Spadła liczba kradzieży w sklepach? Eksperci zgodni: statystyki KGP nie oddają rzeczywistości

Z danych Komendy Głównej Policji (KGP) wynika, że znacząco spadła skala kradzieży sklepowych. Eksperci przyznają, że te statystyki nie oddają w pełni handlowej rzeczywistości. - Problem jest większy, niż wskazują na to dane z kartotek - mówią.

Paweł Kurek

Paweł Kurek

2024-07-25, 17:07

Spadła liczba kradzieży w sklepach? Eksperci zgodni: statystyki KGP nie oddają rzeczywistości
Monitoring w sklepie. Foto: Shutterstock

W pierwszym półroczu 2024 r. stwierdzono ponad 17,1 tys. takich przestępstw. To aż o 28,5 proc. mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy takich przypadków było niecałe 24 tys. Liczba wykroczeń kradzieży również spadła, było ich nieco ponad 125 tys., czyli o 12 proc. mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Najczęściej do kradzieży dochodziło w sklepach wielkopowierzchniowych, w 2023 roku było ich ponad 103 tys. W małych placówkach złodzieje sięgnęli po towary ponad 22 tys. razy.

Tyle twardych danych KGP, które jednak zdaniem ekspertów nie obrazują skali problemu. Ale o tym za chwilę. Najpierw warto przyjrzeć się czynnikom, które faktycznie mogły wpłynąć na rejestry policji.

Jednym z nich, jak wskazują eksperci, jest niższa inflacja.

Niższa inflacja = mniej kradzieży?

- Kiedy inflacja się zmniejszyła, duża część osób, które w mniej korzystnych warunkach ekonomicznych zdecydowałaby się na podjęcie ryzyka kradzieży, teraz się na to nie decyduje - podkreśla adwokat Marek Jarosiewicz z Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie. Jak tłumaczy, w 2023 roku, między innymi z powodów gospodarczych, zauważalny był wzrost drobnych kradzieży artykułów pierwszej potrzeby - żywności czy chemii gospodarczej. 

REKLAMA

- Zmienił się charakter kradzieży - wtóruje dr hab. Małgorzata Twardzik. Ekspertka z Katedry Badań Zachowań Konsumentów SGH w Warszawie zwraca uwagę, że towary z tzw. podstawowego koszyka zakupów, niezgodnie z prawem przywłaszczali sobie ludzie ubodzy, starsi, emeryci, którzy być może nie zdecydowaliby się na taki czyn, gdyby nie pogarszająca się sytuacja finansowa.

- Kilkanaście miesięcy temu ceny rosły praktycznie z dnia na dzień, inflacja była na poziomie 16 proc. Emerytury czy pensje nie starczały do tzw. pierwszego. To się zmieniło w ostatnich miesiącach. Inflacja jest na stałym i niskim poziomie, nie ma takich skoków cen - zanalizowała. 

Monitoring i ochrona

Eksperci, poza czynnikiem ekonomicznym, oceniają, że po fali kradzieży, do których dochodziło w ostatnich latach, poprawiły się systemy zabezpieczeń w sklepach. - Widzimy, że został położony większy nacisk na nowe, zaawansowane technologie i zabezpieczenia, takie jak systemy monitoringu, nowoczesne kamery czy bramki antykradzieżowe. Branża wykorzystuje w tym celu też AI - tłumaczy dr Twardzik.

Ponadto pracownicy sklepów i domów handlowych przeszli specjalistyczne szkolenia, podczas których dowiedzieli się między innymi, jak zachowują się potencjalni złodzieje, no co zwracać uwagę czy jak reagować, gdy istnieje podejrzenie, że doszło do przestępstwa. W wielu przypadka zdecydowano się też na zastosowanie działań prewencyjnych w postaci zwiększonej ochrony.

REKLAMA

Wpływ na bezpieczeństwo ludzi, a w tym też na ograniczenie kradzieży w sklepach, mają patrole policyjne, które coraz częściej pojawiają się w okolicy dużych obiektów handlowych.

