REKLAMA

Kiedy belfer się uweźmie. Klasowe "czarne listy" wpływają na oceny i wyniki

2024-06-03, 19:17

Kiedy belfer się uweźmie. Klasowe "czarne listy" wpływają na oceny i wyniki
Polskie szkoły są pełne opowieści o nauczycielach, którzy uwzięli się na swych uczniów. Foto: Mircea Moira/ Shutterstock

"Często osobowość nauczyciela jest ważniejsza, od posiadanej przez niego wiedzy" - twierdził Soren Kierkegaard. To zdanie często okazuje się prorocze, zwłaszcza w przypadku nauczycieli, którzy uwzięli się na uczniów zabijając ich marzenia i stając w poprzek ich talentom. Takich historii, niestety, nie brakuje. Opinia nauczyciela o uczniu ma znaczenie, czego dowodzą naukowe badania, ale da się zbudować szkołę wspierającą swych uczniów.

Kilka tygodni temu Polskę obiegła wiadomość o nauczycielu, który w jednym z nowosądeckich ogólniaków oblał profesora polonistyki. Chodziło o profesora Wojciecha Kudybę, wykładowcę i nagradzanego pisarza, który udzielał korepetycji jednemu z uczniów II LO. Jego podopieczny zaczął mieć problemy po zmianie nauczycielki. O ile wcześniej jego wypracowania oceniane były wysoko, to nagle oceny obniżyły się do niedostatecznych.

Profesor, po miesiącach wspólnej pracy, zgodził się więc na eksperyment i napisał wypracowanie, pod którym podpisał się uczeń. Po otrzymaniu kolejnej "jedynki", zdecydował się nagłośnić sprawę.

Prowokacja odniosła skutek, sprawę podchwyciły media. Wiadomo już, że nauczycielka straciła pracę w szkole – informuje Onet. Z ulgą odetchnęli też pozostali uczniowie. - Ta kobieta "oblewała" notorycznie nie tylko tego naszego kolegę, ale i 30 proc. wszystkich uczniów, których uczyła. Lekcje z nią to była gehenna. Nic nie potrafiła wytłumaczyć, a jak przychodziło do sprawdzania wypracowań, to sypały się pały – mówią uczniowie cytowani przez portal.

Kiedy nauczyciel się uweźmie… Historia, jakich wiele

Podobnych historii jest bardzo dużo. Ze złym nauczycielem starła się kiedyś pewna studentka ostatniego roku polonistyki, która w liceum miała ogromne problemy z językiem polskim, mimo prowadzenie w gimnazjum popularnego bloga. Rodzice, chcąc córce pomóc, przenieśli ją do technikum. Nowa polonistka nie tylko poznała się na talencie dziewczyny, ale też pomogła jej, wysyłając prace na konkursy, gdzie zdobywały nagrody - zaznacza Onet. 

REKLAMA

Innym przykładem może być historia pewnego lekarza, który w liceum miał ogromne problemy z biologią. Zawziął się jednak, poprawił oceny. W klasie maturalnej oceniono go na "tróję", ale egzamin maturalny i późniejsze sprawdziany na studiach zdał bardzo dobrze, aż do sięgnięcia po tytuł lekarza.

Efekt Pigmaliona

Tego, że nastawienie do ucznia ma znaczenie, dowiódł przeprowadzony w latach 60. XX wieku eksperyment amerykańskiego socjologia Robert Rosenthala.

W pewnej podstawówce wskazano nauczycielom pewną grupę uczniów jako dzieci z "ogromnym potencjałem", wyróżniających się na tle innych. Po przeprowadzonych na zakończenie roku szkolnego testach okazało się, że osiągali oni znacząco lepsze wyniki niż pozostałe dzieci, tworzące grupę kontrolną. Haczykiem w badaniu było to, że grupę "wybitnych" wskazano całkowicie losowo, bez wcześniejszych badań.

Czytaj także:

Wyniki eksperymentu interpretowano wówczas jako jednoznaczny dowód na to, że niektóre dzieci nie radzą sobie w szkołach nie dlatego, że są gorsze, tylko dlatego, że nauczyciele mają wobec nich niższe oczekiwania, a w konsekwencji traktują inaczej niż tych z łatką "dobrych".

REKLAMA

Badania statystyczne nad efektem Pigmaliona potwierdziły jego występowanie nie tylko w szkole, ale w ogóle w życiu społecznym, w tym w relacjach zawodowych.

Dobra szkoła. Eksperci radzą, jak to zrobić

Eksperci zwracają uwagę, że dobra szkoła pozwala uczniom rozwinąć swoje zainteresowania i wspiera ich w rozwoju talentów, a dobrzy nauczyciele "wskazują kierunek, ale jednocześnie zostawiają dużo autonomii; pozwalają uczyć się w praktyce, zamiast straszyć sprawdzianami i ocenami; udzielają informacji zwrotnej i pomagają nam pracować nad tym, co jest dla dzieci ważne" – wyliczał w radiowej Czwórce Mikołaj Marcela, autor książki "Zróbmy sobie szkołę".

- W Polsce, mamy całkiem niezłe i elastyczne prawo oświatowe. Jeśli tylko ktoś chce z niego skorzystać, to tak naprawdę może zrobić szkołę, która jest przyjazna uczniom, to może to zrobić – podkreślał gość Polskiego Radia.


Posłuchaj

O szkole wspierającej uczniów opowiada Mikołaj Marcela, autor książki "Zróbmy sobie szkołę" (Czwórka do piątej /Czwórka) 24:18
+
Dodaj do playlisty

Onet.pl, encyclopedia.com, polskieradio24.pl, PAP/ mbl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej