Dwie nowe odmiany COVID-19 w Polsce. Objawy są bardzo charakterystyczne
W Polsce odnotowywany jest wyraźny wzrost zachorowań na COVID-19. Główni "winowajcy" to dwa warianty wirusa, zwane "Nimbus" i "Stratus". Już teraz w niektórych regionach szkoły wręcz pustoszeją, ponieważ duża część uczniów oraz nauczycieli choruje.
2025-10-14, 09:45
"Nimbus" i "Stratus" w natarciu. Jakie są objawy?
Przez Polskę przetacza się jesienna fala zakażeń COVID-19. Nie ma tu niespodzianki - zapowiadano ją jeszcze we wrześniu. Już wtedy obserwowano duży, siedmiokrotny wzrost zachorowań. W rozmowie z portalem medonet.pl lek. Jacek Bujko tłumaczył czynniki, które mają wpływ na wzrost wskaźników.
W okresie jesienno-zimowym ludzie spędzają więcej czasu w zamkniętych pomieszczeniach, co sprzyja transmisji wirusów. Ponadto odporność, zdobyta dzięki szczepieniom, stopniowo spada. Kolejnym czynnikiem jest ciągła ewolucja wirusa, który coraz skuteczniej zakaża i omija układ odpornościowy.
Wzrost zakażeń jest związany przede wszystkim z wariantami "Nimbus" i "Stratus". Objawy są bardzo podobne do tych, które występowały w przypadku "Omikrona". To przede wszystkim zmęczenie, kaszel, katar, ból głowy czy chrypka. "Nimbus" ma jednak charakterystyczną cechę. Pacjenci zarażeni tym wariantem skarżą się na ból gardła, przypominający "połykanie żyletek".
Jesienna fala zakażeń. Szkoły mają problem
Oba warianty pozostają wobec siebie konkurencyjne i wykorzystują inne sposoby zakażania. - Nimbus jest tak zakaźny, ponieważ lepiej przyczepia się do naszych komórek. Z kolei Stratus (XFG) rozprzestrzenia się, bo skuteczniej ucieka przed naszą odpornością zdobytą po szczepieniach czy poprzednich infekcjach - tłumaczył Bujko.
Obecnie Główny Inspektorat Sanitarny (GIS) notuje ok. 88,7 zakażeń na 100 tys. mieszkańców tygodniowo. Sytuacja jest dobrze widoczna m.in. w szkołach, które w niektórych regionach wręcz opustoszały. Według medonet.pl w części beskidzkich szkół trzeba było odwołać wycieczki, które były zaplanowane jeszcze we wrześniu.
- To kłopot, bo pieniądze zostały od rodziców pozbierane, autokary i miejsca noclegowe oraz wizyty w galeriach czy muzeach zarezerwowane i zaliczki zapłacone. W jednej z klas brakuje dwóch trzecich uczniów, w innej połowy. W oddziale przedszkolnym, przynależnym do naszej szkoły, choruje trzy czwarte dzieciaczków. Nie ma też kilku nauczycieli, którzy przedstawili zwolnienia lekarskie. W większości przypadków mamy do czynienia z zachorowaniami na COVID-19 oraz na wirus RS. Będziemy się starać, żeby te wycieczki poprzekładać na późniejszy termin, może na wiosnę - przyznał w rozmowie z portalem dyrektor jednej z placówek.
Potrzeba kampanii na temat szczepień?
Lek. Jacek Bujko istnieje potrzeba zdecydowanego wzmocnienia komunikacji perswazyjnej w kontekście szczepień. - Brakuje kampanii, która w prosty sposób tłumaczyłaby, dlaczego warto przyjąć kolejną dawkę. W społeczeństwie panuje 'zmęczenie pandemią - tłumaczył. Jak wyjaśnił, taka kampania powinna wiązać się z jasnym komunikatem, że celem szczepienia nie jest uniknięcie samego zakażenia, a jego ciężkiego przebiegu.
W tej kwestii, jak przekazał ekspert, statystyki są jednoznaczne. Nowe szczepionki zapobiegają hospitalizacji u 45-46 proc. osób starszych. W przypadku zachorowania na COVID-19 ryzyko trafienia do szpitala jest więc niemal o połowę mniejsze. Dawka przypominająca jest - zdaniem lekrza - absolutnie konieczna dla osób z grupy ryzyka (chorujących na cukrzycę, otyłość choroby serca, płuc czy nerek). Do tej grupy należą również osoby starsze, kobiety w ciąży, czy pracownicy służby zdrowia. Szczepienie przypominające jest jednak zalecane wszystkim.
- Stajemy na nogi po pandemii. Żyjemy dłużej, lecz są smutne trendy
- Jak chronić się przed infekcjami? Ekspert: kluczowe dwie witaminy
- Nie szczepisz dziecka? Zapuka do ciebie sanepid
Źródło: medonet.pl/egz