Lekarze dokonali cudu. Pacjent przeszedł czwarty przeszczep wątroby
Pacjent Szpitala Wojewódzkiego przy ul. Arkońskiej w Szczecinie przeszedł przeszczep wątroby. I nie byłoby w tym zapewne nic szczególnie szokującego, gdyby nie to, że była to jego czwarta transplantacja tego samego organu. Prawdopodobnie jest pierwszy taki przypadek w Polsce.
2025-04-15, 18:40
Pierwszy przeszczep miał miejsce 20 lat temu
60-letni pacjent przeszedł pierwszy przeszczep w 2005 roku. Pod koniec marca lekarze ze szczecińskiego szpitala wykonali u niego czwartą transplantację. Pacjent został już wypisany i przebywa w domu na południu Polski. Lekarze oceniają jego stan jako dobry.
- Mamy nadzieję, że sprawy potoczą się dobrze. Poprzednim razem, po trzecim przeszczepie, dosyć szybko okazało się, że coś jest nie tak. Teraz takich okoliczności nie ma, co daje nam nadzieję na dużo lepszą przyszłość - stwierdziła prof. Marta Wawrzynowicz-Syczewska, kierująca oddziałem chorób zakaźnych, hepatologii i transplantacji wątroby w SPWSZ w Szczecinie.
Pierwszy przeszczep był konieczny ze względu na powikłania po wirusowym zapaleniu wątroby typu C. Zdiagnozowano u niego marskość. Wdrożono również leczenie przeciwwirusowe. Nie zapobiegło to jednak reaktywacji zakażenia, w związku z którą w 2008 roku pacjent przeszedł drugą transplantację.
Cierpiał na liczne choroby, w tym nowotwór
Również tym razem organ został zaatakowany przez wirusa. Pacjent doświadczał przy tym dotkliwych powikłań. - Co chwila lądował u nas, a to z powodu wodobrzusza, a to z powodu płynu w klatce piersiowej, a to z powodu żółtaczki - relacjonowała Wawrzynowicz-Syczewska. Co więcej, w międzyczasie pacjent pokonał chorobę nowotworową. Leczenie przeciwwirusowe przyniosło skutek w 2015 roku, a stan mężczyzny się ustabilizował.
REKLAMA
Cenny czas wykorzystano m.in. na wymianę uszkodzonych bioder. Było to konieczne, ponieważ miał metaboliczną chorobę kości, spowodowaną marskością wątroby. - Po 'remoncie' ortopedycznym odzyskał sprawność, ale w ubiegłym roku miał objawy marskości wątroby tak zdekompensowanej, że właściwie nie było innej możliwości, jak trzecie przeszczepienie. Było ono jednak niefortunne z powodów technicznych. Kiepska tętnica, połączenie nie najlepsze, i z tego powodu unaczynienie wątrobowe było niedostateczne - tłumaczyła Wawrzynowicz-Syczewska.
W efekcie pacjent doznał niewydolności dróg żółciowych i licznych infekcji. Jedynym ratunkiem był czwarty przeszczep. - Szanse na przeżycie bez kolejnego przeszczepu były znikome. Pacjent był niewypisywalny ze szpitala, ciągle przyjmował antybiotyki, bez których jego stan stawał się ciężki z powodu sepsy - przekazał dr Samir Zeair, kierujący oddziałem chirurgii ogólnej i transplantacyjnej SPWSZ w Szczecinie.
Spór w zespole transplantologów
Lekarze ze szczecińskiego szpitala mieli przy tym dylematy natury nie tylko medycznej, ale i etycznej. - Zawsze zadajemy sobie pytanie: Czy jest jakiś limit przeszczepień? Czy to jest fair w stosunku do innych pacjentów czekających? - mówiła Wawrzynowicz-Syczewska.
W zespole transplantologów doszło do sporu dotyczącego kolejnego przeszczepu. Jedna z lekarek kategorycznie stwierdziła, że nie należy wykonywać kolejnej transplantacji. Na korzyść pacjenta przemawiały jednak inne czynniki. Nie "stracił" żadnej wątroby ze swojej winy. Stosował się do zaleceń lekarzy, przyjmował odpowiednie leki, nie pił alkoholu i dbał o zachowanie dobrej formy. Był również aktywny zawodowo.
REKLAMA
- Historia tego pacjenta to materiał na niezły thriller. Ta jego walka, żeby utrzymać się przy życiu w jako takim zdrowiu. I nasza determinacja, żeby go uratować. Naszym obowiązkiem moralnym jest leczyć ludzi, ratować życie za wszelką cenę. Ale oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że jest jakiś kres możliwości i tutaj o ten kres bardzo się spieraliśmy - stwierdziła Wawrzynowicz-Syczewska.
Miał 10 proc. szans
Dr Zeair opisywał, że zabiegowi towarzyszył bardzo duży stres. Chodziło m.in. o techniczne aspekty operacji. - Za każdym razem, kiedy wymieniamy wątrobę, to skracamy naczynia, które trzeba łączyć. Czwarty raz! Czy ja będę miał jakieś naczynie, do którego będę podłączał? Nie mówiąc o zrostach, o krwawieniu śródoperacyjnym. Te wszystkie problemy były hamulcem, żeby nie podjąć takiej decyzji - relacjonował.
Przekonała go dopiero rozmowa z pacjentem i jego determinacja. - Nie miałem odwagi powiedzieć mu 'nie'. Zaznaczyłem, że jest 10 proc. szans, a 90 proc., że może zostać na stole operacyjnym - wspominał chirurg.
Również prof. Wawrzynowicz-Syczewska postawiła sytuację bardzo jasno: albo przeszczep, albo kilkanaście miesięcy życia. Pacjent poprosił wówczas o kilka dni namysłu. Po rozmowie z rodziną podjął decyzję o transplantacji.
REKLAMA
Optymistyczne rokowania
8 kwietnia opuścił szczecińską placówkę i wrócił do domu. Rokowania lekarzy po pierwszych dniach od przeszczepu "są bardzo optymistyczne". W Europie zdarzały się przypadki czterech przeszczepów tego samego organu u jednego pacjenta. W polskiej literaturze medycznej brak jest jednak podobnych przykładów.
W 2024 r. w SPWSZ przy ul. Arkońskiej wykonano 79 przeszczepień wątroby. W tym roku przeprowadzono już 22 transplantacje.
- Rzecznik Praw Pacjenta i lekarze łączą siły. Celem szarlatani i oszuści
- Badania mózgu zaskoczyły naukowców. Wyniki budzą niepokój
- Naukowcy wyhodowali ząb z probówki. Będzie przełom w stomatologii?
Źródło: PAP/egz
REKLAMA
REKLAMA