Chaos i wypadki na Mazurach. Niebezpieczni ignoranci opanowali jeziora

2024-07-08, 10:00

Chaos i wypadki na Mazurach. Niebezpieczni ignoranci opanowali jeziora
95 proc. żeglujących na mazurskich jeziorach nie zna przepisów. Foto: PAP/Tomasz Waszczuk

95 proc. żeglujących po Mazurach nie zna obowiązujących przepisów - alarmuje Artur Songin, policjant z patrolu wodnego. Na jeziorach nagminnie dochodzi do wymuszania pierwszeństwa, wytwarzania niebezpiecznych fal czy głośnych imprez.

Rozpoczął się sezon na mazurskich jeziorach. Artur Songin, policjant z Giżycka, który pracuje w patrolu wodnym, zwraca uwagę, że "liczba jednostek pływających, które można wypożyczyć na Mazurach, jest tak duża, że nawet nie trzeba wcześniej robić rezerwacji". Sprzęt - jak zaznacza - można wypożyczyć "niemal z miejsca", a "jeziora są oblegane jak autostrady".

Jednocześnie podkreśla, że na tych wodnych "autostradach" wprawdzie obowiązują przepisy, jednak 95 proc. osób ich nie zna.

- Pływający po jeziorach wchodzą sobie w drogę, nie wiedzą, kto kogo ma przepuścić i jakie są zasady poruszania się po szlaku żeglownym - wyjaśnia Songin. I przypomina, że szlak wyznaczają zielone i czerwone boje, a jednostka pływająca powinna płynąć jak najbliżej prawej strony szlaku.

Wymuszanie pierwszeństwa na jeziorze

Policjant mówi z żalem, że wielu użytkowników żaglówek "sądzi, że to oni mają pierwszeństwo, np. przed houseboatami". - Interweniowałem niedawno w sprawie kolizji żaglówki z houseboatem, gdzie żeglarze byli winni, a nie mieli o swojej winie pojęcia; kompletnie nie znali przepisów - wspomina Songin.

REKLAMA

Dodaje, że jeśli ktoś nie umie żeglować, a chce to robić, powinien wynająć łódź ze sternikiem. - Wtedy będzie miał pewność, że żegluje bezpiecznie, że nie naraża siebie i innych - mówi policjant z patrolu wodnego.

Niebezpieczne fale

Żeglującym wiele kłopotów sprawiają skutery wodne, wytwarzające fale w miejscach do tego niedozwolonych, np. w kanałach, portach czy nieopodal plaż. - Bardzo często interweniujemy z powodu wytwarzania fal - przyznaje Artur Songin.

Wtóruje mu Paulina Karo, oficer prasowa policji w Mrągowie, która zaznacza, że osoby szalejące na skuterach często "pokornieją i grzecznieją", gdy widzą płynący w ich stronę patrol policji.

Moc skuterów wodnych z roku na rok rośnie. Po mazurskich jeziorach pływają skutery o mocy 325 koni mechanicznych, które rozwijają na wodzie prędkość 130 km/h. Policyjni wodniacy przyznają, że nie zawsze są w stanie dogonić ich swoimi motorówkami, dlatego im też kupiono skutery.

REKLAMA

Błyskawiczne szkolenia

Aby pływać skuterem wodnym, trzeba mieć uprawnienia sternika motorowodnego. Takie uprawnienia na Mazurach można uzyskać na ekspresowych, jednodniowych szkoleniach.

- Niestety takie osoby robią zły PR zarówno Mazurom, jak i pływającym na skuterach w sposób cywilizowany. Niestety, sezon na jeziorach trwa zaledwie kilka miesięcy i niektórzy na wszystko przymykają oczy, by tylko zarobić - mówi jeden z prowadzących wielodniowe szkolenia motorowodniaków.

Nie słyszą wołania

Do nieznajomości przepisów obowiązujących na wodzie w tym roku doszedł kolejny problem: głośna muzyka. - Na jachtach i skuterach muzyka puszczana jest tak głośno, że żeglujący czy pływający skuterem nawet nie słyszą, iż ktoś ich woła - mówi Paulina Karo.

REKLAMA

Dodaje, że na wielu jachtach - niezależnie od pory dnia - często odbywają się imprezy.

- Głośną muzykę włączają ludzie w każdym wieku. Możemy dać za to do 500 zł mandatu, ale tylko wówczas, gdy ktoś się poskarży na takie zachowanie - tłumaczy Artur Songin.

Wypożyczenie skutera wodnego to koszt rzędu 1-1,5 tys. zł za dobę. Za houseboat trzeba za dobę zapłacić kilka tysięcy złotych.

Czytaj także:

łl/PAP/wmkor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej