polskiej wsi. Foto: Twitter/EKOlodziejczak_

Michał Kołodziejczak aktywnie dzielił się swoim pobyt w Strasburgu na platformach społecznościowych i sugerował, że wypełnia obowiązki ministra rolnictwa, Roberta Telusa. Podczas konferencji prasowej nie był jednak w stanie wyjaśnić źródła informacji, którą podał, sugerując przedłużenie unijnego embarga na zboże z Ukrainy. Embargo nie zostało przedłużone.

Michał Kołodziejczak ogłosił w zeszłym tygodniu swój wyjazd do Strasburga. "Jadę walczyć o polskich rolników, jadę walczyć o polski chleb. To dla nas sprawa priorytetowa" - napisał.

W kolejnych wpisał zapewniał, że "sprawy idą w dobrym kierunku" oraz sugerował, że wyręcza ministra rolnictwa Roberta Telusa. Zamieszczał fotografie i nagrania z szefową KE Ursulą von der Leyen czy przewodniczącą PE Robertą Metsolą, która zwracała się do niego "Hi, Michał. Nice to meet you".

"Jesteśmy w Strasburgu. Działamy. Destabilizacja rynków rolnych stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa żywnościowego Polski 🇵🇱 Zakaz importu ukraińskich zbóż musi zostać przedłużony, musimy wypracować rozwiązania strukturalne. To POLSKA RACJA STANU" - przekonywał Michał Kołodziejczak.

Prawda o działaniach Michała Kołodziejczaka

W rezultacie Unia Europejska nie przedłużyła zakazu importu zboża po 15 września, co zmusiło Polskę do samodzielnego podjęcia tej trudnej, ale niezbędnej dla ochrony krajowego rolnictwa decyzji. Warto zaznaczyć, że okazało się, że nie wszystko wyglądało tak, jak sugerował lider AgroUnii.

Na wpisy Michała Kołodziejczaka zareagował europoseł Dominik Tarczyński. "Grałeś w węża na telefonie, siedząc na galerii dla wycieczek, a nie pracowałeś. Atencjuszu." - napisał.

Na konferencji prasowej dziennikarka TVP zapytała polityka skąd ma informację o przedłużeniu przez UE embarga. Ten nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć. "Pani redaktor, my dziś mamy z różnych źródeł informację, że to będą dwa miesiące. Proszę być spokojnym, nam - w przeciwieństwie do niektórych stacji telewizyjnych - można ufać" - powiedział.

Później Michał Kołodziejczak próbował tłumaczyć się ze swoich zapewnień i winę za nieprzedłużenie embarga zrzucił na... PiS. "Ukraińcy byli zdeterminowani i zjednoczeni. Wołodymyr Zełenski jeszcze dziś dzwonił do Ursuli von der Leyen. Co zrobił Mateusz Morawiecki? Od kilku miesięcy gotował czarną polewkę dla polskich rolników. My robiliśmy co mogliśmy. PiS kopał dołki i skłócał nas z UE. Największy błąd popełnił Morawiecki, który podczas naszych wysiłków w UE jednostronnie zerwał negocjacje ogłaszając, że nie chce rozmawiać i PiS idzie na konfrontacje. Porządek rzeczy winien polegać na tym, że na forum UE się wspieramy. Polska podzielona przez PiS nigdy nie będzie skutecznie negocjować. DOM PODZIELONY NIGDY NIE USTANIE. My w odróżnieniu od PiS chcieliśmy wspierać polski rząd ale ręka, która miała pomóc polskim rolnikom została odrzucona" - napisał.

Embargo na zboże z Ukrainy

W piątek Komisja Europejska nie przedłużyła embarga na ukraińskie zboże do pięciu państw członkowskich, w tym Polski. Poinformowała, że od soboty Ukraina ma wprowadzić skuteczne środki kontroli eksportu czterech zbóż, aby zapobiec zakłóceniom rynku w sąsiednich państwach członkowskich UE. Według Komisji, zniknęły zakłócenia na rynkach rolnych w pięciu państwach członkowskich, czyli w Polsce, Rumunii, Słowacji, Bułgarii i na Węgrzech.

Premier Mateusz Morawiecki w piątek wieczorem podczas spotkania z mieszkańcami Ełku (woj. warmińsko-mazurskie) przyznał, że wolałby, aby zakaz wwozu ukraińskiego zboża został przedłużony przez KE, ale skoro tak się nie stało, to Polska sama go wprowadzi. - Nie będziemy słuchać Berlina, nie będziemy słuchać von der Leyen, Tuska czy Webera. Zrobimy to, bo jest to w interesie polskiego rolnika - mówił premier.

Czytaj w tvp.info: Kołodziejczak w środę: Embargo będzie przedłużone, nam można ufać

Z opublikowanego w piątek w Dzienniku Ustaw rozporządzenia wynika, że od 16 września br. obowiązywać będzie zakaz przywozu z Ukrainy do Polski niektórych produktów rolnych, w tym pszenicy, kukurydzy, nasion rzepaku, słonecznika. Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda poinformował, że rozporządzenie w tej sprawie jest bezterminowe.

Zgodnie z rozporządzeniem, od soboty 16 września br. nie można przywozić z Ukrainy do Polski: pszenicy, kukurydzy, nasion rzepaku lub rzepiku, słonecznika. Nowe przepisy zakazują ponadto przywozu produktów powstałych z przetworzenia ww. zbóż i nasion. Chodzi o makuchy i śrutę rzepakową oraz otręby i śruty z pszenicy i kukurydzy, a także o mąkę z pszenicy zwyczajnej. "Celem tego rozszerzenia jest ograniczenie możliwości omijania zakazu importu ww. surowców poprzez zwiększanie importu produktów powstałych z ich przetwarzania. Na taką możliwość wskazują wyniki wymiany handlowej z Ukrainą w ostatnich miesiącach" - podkreślono w uzasadnieniu do projektu rozporządzenia.

Z rozporządzenia wynika, że z Ukrainy będzie można do Polski wwozić nasiona do siewu pszenicy, kukurydzy i słonecznika.

Czytaj także:

Zobacz: Janusz Wojciechowski w Polskim Radiu

dz/wpolityce.pl

Polecane

Wróć do strony głównej