Kierowca wyszedł na grzyby. Psy byłego policjanta go zagryzły
46-letni mężczyzna pogryziony przez trzy duże psy zmarł w zielonogórskim szpitalu mimo kilkudniowej walki lekarzy o jego życie. Do tragicznego zdarzenia doszło w niedzielę na MOP-ie Racula przy trasie S3, gdy kierowca ciężarówki wyszedł na grzyby. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie okoliczności śmierci.
2025-10-15, 15:54
Zmarł 46-latek z Puław pogryziony przez trzy duże psy
46-letni mężczyzna został przewieziony do szpitala w niedzielę (12 października) z licznymi ranami szarpanymi po pogryzieniu. Był również silnie wychłodzony. Przeszedł kilka operacji, jednak jego stan od początku określano jako krytyczny.
- Miał liczne obrażenia zewnętrzne. Był bardzo głęboko wychłodzony. No i miał trochę istotnej i rozwijającej się dalej niewydolności wielonarządowej. Bezpośrednio ze szpitalnego oddziału ratunkowego trafił na blok operacyjny, gdzie był podany kilkugodzinnemu zabiegowi operacyjnemu, który polegał na próbie stabilizacji stanu klinicznego i usunięciu różnego rodzaju, nazwijmy to, obrażeń wywołanych całą tą sytuacją. A potem trafił na oddział intensywnej terapii - mówił w rozmowie z Polskim Radiem doktor Bartosz Kudliński, ordynator Oddziału Intensywnej Terapii w zielonogórskim szpitalu.
Niestety nie udało się uratować życia mężczyzny, pomimo przeprowadzenia kilku operacji, w tym amputacji kończyn. Zmarł w środę (15 października) nad ranem w szpitalu.
- Stoczyliśmy heroiczną walkę o życie. Ta walka i heroizm polegał na tym, że osoby, które nie wiedzą, na czym nasza praca polega, nie wyobrażają sobie tego. Możemy to policzyć pewnymi liczbami - jak sobie policzymy, na przykład, że standardowo pacjent w jakimś tam okresie, powiedzmy, okołooperacyjnicznego urazu, dostał jedną czy całą dwie jednostki krwi i innych, powiedzmy, preparatów rozestępczych, to pan dostał ich kilkadziesiąt. Dostawał je praktycznie przez cały okres. Miał włączone liczne terapie pozaustrojowe. Zrobiliśmy wszystko, żeby go uratować - dodał doktor Kudliński.
Rodzina mężczyzny, która po wypadku natychmiast przyjechała z okolic Lublina do Zielonej Góry, została objęta przez szpital pomocą psychologiczną.
Tragiczny atak psów w Raculi
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że 46-latek pracujący jako kierowca ciężarówki, zatrzymał się w niedzielę około południa na MOP-ie Racula przy trasie S3, na wysokości Zielonej Góry, na przepisową przerwę. Korzystając z wolnego czasu, wybrał się do pobliskiego lasu na grzyby. Tam został zaatakowany przez trzy duże psy. Mężczyzna zdołał połączyć się z numerem 112 i wezwać pomoc. Na miejsce skierowano policjantów i pogotowie. Po odnalezieniu 46-latka został on przewieziony do szpitala. Niestety, mimo wysiłków lekarzy zmarł po niespełna trzech dobach.
Psy, które zaatakowały mężczyznę, najprawdopodobniej owczarki belgijskie, zostały złapane i są na obserwacji. Należą one do byłego policjanta i właściciela strzelnicy, gdzie przebywały. To ogrodzony teren przylegający do lasu. Prawdopodobnie, kiedy 46-latek zbliżył się do strzelnicy, psy zdołały wydostać się z niej i go zaatakowały.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Ewa Antonowicz przekazała, że śledztwo ws. śmierci 46-latka jest prowadzone z art. 156 Kodeksu karnego, mówiącego o odpowiedzialności za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Mariusz Wicik przewodniczący Rady Miasta Puław napisał pismo do przewodniczącego Rady Miasta Zielona Góra z apelem o "rzetelne i transparentne wyjaśnienie wszystkich okoliczności tej tragedii". Dodał, że "to dramatyczne wydarzenie wstrząsnęło nie tylko społecznością Puław, ale również opinią publiczną w całym kraju".
- Barcice Górne. Znaleziono ciała trzech osób. "Rany od tępego narzędzia"
- Pawłów. Byk zaatakował kobietę. Zmarła na miejscu
- Świętochłowice. Więzili córkę przez 27 lat w pokoju. "Zgotowali jej piekło"
Źródło: Polskie Radio/PAP/nł