Masowe kradzieże w sklepach

Marek Jarosiewicz z Północnej Izby Gospodarczej wręcz mówi o: "terapii szokowej, jakiej zostali poddani handlowcy w zeszłym roku, po tym, jak zmieniły się przepisy i liczba kradzieży wzrosła skokowo, w wyniku czego zaczęto inwestować w prewencję". 

Nowe regulacje, podwyższające kwotowy próg kradzieży, powyżej którego wykroczenie zamienia się w świetle prawa w przestępstwo, obowiązują od 1 października 2023 roku. Teraz za wykroczenie uznaje się kradzież do 800 zł, wcześniej było to 500 zł. Za wykroczenie grozi mandat, za przestępstwo - nawet 5 lat więzienia.

Handlowcy, widząc, że skala, szczególnie drobnych kradzieży do 800 złotych rośnie, wystosowali na początku tego roku apel do ministra sprawiedliwości Adama Bodnara o przywrócenie starych przepisów. - Statystyki pokazują, że 2023 rok był rekordowym, jeżeli chodzi o kradzieże sklepowe. Apelujemy do ministra sprawiedliwości, by przywrócić karanie kradzieży od poziomu 500 złotych - mówiła wówczas Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie. Izba przygotowała też pismo w tej sprawie, które trafiło do resortu sprawiedliwości.

REKLAMA

Statystyki policji a rzeczywistość

Czy usprawnienie zabezpieczeń sklepów - jako odpowiedź na falę kradzieży, podkręconą przepisami idącymi na rękę złodziejom - oraz niższa inflacja spowodowały, że jest mniej takich przestępstw? Taka teza nie przekonuje prezesa Polskiego Związku Pracodawców Ochrona Pawła Korzybskiego.

- Statystyka nie mówi wszystkiego. Przykładowo z danych jednego z naszych klientów, jakim jest duża sieć handlowa, wynika, że wartość ukradzionych towarów wzrosła o 20 proc. Zatem istotne jest, czy patrzymy na liczbę zdarzeń, czy na wartość skradzionego towaru - stwierdził.

Dodał jednocześnie, że wbrew temu, co mówi część ekspertów, sklepy, ze względu na wzrost kosztów, nie decydują się na podjęcie współpracy z firmami świadczącymi usługi ochrony w celu usprawniania systemu zabezpieczeń w obiekcie. - Jeżeli nie ma pracowników ochrony, nie ma fizycznego ujęcia sprawcy, wówczas nie ma odpowiedniej dokumentacji, to tych zgłoszeń na policję też będzie mniej - stwierdził.

Ponadto, jak mówił, wraz z podniesieniem progu wartości skradzionych towarów, od którego odpowiedzialność kwalifikowana jest jako przestępstwo, zostały podniesione kwotowe progi zdarzeń, po przekroczeniu których sklep decyduje się na wezwanie policji.

REKLAMA

- Jeżeli do 2023 roku incydent policji był zgłaszany od 150 złotych wartości skradzionego towaru, to w 2024 roku ten sam klient zmienił wewnętrzną politykę i zgłoszenia zaczynają się od 250 złotych. Poniżej tej kwoty, w wielu przypadkach, kradzieże nie są w ogóle raportowana do organów zewnętrznych - podkreśla.

Często raportowane są też tylko kradzieże, które kwalifikują się jako przestępstwo, a nie wykroczenie, czyli te powyżej 800 złotych. Przez zmianę przepisów wartość ukradzionych towarów zgłaszanych takim systemem również rośnie. - Jeżeli mieliśmy zgłoszonych na policji 1000 zdarzeń po 500 zł, a teraz mamy 1000 zdarzeń po 800, to wartość globalna portfela, który został ukradziony, automatycznie rośnie - wyjaśnia.

Drobne kradzieże nie są zgłaszane

Z taką oceną sytuacji zgadza się Renata Juszkiewicz, prezes zarządu Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, która nie owija w bawełnę. - Z punktu widzenia organizacji, która zrzesza największe sieci handlowe w Polsce, statystyki policji nie potwierdzają stanu. Kradzieży jest więcej - mówi.

