Skutki bezcłowego importu żywności z Ukrainy. Prof. Mrówczyński: zadbajmy o konsumentów w UE

2024-01-23, 18:16

Skutki bezcłowego importu żywności z Ukrainy. Prof. Mrówczyński: zadbajmy o konsumentów w UE
W Unii Europejskiej nasiona są zaprawiane środkami, które chronią roślinę przez kilka tygodni, a na Ukrainie środki działają nawet pół roku . Foto: Shutterstock/Maksim Safaniuk

Prof. Marek Mrówczyński ukazuje skutki obecnej polityki rolnej w Unii Europejskiej, która inne wymagania stawia rolnikom z państw UE, a inne producentom żywności z krajów trzecich. 

Rozmowa z prof. dr. hab. Markiem Mrówczyńskim, dyrektorem Instytutu Ochrony Roślin - Państwowego Instytutu Badawczego w Poznaniu w latach 2018-2021 oraz 2007-2012.

Panie Profesorze, czym różni się obecnie ochrona roślin w Unii Europejskiej od tej na Ukrainie?

W Unii Europejskiej od ponad 10 lat obowiązuje integrowana ochrona roślin. W trosce o środowisko naturalne co roku wycofuje się ok.10 substancji czynnych, a w zamian wprowadza jedną i to nie zawsze. Nowych preparatów nie ma zbyt wiele, ponieważ koszty stworzenia jednej substancji czynnej i wprowadzenia jej do obrotu w Unii Europejskiej są rzędu jednego miliarda złotych. Tymczasem nie ma gwarancji zwrotu poniesionych nakładów.

Znamy już listę 50 kolejnych substancji czynnych, które mają zostać wycofane w najbliższym czasie w krajach unijnych. Taka polityka podnosi koszty produkcji i pogarsza opłacalność europejskiego rolnictwa. Nowe preparaty działają dużo krócej i słabiej. Przykładem jest środek do zaprawy nasion, który kiedyś działał 2-3 miesiące, a obecnie tylko 2-3 tygodnie. Rośnie tym samym liczba chorób i patogenów w uprawach. W efekcie konieczne jest powtarzanie zabiegów, a to zwiększa koszty, nawet dwukrotnie, co pociąga za sobą tzw. ślad węglowy. Tymczasem preparaty do ochrony nasion przed szkodnikami stosowane np. na Ukrainie działają w glebie nawet przez pół roku. 

W UE wzrosły też wymagania co do jakości nawozów m.in. dolistnych, są podniesione normy zawartości metali ciężkich. Nawozy te są lepsze i nie mają tak ujemnego działania na środowisko, za tym idzie też jednak wysoka cena. Niestety takich wymagań nie ma na Ukrainie. Dozwolone są tam substancje czynne insektycydów: chloropiryfos i dimetoat. Związki te mogą znajdować się w zbożach, które trafiają na rynek UE, ale nie zawsze są odpowiednio oznaczone.

Jak wygląda produkcja żywności w krajach Mercosur, z których ma być ona importowana do UE?

- W rolnictwo w Ameryce Południowej zainwestowały głównie Niemcy, ale też Francuzi, w mniejszym stopniu Holendrzy. Tam też jest masowa produkcja żywności poza wymaganiami unijnymi. Między innymi w Argentynie można stosować środki ochrony roślin, zakazane już w Unii Europejskiej, dozwolona jest tam uprawa roślin GMO. Warto dodać, że naukowcy podnoszą, że modyfikacje genetyczne wywołują wiele alergii u ludzi.

Urzędnicy UE tłumaczą, że naszą obroną przed importem skażonej żywności mają być kontrole jakości. To się sprawdza? 

- Nie, żywność importowana do Europy powinna być badania w kraju pochodzenia. Polska eksportuje dużo mąki do Chin. Chińczycy jednak kontrolują w naszym kraju zarówno produkcję zboża, jak i jego przemiał. UE powinna zrobić tak samo na miejscu. Poza tym żywność sprowadzana na jej teren powinna być wytwarzana wg. unijnych standardów. 

Panie profesorze, a jak polityka UE wpływa na skalę produkcji rolnej w Unii? Czy Europa nadal będzie samowystarczalna, jeśli chodzi o produkcję żywności, np. jeśli Ukraina zostałaby zajęta przez Rosję?

- Jeśli w Unii Europejskiej będzie rolnictwu narzucona produkcja ekologiczna, to będzie o 2/3 mniejsza niż konwencjonalna produkcja towarowa. Zamysł jest taki, by na Starym Kontynencie nie było rolnictwa towarowego. W efekcie mieszkańcy Europy będą skazani na importowaną żywność - dużo droższą i dużo gorszej jakości. Dla elit będzie tylko żywność ekologiczna, wytwarzana pod kontrolą. Taki scenariusz jest realizowany od lat. 

Mam nadzieję, że może tegoroczne wybory do Parlamentu Europejskiego przyniosą zmiany polityki rolnej w Unii Europejskiej. 

Dziękuję za rozmowę.

Czytaj także:

kg, kor-wm

Polecane

Wróć do strony głównej