Zabójstwo Pawła Adamowicza. Znamy datę ogłoszenia prawomocnego wyroku

2024-01-18, 13:26

Zabójstwo Pawła Adamowicza. Znamy datę ogłoszenia prawomocnego wyroku
Przed sądem w Gdańsku rozpoczął się proces apelacyjny Stefana Wilmonta. Foto: PAP/Adam Warżawa

We wtorek, 23 stycznia br., zostanie ogłoszony prawomocny wyrok w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Stefan Wilmont w pierwszej instancji został skazany na dożywotnie więzienie. W czwartek przed Sądem Apelacyjnym odbyły się mowy końcowe stron.

Stefan Wilmont został doprowadzony do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z pobliskiego aresztu śledczego.

Z uwagi na charakter zbrodni sąd pierwszej instancji wyraził zgodę na publikację danych osobowych. Podczas czwartkowej rozprawy przed Sądem Apelacyjnym w Gdańsku Wilmont podtrzymał wcześniejszą opinię i wyraził zgodę na podanie danych i jego wizerunku.
Sąd po krótkiej naradzie nie uwzględnił wniosków obrony o dodatkowe dowody wz. z opiniami psychiatrycznymi, które były zebrane podczas postępowania w tej sprawie.

Obrońca oskarżonego Damian Witt w mowie końcowej wskazywał, że kara wobec oskarżonego powinna być nadzwyczajnie złagodzona z uwagi na niepoczytalność oskarżonego (sąd nie wyraził zgody na ujawnianie danych dotyczących szczegółów zdrowia oskarżonego - dop. PAP).

Prokurator chciała oddalenia apelacji

Prokurator Agnieszka Nickel-Rogowska wniosła w końcowej mowie o oddalenie apelacji obrońcy. Jej zdaniem oskarżony nie zasługuje na nadzwyczajne złagodzenie kary, a wyrok dożywotniego więzienia jest jedynym słusznym.

- Stefan Wilmont podczas postępowania sądowego konsekwentnie milczał. Nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i nigdy nie wyjaśnił, co zrobił - mówiła prokurator. Według prokuratury, apelacja zmierza do tego, aby ustalić, że Stefan Wilmont jest osobą chorą i w związku z tym nie powinien być uznany za winnego i ponosić kary.

Zdaniem prokuratury Wilmont nie jest osobą chorą, ale osobą, która ma zaburzenia i może jej pomóc terapia, stąd też kara ma odbywać się warunkach terapeutycznych.

Oskarżyciele posiłkowi też wnosili o nieuwzględnienie apelacji, ale zastrzegając, aby w prawomocnym wyroku uwzględnić zażalenie dotyczące uznania zabójstwa Pawła Adamowicza za "mord polityczny".

"Przypadkowa" ofiara?

Mecenas Zbigniew Ćwiąkalski stwierdził w mowie końcowej, że trudno pominąć okoliczności tego zdarzenia. - Tak się składa, że mieliśmy do czynienia z sytuacją zupełnie wyjątkową - mówił Ćwiąkalski podkreślając, że do zbrodni doszło podczas akcji charytatywnej WOŚP. Mecenas mówił też podczas mowy końcowej, że skazany był naszpikowany nienawiścią sączącą się ze środków masowego przekazu, konkretnie z TVP i powołał się, że wg. statystyk w 2018 r. było ponad 2 tys. informacji szkalujących Adamowicza w publicznej telewizji. Jego zdaniem żadna kara poza dożywociem nie odzwierciedlałaby społecznego poczucia sprawiedliwości.

Brat zamordowanego prezydenta, aktualnie poseł KO Piotr Adamowicz w mowie końcowej nie zgodził się z twierdzeniami sądu I instancji, że jego brat, prezydent Gdańska był przypadkową ofiarą. - Kategorycznie nie mogę się zgodzić z takim sformułowaniem, choćby z tego powodu, że znam liczący kilkadziesiąt tomów materiał procesowy - mówił Adamowicz i podkreślił, że Wilmont na początku planował "dokonanie zamachu w Galerii Bałtyckiej, ale uznał z różnych powodów, że nie jest to wskazane i skoncentrował się na osobie rozpoznawalnej, którą wybrał" ze względu na spektakularność. Jego zdaniem ofiara zamachu Wilmonta nie była przypadkowa, jak wskazywał to sąd I instancji.

- Stefan Wilmont po zaatakowaniu mojego brata wygłosił jednoznaczny manifest polityczny. (...) Stefan Wilmont ma sprecyzowane poglądy polityczne - mówił Adamowicz i dodał, że skazany głosuje we wszystkich wyborach samorządowych, parlamentarnych i prezydenckich i jest tam wskazana jedna partia polityczna i kandydatury z tej samej partii politycznej.

Adamowicz podkreślił, że z materiału dowodowego wynika, że dla Wilmonta "Jarosław Kaczyński powinien być dyktatorem Polski" - powiedział poseł KO i prosił o uwzględnienie zażalenia ws. politycznego tła zbrodni.

Wilmont w ostatnim słowie stwierdził, że służba więzienna nie ma warunków do jego przetrzymywania. "Albo niepoczytalność, albo jak najniższy wyrok" - powiedział Wilmont i dodał, że chce jak najszybciej wyjść z więzienia, by "zacząć życie, które sąd mu zabrał".

Zbrodnia na oczach tłumu

W marcu 2023 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał Wilmonta za winnego zabójstwa Pawła Adamowicza, a także ataku i gróźb wobec konferansjera, za co otrzymał karę łączną dożywotniego pozbawienia wolności.

Jednocześnie sąd uznał, że o przedterminowe zwolnienie będzie mógł się starać po 40 latach przebywania w odosobnieniu. Według sądu, powinien wyrok odbywać w systemie terapeutycznym - podjąć terapię i działania resocjalizacyjne. Jednocześnie został skazany na 10 lat pozbawienia praw publicznych.

Do zbrodni doszło 13 stycznia 2019 r. w Gdańsku podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku na Starym Mieście na oczach uczestników i milionów telewidzów.

Podczas odpalania zimnych ogni "Światełka do nieba" wówczas 27-letni Stefan Wilmont wbiegł na scenę i kilkukrotnie pchnął nożem prezydenta Pawła Adamowicza.

Apelację od wyroku wywiódł obrońca oskarżonego. Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych wywiódł zażalenie na uzasadnienie wyroku sądu I instancji. 

pap/as

Polecane

Wróć do strony głównej