- Statystyki potwierdzają tylko te wykroczenia, które są powyżej ośmiuset złotych, jeśli chodzi o kradzież. Natomiast wszystkie mniejsze kradzieże cały czas są nagminne i tego często się nie rejestruje, więc te statystyki się nie potwierdzają - ocenia.

REKLAMA

Juszkiewicz tłumaczy, że czynnik ekonomiczny ma tu kluczowe znaczenie, ponieważ ze względu na pauperyzację społeczeństwa w ostatnich latach stosunkowo niedrogie produkty, takie jak żywność, stają się celem drobnych kradzieży. - Inflacja teraz jest mniejsza, więc te statystyki może minimalnie się zmniejszają, natomiast na pewno nie jest tak, że ta zmiana jest drastyczna - oceniała prezes POHiD, dodając, że w jej ocenie drobne kradzieże często nie są zagaszane i rejestrowane. 

Interwencja policji

Dlaczego właściciele sklepów i ich pracownicy nie zgłaszają takich incydentów? Główną przyczyną paradoksalnie są pieniądze i... czas. - Dla przedsiębiorcy jest to dosyć uciążliwe, bo wiąże się z koniecznością stawiennictwa na przesłuchaniu, przedłożenia dowodów. To trwa. Nie jest to też opłacalne - mówi adwokat Marek Jarosiewicz. 

Osoby dopuszczające się kradzieży w sklepach - kontynuuje - zwykle nie są zamożne i jeżeli nawet w wyroku sądowym pojawi się obowiązek naprawy szkody, to nie ma możliwości wyegzekwowania takiego odszkodowania. - Niewarta skórka wyprawki - kwituje.

Aleksandra Laskowska z biura prasowego Komendy Głównej Policji, zapytana o te procedury, wyjaśniła, że po otrzymaniu zgłoszenia na miejsce zdarzenia zostają wysłani funkcjonariusze. - Pytają kierownika sklepu, jaka jest wartość skradzionego towaru, czy został on zabezpieczony, oddany do sklepu. Jeżeli kwota nie przekracza ośmiuset złotych, policjant może na miejscu wystawić mandat karny osobie, która dokonała wykroczenia - opisuje.

REKLAMA

Jeśli jednak wartość skradzionego towaru jest wyższa, sprawca zostaje zatrzymany, a kierownik sklepu lub pracownik ochrony, który dokonał ujęcia, udaje się na komisariat. Tam jest przesłuchiwany w charakterze świadka, składane jest też zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

- W kolejnych krokach zabezpieczany jest materiał dowodowy w postaci monitoringu, ewentualnie wzywani są inni świadkowie zdarzenia - opisuje.

Potem sprawa trafia do sądu. 

Przedstawicielka KGP powiedział też, że nie wszystkie kradzieże są zgłaszane. - Musimy brać pod uwagę, że nie zawsze jest to kradzież tzw. artykułów premium. Czasami dotyczy to artykułów pierwszej potrzeby, bo są osoby w takim stanie materialnym, że chowają do kieszeni bułkę czy wędlinę, bo są głodne, a nie mają jak za to zapłacić - tłumaczy. Dodaje jednocześnie, że jeżeli patrol zostaje wezwany do takiego zdarzenia, to też są one inaczej oceniane.

REKLAMA

- Policjant to też jest człowiek i staramy się każde takie zgłoszenie traktować indywidualnie - zaznacza.

Kto i dlaczego kradnie?

Statystyki policyjne odnoszą się do niewielkiej liczby zgłoszonych przypadków kradzieży sklepowej. W rzeczywistości problem jest znacznie większy. W zależności od różnych źródeł szacuje się, że to, co rejestruje policja, to zaledwie 10-15% wszystkich przypadków kradzieży w sklepach, a może i mniej - mówi Łukasz Grzesik, specjalista z zakresu bezpieczeństwa obiektów handlowych.

