Pomoc bez barier. Niepełnosprawne małżeństwo otworzyło swój dom dla uchodźców

2022-04-01, 15:11

Pomoc bez barier. Niepełnosprawne małżeństwo otworzyło swój dom dla uchodźców
Państwo Łapińscy z córką. Foto: PR/Paweł Kurek

Monika jest osobą niewidomą, jej mąż Wojciech cierpi na mózgowe porażenie dziecięce (MPD). Małżeństwo wychowuje siedmioletnią córeczkę Ulę. Każdy dzień przynosi im nowe radości, ale też wyzwania i trudności. Jednak, jak mówią, są ludzie, którzy potrzebują pomocy bardziej niż oni. To uchodźcy z Ukrainy. Dlatego otworzyli dla nich swoje serca i zaprosili ich pod swój dach.

- W pomaganiu, którego udzielamy naszym wschodnim sąsiadom, niepełnosprawność nie ma zupełnie nic do rzeczy. My czasami potrzebujemy pomocy, ale nie potrzebujemy domu, jedzenia, jesteśmy w swoim kraju. Mamy ponadto wszelkie możliwości, aby takiej pomocy udzielać. Mamy dach nad głową, którego potrzebują Ukraińcy, samochód, do prowadzenia którego mąż ma uprawnienia, więc możemy też służyć wsparciem przy transporcie - wylicza Monika Snycerska-Łapińska.

Zobacz reportaż o pomocy udzielanej przez państwa Łapińskich:

Monika z wykształcenia jest psychologiem, zna też język rosyjski, co ułatwia jej komunikację z osobami, które goszczą w domu. Wie też, jak rozmawiać z ludźmi, którzy mają za sobą traumatyczne przejścia.

Praktycznie i skutecznie

Jej mąż z kolei ma bardzo praktyczne podejście do pomagania. - Oferujemy nocleg, posiłek, kawę, herbatę, pomagamy w robieniu zakupów, załatwieniu różnych spraw, jak wydrukowanie biletów na samolot czy podłączenie do internetu, by mogli się skontaktować z bliskimi - wylicza Wojciech Łapiński, podkreślając jednocześnie, że przyjęcie dodatkowych osób pod dach nie jest dla nich problemem. - Mają do dyspozycji pokój córki, a Ula cieszy się, że może spać z rodzicami - śmieje się.

Zdarzyło się jednak, że jedna z grup wolontaryjnych, która udziela wsparcia Ukraińcom, nie chciała oddać pod ich opiekę kolejnej rodziny. To bardzo oburzyło małżeństwo, poczuli się niedocenieni, dyskryminowani, ale postanowili się nie poddawać. Nawiązali współpracę z parafią św. Jakuba Apostoła w Warszawie, która oferuje pomoc uchodźcom docierającym na Dworzec Zachodni.

- Ostatnio zadzwonił do nas ksiądz z pytaniem, czy możemy przyjąć na kilka dni dwie osoby. Od razu się zgodziliśmy - tłumaczy Monika.

Gdy odwiedziliśmy z kamerą rodzinę Łapińskich, gościli panią Alonę, która wraz z 70-letnim ojcem uciekła z Charkowa. Kobieta opowiedziała nam o swoich przeżyciach, podzieliła się też refleksją na temat ludzi, którzy wyciągnęli do nich pomocną dłoń. 

W dniu publikacji tego reportażu Monika i Wojciech zaprosili do domu kolejną osobę. Kobietę, która uciekła z Kijowa. Pani Alona wraz z ojcem wyjechała do Izraela, gdzie czeka na nich rodzina.

Zapraszamy do obejrzenia reportażu.

Paweł Kurek

Polecane

Wróć do strony głównej