To dlatego partia Razem odeszła z Lewicy. Zandberg ujawnił powód
Nie milkną komentarze po opuszczeniu przez partię Razem klubu Lewicy. Posłowie ugrupowania zapowiedzieli, że jeszcze w tym tygodniu złożą wniosek o utworzenie koła, by na pierwszym listopadowym posiedzeniu występować już samodzielnie jako partia Razem. - Byliśmy umówieni na koalicję, a nie relację wasalną - powiedział lider ugrupowania, Adrian Zandberg.
2024-10-29, 07:11
Kongres partii Razem zdecydował w niedzielę o opuszczeniu parlamentarnego klubu Lewicy i utworzeniu koła poselskiego. Realizację takiego scenariusz wybrało w referendum 53,75 proc. działaczy ugrupowania.
Lider Razem Adrian Zandberg ocenił, że ostateczną kwestią, która poróżniła jego partię z władzami Nowej Lewicy, był projekt budżetu na 2025 r.
- Nowa Lewica - wbrew ustaleniom - chciała narzucić dyscyplinę ws. głosowania. Byliśmy umówieni na koalicję, a nie relację wasalną - powiedział o planie Lewicy ws. budżetu i odejściu Razem.
- Razem nie dopuści do sytuacji, w której jedyną reprezentacją dla ludzi zawiedzionych tym rządem jest Konfederacja i PiS. Będzie prospołeczny, racjonalny, opozycyjny głos w parlamencie. Tym głosem będzie partia Razem - przekonywał Adrian Zandberg.
REKLAMA
Krytyka ze strony Donalda Tuska
Niektórzy politycy - odnosząc się do decyzji Razem o przejściu do opozycji - porównali działania ugrupowania do polityki prowadzonej przez PiS czy Konfederację. Tak sprawę skomentował m.in. wiceprzewodniczący klubu Lewicy Tomasz Trela na X, pisząc: "PiS RAZEM z Konfederacją". Również premier Donald Tusk opublikował wpis w podobnym tonie. "»Prawo i Sprawiedliwość« i »Razem« - te nazwy partii wymyślił ktoś obdarzony nieprzeciętnym poczuciem humoru. Czarnego" - ocenił szef rządu.
Przewodniczący Razem zapewnił, że jego partia będzie "opozycją racjonalną" - nie "totalną". - W Polsce, niestety, się utarło, że opozycja to ci, którzy mówią "nie, bo nie", bez względu na to, co rząd zaproponuje. Tak robiło KO, a PiS teraz wskoczył w dokładnie te same buty. Moim zdaniem takie podejście nie ma sensu - tłumaczył.
- Jeżeli rząd przynosi coś sensownego, to należy to poprzeć. Jeżeli jest coś, co wymaga poprawek, to zaproponujemy poprawki. Jeżeli rząd przynosi coś głupiego albo szkodliwego, to otwarcie powiemy, że jest to głupie i szkodliwe, będziemy głosować przeciw - wskazywał.
Inna polityka opozycji
Zdaniem Zandberga partia Razem udowodniła, że chce prowadzić politykę inną niż reszta opozycji, deklarując złożenie poprawek do budżetu państwa na 2025 r. - PiS zapowiedział, że nie chce w ogóle pracować nad budżetem, tylko odrzuci go od razu, niemalże bez czytania. My podchodzimy do tego inaczej i złożymy poprawki - wskazał.
REKLAMA
Razem domaga się co najmniej 20 mld zł na wsparcie systemu ochrony zdrowia i 10-proc. podwyżki ponad inflację dla państwowej sfery budżetowej. Zandberg podkreślił, że partia będzie szukała poparcia dla złożonych przez nią poprawek podczas posiedzeń komisji i zespołów parlamentarnych.
- Uważamy, że ten budżet ma poważne problemy. Chcemy te problemy naprawić, przynosimy rozwiązania. Jeżeli nasze poprawki zostaną przyjęte, to będziemy zadowoleni, natomiast jeżeli zostaną odrzucone, to oczywiście tego budżetu nie poprzemy - dodał.
"Nikt nie może narzucić dyscypliny"
Adrian Zandberg przyznał, że to właśnie projekt budżetu był ostateczną kwestią, która poróżniła Razem i Nową Lewicę. - Usłyszeliśmy bardzo jasno od władz NL, że chcą nam narzucić, jak mamy głosować w sprawie budżetu. Na to nie mogło być zgody - powiedział polityk.
- Kiedy powstał rok temu koalicyjny klub Lewicy, w którego skład weszły NL, Razem, PPS i Unia Pracy, to umówiliśmy się na bardzo prostą zasadę: każda z partii, która go tworzy, podejmuje samodzielnie decyzję o tym, jak głosuje nad projektami ustaw i nikt nie może nikomu narzucić dyscypliny. Byliśmy umówieni na równą koalicję, a nie na relację wasalną - powiedział.
REKLAMA
Jak podkreślił lider Razem, NL oczekiwała od posłów ugrupowania, że poprą projekt budżetu, niezależnie od jego ostatecznego kształtu. - To doprowadziło do oczywistych konsekwencji - ocenił.
Jednocześnie Zandberg zapewnił, że partia Razem w każdej chwili jest gotowa "wziąć odpowiedzialność za władzę wykonawczą". Warunkiem - tak samo, jak wcześniej - miałaby być renegocjacja umowy koalicyjnej. - Chcę wejść do rządu po to, żeby móc w nim dokonać realnych zmian. Ale wejść do rządu bez narzędzi do działania, tylko po to, żeby dostać ładną wizytówkę i limuzynę, a potem uśmiechać się i mówić, że jest dobrze, kiedy nie jest dobrze - nie, tym nie jestem zainteresowany - podsumował.
- Parlamentarzystki odchodzą z partii Razem. Michał Tomasik: ten serial wreszcie się kończy
- Rozłam na Lewicy. Prof. Rychard: dotknął ją kryzys przywództwa i myślenia
pg/pap/wmkor
REKLAMA
REKLAMA