Ekspert dodaje, że wielu sprzedawców detalicznych, szczególnie mniejszych, nie wykrywa wszystkich przypadków kradzieży albo rozwiązuje je na własną rękę, nakazując zapłatę za skradziony towary lub oczekując jego zwrotu, gdy sprawca kradzieży zostanie ujęty na gorącym uczynku. - Statystyki policyjne tego nie uwzględniają - zaznacza.

Zapytany, kto i dlaczego kradnie, mówi, że w sklepach kradną głównie mężczyźni, a kobiety stanowią około 1/4 wszystkich zarejestrowanych przypadków. - Kradzieże najczęściej popełniane są w grupie wiekowej 30-49 lat, niezależnie od tego, czy czyn kwalifikuje się jako przestępstwo kradzieży, czy wykroczenie - wskazuje.

REKLAMA

W przypadku kradzieży o wyższej wartości, spoza wskazanej grupy, na drugim miejscu dominują osoby młodsze. Natomiast w przypadku kradzieży o mniejszej wartości dominują osoby starsze, powyżej 50 roku życia.

Najczęstszą przyczyną kradzieży są problemy finansowe. - Osoby znajdujące się w trudnej sytuacji, pod presją ekonomiczną, kradną najczęściej produkty na własne, bieżące potrzeby i są to zwykle produkty spożywcze. Domeną młodych ludzi są kradzieże motywowane najczęściej potrzebami modowymi i dotyczą np. odzieży i akcesoriów do niej lub drobnych akcesoriów elektronicznych - wylicza Grzesik.

Zuchwała kradzież

Prezes Polskiego Związku Pracodawców Ochrona Paweł Korzybski tłumaczy z kolei, że produkty pozyskiwane są w zuchwały sposób. - Złodzieje wchodzą brutalnie do sklepu, pakują dużo towaru i wychodzą, licząc na to, że nie zostaną zatrzymani przez ochronę - opisuje. Jak mówi, młodzi ludzie często kradną, bo myślą, że nie spotka ich żadna kara. - Czasami jest to po prostu czysta ludzka głupota. Kradzież impulsywna. Czasami chodzi o zakład lub chęć zaimponowania rówieśnikom - opisuje.

Ekspert ds. ochrony obiektów handlowych mówi, że kiedyś głównym celem kradzieży były produkty drobne o relatywnie wysokiej wartości, jak maszynki do golenia, teraz są to np. drogie perfumy, których sprzedaż oferowana jest w serwisach zakupowych lub mediach społecznościowych. - Napastnik otwiera torbę, pakuje wybrane przez siebie produkty i zuchwale wychodzi, potem sprzedaje to w sieci - tłumaczy.

REKLAMA

Jak mówi, łupem padają też elektronarzędzia czy szeroko pojęta elektronika. - Teraz urządzenia elektroniczne, smartfony, znajdują się na tzw. wyspach, ekspozytorach i posiadają pierwszy próg zabezpieczenia, jakim są linki antykradzieżowe, więc możliwości są ograniczone. Takie urządzenia mogą być także blokowane zdalnie - wyjaśnia.

Tymczasowy trend?

Łukasz Grzesik, specjalista z zakresu bezpieczeństwa obiektów handlowych zaznaczył, że "nie ma badań ani raportów jednoznacznie wskazujących na wartość kradzieży sklepowych w Polsce".

- Według różnych źródeł szacuje się, że dla polskiego rynku wartość ta może sięgać nawet 1,7 miliarda euro rocznie. Są to jednak dane sprzed kilku lat i mogą być już nieaktualne. Nie ulega jednak wątpliwości, że straty liczone przez sklepy łącznie sięgają miliardów złotych rocznie - stwierdził.

Dodał jednocześnie, że jeśli statystyczny trend się utrzyma, to będzie oznaczało, że zmierzamy w dobrym kierunku. - Trudno obecnie przewidzieć, co będzie się działo w drugiej połowie roku i czy pojawi się impuls, który faktycznie przyczyni się do pogorszenia statystyk dotyczących kradzieży sklepowych. Mam nadzieję, że tak się nie stanie, ale nie można tego wykluczyć - ocenił.

REKLAMA


wmkor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej