Afera na Pomorzu. Proboszcz "pożyczył" 3,5 miliona złotych i zniknął z parafii

Pomorską aferę z proboszczem w roli głównej opisał portal Onet. Duchowny, który miał nagle "zniknąć", podejrzewany jest o przywłaszczenie trzech i pół miliona złotych. Część wymienionej kwoty mają stanowić "pożyczki od parafian".

2025-06-16, 10:08

Afera na Pomorzu. Proboszcz "pożyczył" 3,5 miliona złotych i zniknął z parafii
Pomorskie/Proboszcz przywłaszczył sobie 3,5 mln złotych i zniknął. Foto: MONKPRESS/East News

Sasino. Proboszcz przywłaszczył gigantyczną kwotę i zniknął

Według doniesień Onetu prokuratura zawiesiła śledztwo w tej sprawie właśnie z powodu "zniknięcia" kapłana. Opisywany przez Onet jako ksiądz Krzysztof, duchowny objął posadę proboszcza w parafii pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego w Sasinie w 2016 roku.

Jak wynika z ustaleń serwisu, nowy proboszcz podejmował się licznych remontów i zdobywał fundusze na różne projekty. Rozpoczęto m.in. pracę przy zabytkowym kościele w Ciekocinie oraz odrestaurowywano witraże. Rozmówcy Onetu twierdzą, że na mszach prowadzonych przez księdza Krzysztofa bywał ówczesny prezes grupy Energa Daniel Obajtek. Portal donosi, że po jakimś czasie proboszcz zaczął zaciągać pożyczki u parafian (parafia liczyła 1270 wiernych). "Pożyczki" miały być przeznaczane m.in. na remonty plebanii, zakup ław w kościele czy fotowoltaikę, pielgrzymkę do Izraela.

"Mówił, że ma problemy, i pytał, czy mógłbym pożyczyć pieniądze"

- Mówił, że ma problemy z rozliczeniem dotacji, i pytał, czy mógłbym pożyczyć pieniądze. Żona pożyczyła mu raz, drugi, trzeci. W potwierdzeniach przelewów pisaliśmy, że to były pożyczki - cytuje wypowiedź jednego z mieszkańców miejscowości Onet. Kiedy zaś próbowali upominać się o zwrot pożyczonej kwoty, spotykali się ze zbywaniem ich ze strony księdza. Twierdził np., że "teraz nie ma" jak oddać pieniędzy. W końcu powiedział cytowanym przez Onet rozmówcom, że pieniądze wrócą do nich w ciągu najbliższych dwóch-trzech dni. I wtedy właśnie zniknął z parafii - relacjonował jeden z parafian.

Czytaj także: 

Ksiądz przywłaszczył 3,5 mln złotych. Prokuratura zawiesiła śledztwo

Łączna kwota, którą miał sobie przywłaszczyć, wynosi trzy i pół miliona. Milion to środki należące do parafii, która zgłosiła całą sprawę prokuraturze. Łącznie w sprawie jest 50 pokrzywdzonych. Ksiądz Krzysztof podejrzewany jest o: "wprowadzenie w błąd, przywłaszczenie mienia i doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem". Fakt, że pozostaje nieuchwytny, był powodem zawieszenia śledztwa przez prokuraturę. Śledczy jednak zabezpieczyli mienie duchownego. Jeden z rozmówców portalu stwierdził, że proboszcz w spisie duchownych widnieje jako osoba zaginiona.

REKLAMA

Źródła: PAP/Gazeta.pl/Onet.pl/hjzrmb/k

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej