Dzikie zwierzę na naszej drodze. Eksperci tłumaczą, jak się zachować

2024-01-18, 16:20

Dzikie zwierzę na naszej drodze. Eksperci tłumaczą, jak się zachować
Białowieski Park Narodowy został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w 1979 roku.Foto: FB/Mateusz Szymura/BPN

Spotkanie dzikich zwierząt na spacerze czy podczas podróży bywa atrakcją. Niekoniecznie może jednak przysporzyć pozytywnych emocji, gdy spotkamy się oko w oko z żubrem, niedźwiedziem lub dzikiem. Eksperci radzą, jak zareagować, by zwierzę nie stało się dla nas groźne.

Doktor Katarzyna Daleszczyk, konserwator Obrębu Ochronnego Ośrodek Hodowli Żubrów, apeluje, by w kontakcie m.in. z żubrami, łosiami czy wilkami zachować ostrożność.

Dzikie zwierzę z natury jest płochliwe. Ma lęk przed człowiekiem, dlatego nie podchodzi do niego blisko. Możemy obserwować dzikie zwierzę, to jak najbardziej, ale trzeba zachować odpowiedni dystans. W przypadku żubrów podajemy, że jest to około 50 m - podkreśla ekspert w rozmowie z portalem Polskiego Radia 24.

- W przypadku innych zwierząt też raczej nie radziłabym się bardziej zbliżać, bo albo zwierzę spłoszymy, albo wywołamy w nim reakcję, która może być dla nas niekomfortowa, gdy poczują się zagrożone - dodaje dr Daleszczyk.

Naukowiec zwraca uwagę, że zbytnie przybliżanie się np. saren, jeleni czy wilków do człowieka powinno budzić niepokój, ponieważ nie jest ono naturalne.

- Nie możemy spoufalać się z dzikimi zwierzętami - głaskać, robić sobie zdjęć. Takie zachowanie może świadczyć o tym, że coś z tym zwierzęciem jest nie w porządku. Albo jest chore, albo ranne, wtedy powinniśmy zawiadomić właściwe służby - podkreśla doktor.

Uczula też, by nie dotykać, głaskać i zabierać małych zwierząt, które po narodzeniu często są pozostawiane przez samice na kilka godzin. Ekspert tłumaczy, że to jest naturalne zabezpieczenie dla zwierzęcia, by nie padło łupem drapieżników. - Pojawienie się człowieka, który na przykład podejdzie, zacznie głaskać, dotykać, oznacza, że to zwierzę może zostać odrzucone przez matkę i ono po prostu jest skazane na śmierć - dodaje.

Uwaga na żubry

Ekspert podkreśla, że starsze dorosłe byki żubrów, które znają swoją siłę, czasami mogą pozwolić, żeby ktoś podszedł do nich bliżej, bo czują się pewnie.

- My możemy bardzo łatwo przekroczyć tę bezpieczną granicę, kiedy one poczują się jednak zagrożone i wtedy mogą na nas szarżować. A trzeba sobie zdawać sprawę, że żubry, mimo że wydają nam się wielkie i mało ruchliwe, są bardzo szybkie. Potrafią biegać z prędkością 40-50 km/h. Ich atak może być dla człowieka niebezpieczny - mówi dr Daleszczyk. - Jeżeli zwierzę się do nas zbliża, to wówczas my się wycofajmy w bezpieczne miejsce - dodaje. 

Białowieski Park Narodowy prowadzi obecnie akcję informacyjną dotyczącą żubrów, które w zimie szukają pożywienia w pobliżu osad ludzkich. Nierzadko służby parku interweniują, odstraszają zwierzęta, naprawiają też ogrodzenia i odpowiednio zabezpieczają. - My po prostu dajemy rady, żeby na przyszłość odwiedziny żubrów się nie powtarzały - podkreśla dr Daleszczyk. 

Zwraca uwagę, że jelenie i żubry zazwyczaj chodzą stadem, dlatego jak przejdzie przez drogę jedno zwierzę, to trzeba się spodziewać pojawienia się kolejnych. Wtedy warto zatrzymać auto i poczekać, a innych kierowców ostrzec światłami awaryjnymi. - Potrzeba tu pewnego wyczucia, nie najeżdża się autem żubrowi "na pięty", bo zbyt bliski kontakt może skutkować np. tym, że żubr się odwróci i zaatakuje samochód. Ponadto jeżeli żubr się pośliźnie lub potknie, to kłopot gotowy - uczulają eksperci BPN.

Na drodze czasem możemy spotkać też łosia, który niechętnie ustępuje nam miejsce. - Łosie nie są płochliwe, jak sarna czy jeleń. Trzeba poczekać, aż pójdzie. Jeśli bardzo długo stoi, można ewentualnie wolno podjechać autem i delikatnie zatrąbić, by się wycofał - mówi ekspert.

Niedźwiedź zauważony w dolinie Zimnika

Niedźwiedzia dostrzegła spacerowiczka pod koniec ubiegłego tygodnia w dolinie Zimnika w gminie Lipowa, nieopodal Bielska-Białej. Taka wiadomość pojawiła się ostatnio w mediach. Nadleśniczy z Węgierskiej Górki Mariana Knapka uważa, że drapieżnika mogły wybudzić sylwestrowe petardy.

Anna Pikus z Zespołu Aktywnej Edukacji Tatrzańskiego Parku Narodowego zapewnia, że w Tatrach niedźwiedzie jeszcze śpią. - One nie zasypiają kamiennym snem. Wręcz przeciwnie, są dosyć czujne, zwłaszcza w okolicach lutego, kiedy rodzą się małe niedźwiadki. Pozostają wówczas w gawrze, czyli w miejscu, w którym spędzają zimę. Dlatego spotkanie niedźwiedzia zimą wiąże się z naprawdę z minimalnym prawdopodobieństwem. Częściej spotkamy je wiosną, latem oraz jesienią - mówi Pikus.

Zwraca uwagę, że dzikie zwierzęta z natury unikają ludzi, dlatego w góry warto wybrać się w towarzystwie, by słyszały głos człowieka. A w przypadku, gdy idziemy sami, można co jakiś czas sygnalizować naszą obecność, np. dzwoneczkiem czy stukaniem kijów trekkingowych.

- Jeżeli spotkamy niedźwiedzia, należy zachować odpowiednią jak największą odległość. Nie można ulegać ułudzie, że to jest taki pluszowy misiaczek, którego możemy kupić w sklepie. To jest ciągle dzikie zwierzę - podkreśla Anna Pikus. - Powoli zacznijmy się wycofywać. Absolutnie nie wykonujmy nagłych ruchów. Kontrolujmy wzrokiem, jak się zachowuje zwierzę, które często będzie nas ostrzegać, że czuje się zagrożone. Będzie na przykład stawać na dwóch tylnych łapach - dodaje.

Eksperci uspokajają, że najczęściej, jeżeli dochodzi do jakiegoś kontaktu z niedźwiedziem, to jednak w sytuacjach, kiedy schodzimy ze szlaku i zaskakujemy niedźwiedzia w jego naturalnym środowisku. 

Czytaj także:

kg/mp

Polecane

Wróć do strony głównej