Hanna Gronkiewicz-Waltz dołączy do panteonu? Felieton Miłosza Manasterskiego
Honorowe obywatelstwo stolicy dla Hanny Gronkiewicz-Waltz to policzek dla wszystkich ofiar "dzikiej reprywatyzacji" i znak, że radni Koalicji Obywatelskiej po prostu kpią sobie ze zwykłych mieszkańców - pisze w swoim najnowszym felietonie Miłosz Manasterski.
2022-05-12, 14:36
Na stronie Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy możemy przeczytać: "Godność Honorowego Obywatela Miasta Stołecznego Warszawy jest wyrazem najwyższego wyróżnienia i uznania dla zasług lub wybitnych osiągnięć obywateli polskich i cudzoziemców."
I rzeczywiście, znakomita większość "honorowych obywateli" stolicy to osoby, które zapisały się w polskiej historii. Na liście osób uhonorowanych przez miasto stołeczne są m.in. byli prezydenci RP - śp. Lech Kaczyński, śp. Ryszard Kaczorowski, Aleksander Kwaśniewski i Lech Wałęsa oraz byli premierzy RP: Tadeusz Mazowiecki, Jan Olszewski, Jerzy Buzek. Na długiej liście znajdziemy także św. Jana Pawła II, marszałka Józefa Piłsudskiego, generała Józefa Hallera i Ignacego Jana Paderewskiego. Honorowym obywatelstwem Warszawa wyróżniła także takie wybitne osobowości jak kardynał Józef Glemp, abp Kazimierz Majdański, prof. Henryk Skarżyński, Rotmistrz Witold Pilecki czy Marek Edelman.
Decyzja o przyznaniu honorowego obywatelstwa miasta zawsze ma w jakimś stopniu charakter polityczny, zwłaszcza gdy dotyczy samych polityków. Problemem staje się samo zestawienie - wobec takich gigantów jak Maria Skłodowska-Curie czy Irena Sendlerowa niektóre postaci mogą sprawiać wrażenie "nadmiernie doinwestowanych" przez Radę Miasta Stołecznego Warszawy. Dla wielu osób tytuły dla Janiny Ochojskiej, Jerzego Owsiaka czy Olgi Tokarczuk na pewno są dyskusyjne. Możemy mieć pewność, że część z kandydatur zyskała uznanie nie tyle ponad podziałami, co właśnie za sprawą politycznych podziałów. Bardzo trudno byłoby znaleźć powszechne poparcie na przykład dla odznaczenia honorowym obywatelstwem Warszawy kontrowersyjnego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, co stało się po jego śmierci.
To jednak nic w porównaniu z tym, co szykuje rada stołeczna w tym roku. Radni Koalicji Obywatelskiej chcą, by do panteonu honorowych warszawiaków dołączyła była prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz. Już samo porównanie pani polityk z wielkimi postaciami z listy honorowych obywateli wydaje się dla Hanny Gronkiewicz-Waltz mocno niekorzystne. To nie jest jednak największy problem z jej kandydaturą.
REKLAMA
Hanna Gronkiewicz-Waltz rządziła Warszawą przez trzy kadencje. Przez 12 lat popełniła niezliczoną ilość błędów w zarządzaniu stolicą, choć ten rekord w imponującym tempie jednej pięcioletniej kadencji próbuje poprawić jej następca Rafał Trzaskowski. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że szereg kłopotów, które dopadły wiceprzewodniczącego PO w fotelu prezydenta Warszawy, to spuścizna pozostawiona przez poprzedniczkę. To przecież Hanna Gronkiewicz-Waltz budowała słynną "Czajkę", ona też pozostawiła po sobie problematyczną infrastrukturę i dziesiątki problemów chaotycznie rozwijającego się miasta. Jednak najtrudniejszym elementem dziedzictwa PO w stolicy jest afera reprywatyzacyjna. Gdyby nie ona, możemy mieć niemal pewność, że Hanna Gronkiewicz-Waltz nie odpuściłaby sobie w wyborach samorządowych w 2018 roku i kontynuowała rządy wzorem wielu innych związanych z PO prezydentów wielkich miast.
A jednak nastroje społeczne w tak bardzo liberalnej lewicującej stolicy przestały sprzyjać "gospodyni miasta", na co ogromny wpływ mieli aktywiści tacy jak Jolanta Brzeska czy Jan Śpiewak oraz politycy Zjednoczonej Prawicy działający w Komisji Weryfikacyjnej (m.in. Patryk Jaki i Sebastian Kaleta). Ich wspólnym celem była naprawa szkód wyrządzonych - jak szacuje się - aż 50 tys. mieszkańców Warszawy przez "dziką reprywatyzację".
Mijają cztery lata od poprzednich wyborów samorządowych i radni PO uważają, że już czas "rehabilitować" Hannę Gronkiewicz-Waltz i postawić ją w jednym szeregu z Dalajlamą i Janem Nowakiem-Jeziorańskim. Politycy PO stawiają na amnezję wyborców, tymczasem sami jej doznali. Zapomnieli bowiem, że zaledwie rok temu honorowe obywatelstwo Warszawy otrzymała Jolanta Brzeska, aktywistka zamordowana przez nieznanych sprawców (czytaj: mafię reprywatyzacyjną). Amnezji radnych nie może usprawiedliwić fakt, że na stronie Urzędu Miasta rejestr honorowych obywateli Jolanty Brzeskiej nie uwzględnia. Pozostaje pytaniem, czy to zaniedbanie, czy zabieg cenzorski.
Honorowe obywatelstwo dla Hanny Gronkiewicz-Waltz zrównałoby ją, osobę politycznie odpowiedzialną za "dziką reprywatyzację", z Jolantą Brzeską, która straciła życie, broniąc ludzi przed tym straszliwym procederem. Czy można tak dalece zrelatywizować "wybitne zasługi"?
REKLAMA
Okazuje się, że można. Kontrkandydatem Hanny Gronkiewicz-Waltz ma być wysunięty przez klub radnych Prawa i Sprawiedliwości mer Kijowa Witalij Kliczko. To nie tylko ukłon dla bohatersko broniącej się stolicy Ukrainy, ale i nawiązanie do innego honorowego obywatela Warszawy, prezydenta Stefana Starzyńskiego, dowodzącego obroną cywilną w 1939 r. Podobno jednak rządząca Koalicja Obywatelska chce, by głosować jednocześnie nad obiema kandydaturami. Ma to być rodzaj kompromisu, czy raczej szantażu, wobec tych, którzy na byłą prezydent stolicy nie są w stanie zagłosować. Tymczasem Witalij Kliczko powinien prawdopodobnie odmówić "zaszczytu" - ponieważ po tym, jak uhonorowana zostanie Hanna Gronkiewicz-Waltz, obywatelstwo polskiej stolicy nie będzie już powodem do dumy, a raczej do wstydu. Okazuje się bowiem, że do tego grona może dołączyć każdy, niezależnie od tego, czy miastu i społeczeństwu szkodzi, czy pomaga.
Miłosz Manasterski
- Baltic Pipe 2 zamiast Nord Stream 2? Felieton Miłosza Manasterskiego
- 200 czołgów buduje bezcenne zaufanie. Felieton Miłosza Manasterskiego
- Mateusz Morawiecki kontra niemieccy intelektualiści. Felieton Miłosza Manasterskiego
REKLAMA
REKLAMA