Mieszkańcy Poznania wstrząśnięci zabójstwem 5-latka. Zostawiają pluszowe misie i znicze w miejscu tragedii
Na poznańskim Łazarzu, w miejscu, gdzie w środę doszło do śmiertelnego ugodzenia nożem 5-letniego chłopca, mieszkańcy zapalają znicze, niektórzy przynieśli także pluszowe misie. Mieszkańcy miasta są wstrząśnięci tragedią.
2023-10-18, 21:15
W środę około godz. 10 na ul. Karwowskiego na poznańskim Łazarzu 71-letni Zbysław C., z nieznanych przyczyn, zaatakował nożem 5-latka. Chłopiec z przedszkolną grupą szedł na wycieczkę na pocztę. Dziecko zostało zranione w klatkę piersiową, pomimo starań lekarzy zmarło w szpitalu w trakcie operacji. 71-latka na miejscu zbrodni obezwładnili świadkowie zdarzenia, którym pomogła policjantka po służbie.
Znicze i pluszowe misie w miejscu tragedii
Po południu w miejscu, gdzie doszło do tragedii, mieszkańcy okolicy, ale też innych części miasta, poruszeni tym zdarzeniem zapalili znicze. Niektórzy przynieśli pluszowe misie. Jeden z chłopców, który także był na miejscu, zostawił tam laurkę w kształcie serca.
Mieszkańcy są wstrząśnięci tragedią. Jeden z mężczyzn, który przyszedł na miejsce zdarzenia, powiedział, że niewyobrażalne jest to, co muszą czuć teraz rodzice chłopca.
- To nie do pomyślenia: zostawiasz dziecko w przedszkolu, idziesz do pracy, czy załatwiać jakieś rzeczy, i nagle dostajesz telefon, że coś się stało. A potem się okazuje, że ty już nigdy dziecka z tego przedszkola nie odbierzesz, nigdy więcej do przedszkola nie zaprowadzisz. To się nie mieści w głowie - powiedział.
REKLAMA
"Dla mnie to jest niepojęte"
Poruszona była także pani Joanna. - Dla mnie to jest niepojęte. Mieszkam tutaj i zawsze tędy chodzę, ale dzisiaj wyjątkowo nie, tu akurat stała śmieciarka - dopiero potem usłyszałam, że ci ludzie pomagali tu zatrzymać tego mężczyznę - mówiła.
- Kiedy wracałam i zobaczyłam, co tu się stało, rozpłakałam się, bo nie mogłam uwierzyć, że takie tragedie się dzieją. Szczególnie że ten człowiek podobno się odgrażał wcześniej, sąsiedzi nic z tym nie zrobili. U nas w Polsce, dopiero jak się coś wydarzy, to się reaguje. Skoro sąsiedzi mówili już wcześniej, że się odgrażał, że wysadzi blok - to już wtedy trzeba było reagować, wtedy było trzeba coś robić - powiedziała pani Joanna.
Posłuchaj
Na miejsce tragedii przyjechała także pani Ewa. Jak mówiła, wraca do domu i właśnie specjalnie tutaj przyszła się pomodlić "za tego chłopca, za jego rodzinę".
- Po drodze, jak rozmawiałam z ludźmi, to nawet przedszkolanki boją się wychodzić z dziećmi na spacery, od dzisiaj się to zaczęło. Mam tylko nadzieję, że takie coś się już nie powtórzy, bo nie będziemy przecież dzieci trzymać zamkniętych w przedszkolach. Straszna tragedia - powiedziała.
REKLAMA
"Bardzo współczuję rodzicom"
Jedną z osób, które przyszły na miejsce zdarzenia, była pani Agnieszka; nauczycielka z jednego z poznańskich przedszkoli. Mieszka z rodziną nieopodal.
- Bardzo jest mi żal też tych nauczycielek, to jest strasznie odpowiedzialny zawód i bardzo, bardzo współczuję im tego, czego doświadczyły i tego, czego będą doświadczać. Ja sobie nie wyobrażam, że w mojej 25-osobowej grupie stałaby się taka rzecz. To jest po prostu straszne i bardzo współczuję rodzicom - mówiła.
Posłuchaj
Pytana, czy z jej perspektywy, nauczycielki w przedszkolu, dzieciom, które były świadkami takiej tragedii, można to zdarzenie jakoś wytłumaczyć, powiedziała, że jej zdaniem "trzeba im to wytłumaczyć, i przede wszystkim nie kłamać".
- Nie mówić im, że to nie było nic poważnego, a powiedzieć prawdę i otoczyć je pomocą psychologiczną. U nas pomoc psychologiczna dla dzieci, dla młodzieży, dla dorosłych leży, ale wierzę, że w każdym przedszkolu znajdzie się osoba, która otoczy opieką te dzieci. Dzieci, nawet jeśli nie pokazują tego teraz po sobie, to w końcu do nich to dotrze, i pewnie szybciej, niż myślimy. To jest bardzo ważne, żeby im wytłumaczyć i przede wszystkim nie kłamać, bo dzieci są mądrzejsze, niż myślimy - dodała.
REKLAMA
- Tragedia w Poznaniu. Zabójstwo 5-latka. Nowe informacje w sprawie
- Atak nożownika w Poznaniu. Nie żyje 5-latek
- Tragedia w Poznaniu. Nie żyje 5-latek. Wiemy, kiedy zatrzymany mężczyzna usłyszy zarzuty
PAP/IAR/nt
REKLAMA