Ważą się losy subwencji PiS, PKW zabierze nawet 100 mln złotych? Wyjaśniamy

Czego szuka Państwowa Komisja Wyborcza w sprawozdaniu z kampanii Prawa i Sprawiedliwości, za co może zabrać pieniądze i co ma do tego "tajny list" Kaczyńskiego? Wyjaśniamy.

2024-07-30, 16:53

Ważą się losy subwencji PiS, PKW zabierze nawet 100 mln złotych? Wyjaśniamy
Prezes PiS Jarosław Kaczyński. Foto: PAP/Tomasz Gzell

Państwowa Komisja Wyborcza ma zdecydować 31 lipca, czy przyjąć sprawozdania finansowe partii, które startowały w zeszłorocznych wyborach do parlamentu.

Najwięcej emocji budzi sprawozdanie Prawa i Sprawiedliwości. Wobec partii mnożą się oskarżenia co do nadużyć w wydatkach publicznych środków na kampanię. Zgodnie z kodeksem wyborczym partie mogą agitować jedynie w ramach ściśle kontrolowanego budżetu komitetu wyborczego. Jarosław Kaczyński mówił, że jeśli jego partia straci fundusze, będzie to "kryminalne działanie tej władzy". Dwa tygodnie temu PKW odroczyła swoją decyzję.

Póki sprawozdania nie zostaną przyjęte, żadna z partii nie otrzyma środków z budżetu państwa, które należą się im w związku ze zdobytymi mandatami.

Co konkretnie budzi podejrzenia Państwowej Komisji Wyborczej?

PKW jest oszczędna w wyjaśnieniach. W komunikacie podała, że odroczenie głosowania nad sprawozdaniami poprzedziła "ożywiona, merytoryczna i trwającej kilka godzin dyskusja", a dodatkowe dwa tygodnie były potrzebne na "konieczność uzupełnienia zgromadzonych materiałów w celu dokonania pogłębionej całościowej analizy".

REKLAMA

Na początku czerwca minister sprawiedliwości Adam Bodnar zwrócił się do szefowej Krajowego Biura Wyborczego, aby PKW sprawdziła, czy wydatki dokonywane z Funduszu Sprawiedliwości były zgodne z zawartymi w Kodeksie wyborczym zasadami finansowania kampanii wyborczych.

"Poprzednie kierownictwo MS przyznało w sumie 2043 dofinansowania na łączną sumę 224 mln zł, w tym 201,1 mln zł w okręgach, gdzie startowali kandydaci Suwerennej Polski" - napisał Bodnar.

Podobnych pism z różnych ministerstw było więcej. Ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk informowała o zawiadomieniu PKW i prokuratury w sprawie organizowanych przez resort Marleny Maląg w kampanii wyborczej pikników 800 plus.

- Około 140 pikników 800 plus odbyło się w samym 2023 roku, jak wiadomo roku wyborczym. Na ich organizację nasi poprzednicy - przedstawiciele PiS - wydali około 8 mln zł, a na samą promocję 1,4 mln zł. To ogromne kwoty, ogromne kwoty środków publicznych na promocję i organizację pikników na temat świadczenia, które wypłacane jest od lat, o którym nikogo - w naszej ocenie - informować nie trzeba było - mówiła ministra.

REKLAMA

Ile może stracić Prawo i Sprawiedliwość?

W przypadku nieprzyjęcia sprawozdania finansowego komitet wyborczy może stracić do 75 procent środków, które należą jej się z budżetu państwa z subwencji oraz dotacji.

PKW poinformowała, że subwencja przewidziana w ustawie o partiach będzie wynosić dla Prawa i Sprawiedliwości 25,9 mln zł rocznie (ta kwota wyliczana jest od liczby zebranych głosów). Do tego dochodzi jednorazowa dotacja celowa za liczbę uzyskanych mandatów do Sejmu i Senatu. Po wyborach 2019 roku było to 30 mln zł - PKW nie upubliczniła jeszcze wyliczenia dla wyborów z października.

Mowa zatem o łącznej kwocie bliskiej 100 milionom złotych. To jednak maksymalny pułap, a PKW zamiast przyjęcia lub odrzucenia raportu może jedynie wskazać w nim uchybienia.

Czego szuka PKW i za co może ukarać?

PKW nie prowadzi własnego śledztwa, opiera się jedynie na materiałach dostarczonych przez inne organy państwa, w tym służby specjalne.

REKLAMA

Członek Państwowej Komisji Wyborczej Ryszard Kalisz (od 11 lat bezpartyjny, wcześniej minister w rządzie SLD) w rozmowie z radiową Trójką nie ukrywa, że możliwości działania PKW są ograniczone i mogą dotyczyć tylko działań partii w czasie kampanii wyborczej albo w sposób oczywisty odnoszących się do wyborów.

- Odnosimy się do sprawozdania i przepisów prawa. Jeżeli mamy dowody na to, że kampania była finansowana ze środków pochodzących z innych źródeł, niż środki komitetu wyborczego, wtedy możemy powiedzieć, że to sprawozdanie jest niepełne - powiedział.

- Mamy raport Ministerstwa Sprawiedliwości, że mamy i prosiliśmy o uzupełnienie raportu NIK-u, że mamy bardzo dużo dokumentów. Natomiast czy my to uznamy za dowody, czyli okoliczności o charakterze faktycznym, które w sposób bezsporny świadczą o finansowaniu kampanii wyborczej z innych źródeł, to dopiero okaże się w środę - mówił Kalisz. Jego zdaniem materiały przekazane przez prokuraturę na przykład na temat budzących podejrzenia postępowań wobec Rządowego Centrum Legislacji były "bardzo kiepskie", stąd m.in. decyzja o przełożeniu głosowania.

Czy PiS będzie musiał oddać pieniądze od razu?

Nie, partiom przysługuje droga odwoławcza do Sądu Najwyższego. Odwołanie rozpatrzy Izba Kontroli Nadzwyczajnej, która w opinii części prawników nie jest niezależnym sądem ze względu na wątpliwości dotyczące legitymacji Krajowej Rady Sądownictwa.

REKLAMA

Na przykład dr Paweł Filipek i dr hab. Maciej Taborowski z Instytutu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk pisali w analizie tak: "Wadliwe utworzenie i obsadzenie Izby, zależne od wpływów politycznych i naruszające ustalone regulacje prawne - co potwierdzają orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i samego Sądu Najwyższego - podważa jej zdolność do potwierdzenia rzetelności i ważności wyborów".

Czy partie musiały zwracać budżetowe pieniądze w przeszłości?

Tak, zdarzało się to wielokrotnie, także wobec PiS. W 2014 roku partia po sądowej batalii musiała zwrócić części dotacji za nieprawidłowości w rozliczeniach kampanii wyborczej z 2009 roku - wówczas było to około 5 milionów zł.

Czytaj także:

18 milionów zł musiał zwrócić PSL. Decyzję tę podjął Sąd Najwyższy, stwierdzając, że PSL nieprawidłowo rozliczyło wydatki z kampanii 2001 roku. A 10 milionów za nieprawidłowe wydatki z tej samej kampanii zwróciło SLD, które w wyborach było wtedy zwycięskie.

Za każdym razem o ostatecznej kwocie do zwrotu decydował sąd.

Czy na decyzję może wpłynąć "tajny list" Jarosława Kaczyńskiego, w którym miał zakazać kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w kampanii wyborczej?

Nie, PKW informuje, że nie ma takiej drogi prawnej, potwierdza to w rozmowie Kalisz. Tą sprawą zajmie się prokuratura. Nie oznacza to, że w przypadku nieprawidłowości PiS-owi nic nie grozi. Szef zespołu ds. rozliczeń PiS, poseł KO Roman Giertych zapowiada, że będzie dążył do odzyskania pieniędzy z tamtej kampanii.

REKLAMA

Czy PKW może dalej odraczać swoją decyzję?

Tak, ale musi działać zgodnie z ustawą o partiach politycznych i wskazać, jakie dodatkowe wyjaśnienia są potrzebne oraz określony w przepisach termin dla ich dostarczenia.

Maciek Piasecki

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej