Gowin przed komisją śledczą: Kaczyński powiedział, że nie puści mi tego płazem

2024-01-10, 16:40

Gowin przed komisją śledczą: Kaczyński powiedział, że nie puści mi tego płazem
J. Gowin zeznawał przed komisją śledczą. "Morawiecki i Sasin byli świadomi defektów wyborów kopertowych". Foto: PAP/Leszek Szymański

Były wicepremier Jarosław Gowin zeznał przed komisją śledczą, że pomysł organizacji wyborów kopertowych wyszedł od Adama Bielana, który przekonał do nich Jarosława Kaczyńskiego. - Miałem poczucie, że podlegam silnej presji, by zmienić swoje stanowisko - powiedział. Wskazał również, że docierały do niego informacje nt. zainteresowania ze strony CBA, co odbierał w kategorii szantażu. - To było w czasie, kiedy Jarosław Kaczyński powiedział mi, że chyba nie sądziłem, że puści mi to płazem - mówił.

W środę komisja śledcza ds. wyborów korespondencyjnych z 2020 r. kontynuowała rozpoczęte dzień wcześniej przesłuchanie Jarosława Gowina. We wtorek były wicepremier w rządzie PiS mówił m.in., że był informowany o działaniach zmierzających do skompromitowania go czy znalezienia na niego "haków", by zmienił swoje stanowisko ws. tzw. wyborów kopertowych. Według Gowina, ówczesny minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro powiedział mu, że: naciskano, by użył przeciwko niemu prokuratury, ale odmówił.

W środę Gowin został proszony o doprecyzowanie swoich zeznań m.in. dotyczących rozmów z byłym szefem MS. - Nie dopytywałem ministra Ziobry, kto go naciskał - powiedział Gowin. Zdaniem Gowina "z całą pewnością tą osobą nie mógł być Mateusz Morawiecki (ówczesny premier - przyp. red.), bo relacje między tymi politykami miały taki charakter, że jakiekolwiek próby nawet delikatnej perswazji ze strony premiera Morawieckiego byłyby przeciwskuteczne".

"Silna presja"

Przewodniczący komisji Dariusz Joński (KO) dopytywał, czy osobą, która naciskała na ministra Ziobrę, mógł być prezes PiS. - Moje domniemanie było takie, że to był Jarosław Kaczyński - odpowiedział Gowin.
Według Gowina sprawdzano firmę jego syna w Krakowskim Parku Technologicznym. Jak mówił, był też informowany, że CBA sprawdza wszystkie kontrakty zawarte w ramach NCBiR, szukając nieprawidłowości czy powiązań między nim a beneficjentami.

- Na pewno miałem poczucie, że podlegam silnej presji, by zmienić swoje stanowisko (ws. tzw. wyborów kopertowych - przyp. red.) - powiedział były wicepremier. Poproszony o ocenę, czy - według niego - był to szantaż, wskazał, że to zależy od sformułowań. - W rozmowach z Jarosławem Kaczyńskim to była presja, a w informacjach o CBA odbierałem to w kategoriach szantażu - powiedział.

Podczas komisji padło też pytanie, "dlaczego ówczesny premier Mateusz Morawiecki wydał decyzję polecającą Poczcie Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych przygotowania do przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych, nie mając wtedy podstawy prawnej".

- Premier powoływał się na wyższą konieczność i obowiązek podjęcia wszelkich działań umożliwiających przeprowadzenie wyborów 10 maja (2020 roku - przyp. red.). W mojej ocenie rzeczywiście zrobił to bez podstaw prawnych - powiedział Gowin. Dodał również, że przestrzegał Morawieckiego, że "tego typu działania mogą spowodować kiedyś konsekwencje karne dla niego".

Gowin podkreślił że - zgodnie z jego informacjami - zarówno ówczesny szef MAP Jacek Sasin, jak i ówczesny szef MSWiA Mariusz Kamiński przekonywali prezesa PiS, że przeprowadzenie wyborów 10 maja 2020 r. jest możliwe.

Posłuchaj

Jarosław Gowin przekonuje, że rząd wiedział o zagrożeniach związanych z wyborami kopertowymi (IAR) 0:15
+
Dodaj do playlisty

Przesłuchanie Jarosława Gowina

- Od momentu, gdy pandemia przybrała charakter powszechny w Polsce, byłem przeciwnikiem wyborów prezydenckich 10 maja 2020 r. - powiedział ponadto Jarosław Gowin.

Gowin pytany przez posła PiS Pawła Jabłońskiego, czy pamięta od kiedy stał się przeciwnikiem wyborów 10 maja 2020 r., odpowiedział: "Byłem przeciwnikiem tych wyborów, od momentu, gdy pandemia przybrała charakter powszechny w Polsce". - Nawiasem mówiąc, moje stanowisko nie było wyjątkowe, dlatego że przypominam sobie rozmowy w gronie Rady Ministrów, gdzie tego typu stanowisko zajmowali też ministrowie z samego Prawa i Sprawiedliwości - dodał.

Dopytywany, co oznacza sformułowanie "gdy pandemia przybrała charakter powszechny", odparł: "Nie pamiętam, kiedy doszło do ogłoszenia stanu epidemii, natomiast mniej więcej w tym czasie podjąłem przekonanie, że wybory prezydenckie, powinny zostać przesunięte". - Nie było jednego momentu, to był proces - dodał.

Podczas przesłuchania poruszono także wątek spotkań Gowina z przedstawicielami ówczesnej opozycji ws. projektu zmian konstytucji, który miał przedłużyć kadencję prezydenta Andrzeja Dudy o dwa lata.

Pytany, czy w tych rozmowach, ze strony tych osób padały jakieś oczekiwania, sugestie, żeby wybory 10 maja się nie odbyły, odpowiedział: "Tak, to było oficjalne stanowisko wszystkich partii opozycyjnych, poza Konfederacją; o ile sobie przypominam, Konfederacja opowiadała się za utrzymaniem terminu 10 maja. Natomiast z całą pewnością KO, PSL i Lewica opowiadały się za przesunięciem terminu wyborów".

"W interesie PiS leżało przeprowadzenie wyborów jak najszybciej"

Świadek w środę był pytany między innymi o to, czy w interesie ówczesnej opozycji było przesunięcie terminu wyborów prezydenckich, które miały odbyć się wiosną 2020 roku. Jarosław Gowin odpowiedział, że na pewno PiS zależało na tym, aby wybory odbyły się jak najszybciej.

- W interesie Prawa i Sprawiedliwości, popieranego przez nie kandydata Andrzeja Dudy, należało rzeczywiście przeprowadzenie wyborów jak najszybciej. Tym samym można podpisać się pod tezą pana ministra, że w interesie innych kandydatów leżało przesunięcie terminu wyborów. Ale to przesunięcie było w mojej ocenie nieuchronne ze względu na stan pandemii - mówił Gowin.

Posłuchaj

J. Gowin: w otoczeniu M. Morawieckiego i J. Sasina była świadomość defektów wyborów korespondencyjnep (IAR) 0:14
+
Dodaj do playlisty

Pytania o działalność syna

Według niego, w piśmie CBA wystąpiło do Krakowskiego Parku Technologicznego o informację, czy jego syn "był beneficjentem jakichkolwiek programów lub konkursów organizowanych przez KPT". - Odpowiedź była negatywna, mój syn miał pełną świadomość, że - jako mój syn - musi trzymać się z dala od pieniędzy publicznych i nie korzystał ze środków KPT ani innych środków publicznych - mówił Gowin.

Zasiadający w komisji Przemysław Czarnek (PiS) zwrócił uwagę, że posłowie podczas prac komisji po raz kolejny pytają, czy na Gowina były wywierane naciski, które zagrażałyby jego życiu lub zdrowiu, tymczasem - jak zauważył - były wicepremier mówił we wtorek, że nie było takich nacisków.

Gowin potwierdził w środę, że takich nacisków nie było. - Były naciski, próby znalezienia haków, które dyskredytowałyby moją wiarygodność - zaznaczył jednocześnie. Wskazywał, że jako minister sprawiedliwości, a później edukacji i nauki "nadzorował wydatkowanie przeszło 150 mld zł", a "w tej sytuacji nie trudno o prowokacje dotyczące wydatkowania". Podkreślił również, że może tylko z wdzięcznością myśleć o współpracownikach w kolejnych resortach, którzy - jak mówił - "bardzo dobrze prowadzili te wszystkie sprawy finansowe i żadnych uchybień w nich nie znaleziono".

Natomiast na pytanie, jaki termin wyborów proponowali przedstawiciele opozycji, odparł: "Tego sobie nie przypominam. W drugiej rozmowie z Borysem Budką (KO), on próbował mnie przekonać do pewnego scenariusza przewidującego przesunięcie terminu wyborów na wiosnę 2021 r. Tę jedną datę zapamiętałem. Natomiast generalnie większość partii opozycyjnych poza Konfederacją uważała, że należy wprowadzić stan nadzwyczajny i przesunąć wybory, co najmniej o trzy miesiące, bo to automatycznie wynikało z konstytucji".

Pomysł przesunięcia wyborów

Jabłoński dopytywał Gowina, czy pamięta, jak od strony legislacyjnej wyglądała propozycja Budki dotycząca przesunięcia terminu wyborów na 2021 r.  - Nie pamiętam szczegółów tej propozycji - odpowiedział były wicepremier w rządzie PiS.

Gowin na pytanie, czy podczas rozmów z przedstawicielami opozycji oprócz postulatu ogłoszenia stanu nadzwyczajnego, pojawiały się postulaty legislacyjne, czy były projekty ustawy, również odpowiedział, że "nie pamięta".

Przekazał także, że w pierwszym spotkaniu z przedstawicielami KO uczestniczył m.in. ówczesny szef PO Borys Budka oraz Małgorzata Kidawa-Błońska, która była kandydatką KO w wyborach prezydenckich. Decyzję o rezygnacji z kandydowania w wyborach ogłosiła 15 maja 2020 r. Ze strony Porozumienia, oprócz Gowina, w spotkaniu uczestniczyli Kamil Bortniczuk i Michał Wypij.

Znaczenie Małgorzaty Kidawy-Błońkiej

Na pytanie, jaka, w trakcie rozmów, była rola Kidawy-Błońskiej, odpowiedział: "Pani marszałek Kidawa-Błońska podtrzymywała stanowisko przewodniczącego Budki, krytyczne wobec propozycji zmiany Konstytucji".

- Nie przypominam sobie, żeby w tym czasie przedstawiciele PO proponowali inne rozwiązanie, niż wprowadzenie stanu nadzwyczajnego. Przypomnę, że wprowadzenie stanu nadzwyczajnego nie upoważniało żadnego komitetu wyborczego do zmiany kandydata na prezydenta - powiedział polityk.

Pytany, dlaczego tak uważa, odparł: "Dlatego, że tak zapamiętałem stan prawny z tamtego okresu".

Gowin został zapytany przez Jabłońskiego także o to, czy w toku któregokolwiek z tych spotkań, nie pojawiła się ani razu kwestia potencjalnej zmiany kandydatów. - Nie, wtedy ta kwestia z całą pewnością się nie pojawiła. Ona pojawiła się dopiero wówczas, gdy z Jarosławem Kaczyńskim zaproponowaliśmy alternatywny scenariusz. (...) Po 5, bądź 6 maja. Nie pamiętam, którego z tych dni, to było w przeddzień głosowania nad poprawką senacką, nad wetem senackim do ustawy o wyborach kopertowych - albo 5 albo 6 maja - powiedział.

Zobacz całe przesłuchanie Jarosława Gowina

Czytaj też:

IAR/PAP/mn

Polecane

Wróć do strony głównej