Wojna w Ukrainie. Jakie wnioski dla Polski? Damian Duda: szkolenie cywilów to konieczność

Sabina Treffler

Sabina Treffler

2024-02-24, 09:09

Wojna w Ukrainie. Jakie wnioski dla Polski? Damian Duda: szkolenie cywilów to konieczność
Zdaniem Damian Dudy szkolenia cywilów powinny być powszechne i opierać się na modelu skandynawskim. Foto: Piotr Molecki/East News

- Szkolenie cywilów powinno być powszechne. Nie zapominajmy, że konstytucja każdemu obywatelowi narzuca obowiązek obrony ojczyzny. Bronić tej ojczyzny możemy na różne sposoby - powiedział w rozmowie z portalem polskieradio24.pl Damian Duda, prezes Fundacji "W międzyczasie", który wraz z wolontariuszami na Ukrainie od blisko dekady udziela pomocy medycznej bezpośrednio na polu walki.

W wywiadzie można przeczytać między innymi:

  • o konieczności powszechnego szkolenia cywilów na wypadek wojny
  • o rozwiązaniach stosowanych w modelu skandynawskim
  • jak samodzielnie możemy przygotować się na zagrożenie

Zapraszamy do lektury!

***

Sabina Treffler, redaktor portalu polskieradio24.pl: Rozmawiamy w przededniu drugiej rocznicy ataku Rosji na Ukrainę. Cofnijmy się o dwa lata, do lutego 2022 roku. Niektórzy na samym początku wojny zrozumieli, że nawet żeby przetrwać, są im potrzebne pewne umiejętności. W mediach pokazywane były relacje z cyklicznych, weekendowych szkoleń podstawowych dla cywilów organizowanych pod Lwowem. Chętnych uczono udzielania pierwszej pomocy czy obchodzenia się z bronią. Widoczna była wtedy większa mobilizacja. Wraz z toczącym się konfliktem to zainteresowanie gasło. Rozmawiamy o tym, że człowiek potrafi szybko przystosować się do nowych warunków.

Damian Duda, prezes Fundacji "W międzyczasie": Generalnie jeżeli chodzi o wyszkolenie ukraińskiej armii i o sposoby szkolenia, o metody, to one są coraz bardziej efektywne. Są coraz bardziej wypracowane i dostosowane do realiów pola walki. Natomiast próbuje się zbytnio ten proces skrócić, uprościć i ułatwić. W pewnym momencie widać, że jak nowoczesnym by to szkolenie nie było, jak wiele właściwych treści by nie przekazywało, to gdy będziemy chcieli zrobić to zbyt szybko, bez dokładności, bez możliwości treningu, bez możliwości rozwijania i utrwalenia tych informacji, to będzie ono po prostu nietrafione. Nie przyniesie zakładanych efektów.

W tym miejscu należy zapytać o Polskę i nasze przygotowanie. Graniczymy z państwem, na którego terenie toczy się od dwóch lat pełnoskalowa wojna. Nie chodzi tutaj o wzbudzanie poczucia zagrożenia, ale uczciwą odpowiedź na pytanie o naszą wiedzę i umiejętności. Czy nie należałoby zmobilizować się do zorganizowania powszechnych szkoleń cywilów?

Zdecydowanie tak. Zmieniło się status quo. Na chwilę obecną mamy wojnę w Europie, która została zatrzymana na granicy polsko-ukraińskiej. Jednak nikt nie daje gwarancji, że widmo wojny nie przesunie się dalej. Wydaje mi się, że aż do eskalacji tego konfliktu szliśmy w zaparte, zaprzeczając, że wojna wybuchnie. Te wojny, które znamy z filmów, I wojna światowa, II wojna światowa, były czymś, co wydawało nam się, że nie będzie miało więcej racji bytu. Zauważam, że powoli zaczyna do nas docierać, że wojna może zapukać także do naszych drzwi i że powinniśmy się na to przygotować.

Zobacz także: 

Jak powszechne powinno być takie szkolenie?

