500 plus nie zdało egzaminu. Katastrofa demograficzna postępuje
Program 500+, który według zapowiedzi miał podnieść dzietność w Polsce, nie spełnił celu. W ubiegłym roku liczba urodzeń wyniosła zaledwie 252 tys., czyli najmniej od 200 lat. Pomysłodawca programu 500+ prof. Julian Auleytner twierdzi, że motywacja ekonomiczna nie jest wystarczająca do podjęcia decyzji o powiększeniu rodziny.
2025-11-28, 13:26
500+ nie zapobiegło katastrofie demograficznej
Prawo i Sprawiedliwość, wprowadzając program 500+, prognozowało, że w 2024 roku dzietność zwiększy się do poziomu 382 tys. urodzeń. Te szacunki zostały brutalnie zweryfikowane przez rzeczywistość. Wskaźnik dzietności w zeszłym roku spadł do poziomu zaledwie 1,099 (252 tys. urodzeń).
Nie pomogło ani rozszerzenie świadczenia na każde dziecko, ani nawet podwyżka do 800 zł miesięcznie. Po prostu - pieniądze to za mało, aby zmotywować młodych ludzi do posiadania potomstwa.
- Wraz ze wzrostem dobrobytu rośnie poziom aspiracji młodych ludzi, do których nie należy chęć posiadania dzieci - tłumaczył w rozmowie z "Faktem" prof. Julian Auleytner. - Wyrachowanie w sensie wyborów celów życiowych bierze górę nad życiem uczuciowym, nad chęcią posiadania dzieci - dodał.
Nie po to był program
Zresztą - jak stwierdził jeden z pomysłodawców programu - pierwotnie program 500+ wcale nie zakładał zwiększenia dzietności. Jego zadaniem miało być zmniejszenie poziomu ubóstwa. - Z czasem PIS dodał do tego filozofię zwiększenia dzietności bez uzasadnienia - wskazał.
Jego zdaniem motywacja ekonomiczna nie jest wystarczająca do podjęcia decyzji o posiadaniu dzieci. - Tego nie można rozwiązać przez pieniądze. Kobiety nie chcą być traktowane instrumentalnie jako homo economicus. To liberalna koncepcja zakładająca, zwiększanie wydajności poprzez stosowanie bodźców ekonomicznych. W przypadku zwiększenia dzietności to nie przemawia. Ponadto to obraża kobiety - podkreślił rozmówca "Faktu".
Jak rozwiązać problem?
Prof. Auleytner uważa, że zapaść demograficzna będzie trwać tak długo, jak Polska nie otworzy się na migrację młodych osób z innych krajów. - Warto przy okazji przyjrzeć się innym krajom Unii Europejskiej, np. Malcie, która powiększyła liczbę ludności o ponad 100 tys. w ostatnich latach, przede wszystkim tworząc warunki dla osiedlania się młodych i zamożnych osób. My nie wyglądamy z naszego podwórka i jest nam dobrze z tym - powiedział.
Wskazał także na problemy, z którymi muszą mierzyć się obecnie rodzice. Chodzi m.in. o uzależnienie od mediów cyfrowych, otyłość i nadwagę, a także wykluczenie komunikacyjne. - Nie wystarczy posiadać dzieci, trzeba je wychować, a nie oddawać wychowanie w macki internetu i telefonu komórkowego - stwierdził.
Czytaj także:
- Problem z wiekiem emerytalnym. Zacznie się "grzebanie w systemie"?
- Coraz mniej Polaków. Fatalne statystyki demograficzne
- Likwidacja porodówek w mniejszych miejscowościach? "Kobieta może dojechać 30 km karetką"
Źródło: "Fakt"/egz