Powinno być totalnie powszechne. Nie zapominajmy, że konstytucja każdemu obywatelowi narzuca obowiązek obrony ojczyzny. Bronić tej ojczyzny możemy na różne sposoby - albo fizycznie będąc częścią sił zbrojnych, albo pracując w środowisku cywilnym i świadcząc usługi na rzecz sprawnego funkcjonowania tego zbrojnego ramienia, bądź też poprzez działania towarzyszące, działania ratownicze humanitarne, pozwalające przetrwać tym, którzy nie walczą.

Tuż po wkroczeniu rosyjskich wojsk na Ukrainę była taka krótkotrwała mobilizacja społeczna i np. przypominaliśmy sobie, jak skutecznie udzielić pierwszej pomocy poszkodowanemu. Ale to się już skończyło.

Ludzka natura ma to do siebie, że bardzo często nie zauważamy problemu. Bardzo często nie dostrzegamy zjawiska, dopóki ono nie wystąpi. Tutaj wielki ukłon w stronę Skandynawów, którzy w swoją kulturę mają wpisane przygotowywanie się do zagrożenia jeszcze przed jego wystąpieniem. Niestety tutaj częściej mamy do czynienia ze zjawiskiem "Polak mądry po szkodzie", aniżeli Polak zapobiegliwy i przezorny. W modelu skandynawskim dzieci od najmłodszych lat są prowadzane do centrów edukacyjnych, gdzie w sposób przystępny dla młodego odbiorcy uczy się ich, jak mają się zachować w sytuacji konfliktu zbrojnego, powodzi, pożaru. Co więcej, uczy się całe rodziny czynności obronnych i ratujących, które mogą wykorzystać na rzecz własnej rodziny czy najbliższego otoczenia. Tam każdy zna swoją rolę, wie, co ma robić i w jaki sposób oraz w jaki sposób może stać się elementem frontu obrony i ochrony.

Pod koniec lutego 2022 roku Rządowe Centrum Bezpieczeństwa opublikowało podobny poradnik. Były tam m.in. wskazówki dotyczące utrzymania kontaktu z rodziną na wypadek, gdyby nie było łączności, informacje, co należy spakować do plecaka w przypadku ewakuacji.

"Poradnik na czas kryzysu i wojny" jest moim dzieckiem. Tworzyliśmy go z zespołem, do którego należał obecny prezes Polskiego Radia Paweł Majcher. Szefem projektu była aktualna rzecznik RCB, natomiast wtedy jeszcze rzecznikiem Rządowego Centrum Bezpieczeństwa byłem ja. Bardzo długo zastanawialiśmy się, czy udostępnienie takiego poradnika nie spowoduje w kraju wybuchu paniki i strachu. Planowaliśmy publikację jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie, ale jego edycja i przygotowanie treści zbiegły się niemalże z datą ataku. Wtedy dotarło do nas, że nie możemy już dłużej czekać i musimy takie informacje wypuścić. Pudrowanie problemu i niezauważanie go mogło mieć miejsce do chwili, kiedy jeszcze wojna nie zapukała do naszej granicy. Jednak z chwilą, kiedy ona już tam była, to powinniśmy zacząć mówić o zagrożeniach, i to realnie jako o tych zagrożeniach, które mogą wystąpić. Niestety poza sygnałem, że ten poradnik bardzo dobrze się przyjął i że społeczeństwo chce tego poradnika i chce tych treści, zagadnienie nie zostało bardziej podjęte przez rządzących i finalnie nie zostało zrealizowane. Myślę, że gdyby znalazły się pieniądze, gdyby znalazło się finansowanie, gdyby znalazła się możliwość zedytowania i odświeżenia tego poradnika, to po wydrukowaniu go niemalże każda polska rodzina byłaby zainteresowana, by mieć taki poradnik w domu na półce.

Dziękuję za rozmowę.

***

Rozmawiała Sabina Treffler, redaktor portalu polskieradio24.pl

wmkor

Polecane

Wróć do strony głównej