Bierz łapówki, kłam i oszukuj - bylebyś miał immunitet! Felieton Miłosza Manasterskiego
Kolejny "sukces" marszałka Tomasza Grodzkiego w obronie przed postępowaniem prokuratorskim pokazuje, że immunitet w Polsce to przywilej skrojony na miarę przestępców, którzy chcą schronić się przed prawem w murach parlamentu.
2022-05-19, 12:30
Przysłuchajmy się przez chwilę debacie poświęconej immunitetowi parlamentarnemu, jaka miała miejsce w polskim Sejmie. Witold Pahl, poseł Platformy Obywatelskiej, stwierdził, że immunitet w naszym kraju to przywilej bardzo mocno rozbudowany, bo dotyczy też postępowań, które wszczęto przed objęciem przez polityka mandatu parlamentarzysty. Poseł, będący sam prawnikiem przypominał też, że w innych krajach europejskich zakres ochrony immunitetowej jest znacznie ograniczony. Wskazywał, że w Wielkiej Brytanii ogranicza się on jedynie do czasu posiedzenia parlamentu, a we Francji można nawet dokonać przeszukania w domu deputowanego. Ze strony posła Pahla padła propozycja, by przynajmniej ograniczyć immunitet do wykroczeń drogowych, w przypadku których, parlamentarzyści nawet jeśli chcą, nie mogą dobrowolnie zapłacić mandatu. Pomysł ten poparł Dariusz Joński. Najdalej w debacie poszedł jednak Andrzej Rozenek, który stwierdził, że immunitet jest przeżytkiem i trzeba go zlikwidować w całości.
Owa debata poświęcona immunitetowi miała miejsce w 2014 roku. Jak wielką ewolucję przeszły partie partie Pahla, Jońskiego i Rozenka, że osiem lat później wspierają marszałka Tomasza Grodzkiego w jego uchylaniu się przed postępowaniem prokuratorskim?
Według prokuratury Tomasz Grodzki, "pełniąc funkcję dyrektora szpitala specjalistycznego w Szczecinie i ordynatora tamtejszego Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej, przyjął korzyści majątkowe od pacjentów lub ich bliskich - kwotę nie mniejszą niż 24 tysiące 150 złotych w związku z leczeniem 13 pacjentów" w okresie od 1996 r. do 2012 r. Prokuratura chce postawić zarzut z art. 228 kodeksu karnego "sprzedajności osoby pełniącej funkcję publiczną". Chce, ale nie może, bo marszałek Grodzki krzyczy wniebogłosy, że jest niewinny, ale nie zamierza udowadniać tego przed sądem. Mamy mu wierzyć na słowo. Problem w tym, że jak mówią w więzieniach, wszyscy uważają się za niewinnych.
Marszałek Grodzki jest jednak osobą publiczną, której powinno zależeć na oczyszczeniu swojego imienia. A jednak nie skorzystał więc z okazji by zrzec się immunitetu samemu i przez ponad 400 dni nie poddawał wniosku o uchylenie swojego immunitetu pod głosowanie w Izbie Wyższej. A kiedy w końcu je poddał - koledzy ze zjednoczonej w tej sprawie opozycji zapewnili mu spokój do końca kadencji.
REKLAMA
Głosowanie w Senacie pokazuje głębię upadku etycznego partii opozycyjnych tworzących senacką większość. Sprzymierzeńcy PO sami jednak prawa nie łamią - korzystają z nadanych im uprawnień, które umożliwiają ochronę każdego przestępcy, który w wyniku wyborów zdobędzie mandat parlamentarny. Zadziwiające jest, że w 2014 roku politycy obecnej opozycji martwili się o to, że immunitet chroni posłów i senatorów przed mandatami za wykroczenia drogowe. Dzisiaj nie przeszkadza im osłaniać immunitetem w znacznie poważniejszym postępowaniu karnym.
Zarzuty o przyjmowanie łapówek nie odstręczają kolegów od marszałka Grodzkiego, który nie tylko cieszy się przywilejem bezkarności, ale nadal dumnie sprawuje rolę "trzeciej osoby w państwie".
Czytaj także:
- "Gdyby stracił immunitet, to i tak nie stanąłby przed sądem". Kowalski o sprawie Grodzkiego
- Paweł Kukiz: w Polsce immunitet jest zbyt szeroki, nie powinien dotyczyć spraw kryminalnych
Jaki marszałek taka większość - można by skomentować. Sprawa jednak jest niesłychanie poważna, ponieważ przypadek marszałka Grodzkiego rzutuje na funkcjonowanie naszej demokracji. I w rzeczywistości to właśnie obecna konstrukcja przywilejów parlamentarnych jest prawdziwym zagrożeniem dla praworządności Polski.
Casus Grodzkiego stanowi bowiem zachętę dla osób mających poważne problemy z prawem do angażowania się w politykę i sięgania po wysokie funkcje publiczne. Okazuje się bowiem, że są partie - tak jak Platforma Obywatelska - w których zgodnie z doktryną Neumanna, solidarność wewnątrzpartyjna jest silniejsza niż przywiązanie do jakichkolwiek innych wartości. Takie "quasi-mafijne" podejście stanowi zachętę do tego, by prawdziwa mafia starała się o swoją reprezentację w parlamencie. Posiadając na to środki finansowe jak i zdolności organizacyjne, już dzisiaj niejeden przestępca, któremu prokuratura depcze po piętach, może rozważać kandydowanie, zwłaszcza do Senatu. Dzisiaj martwimy się o korupcję w szeregach polityków, w przyszłości możemy usłyszeć o wymuszeniach, morderstwach, gwałtach czy rabunkach. Postępowanie opozycji w sprawie immunitetu marszałka Grodzkiego otwiera taką drogę przed naszym parlamentem.
REKLAMA
I nie jest to wcale czarnowidztwo. Wystarczy przypomnieć sobie sprawę Sławomira Nowaka, którego jeszcze kilka miesięcy temu Donald Tusk nazywał "więźniem politycznym PiS". Sam Nowak dzisiaj z pewnością gorzko żałuje, że odsunął się na boczny tor polityki. Gdyby w tej kadencji sprawował mandat senatora nie tylko nie trafiłby do aresztu, ale całe międzynarodowe postępowanie prokuratorskie utknęłoby w miejscu.
Czy Nowak miał szansę na mandat? Jak najbardziej tak. PO bowiem nie rezygnuje z osób z zarzutami, a nawet według rozmów Sławomira Neumanna w Tczewie, chętnie je promuje jako "ofiary" prokuratury kierowanej przez Zbigniewa Ziobrę.
Oczywiście o tym, kto zasiada w ławach sejmowych i senackich teoretycznie decydują wyborcy. Tym jednak Platforma Obywatelska stara się zrobić przysłowiową "wodę z mózgu". Sam marszałek Grodzki o aferze kopertowej mówi, że to "nagonka na niego, która ma służyć destabilizacji Senatu, który nie od dziś jest solą w oku rządzących".
Czytaj także:
- Przyszłość marszałka Grodzkiego. Duklanowski: nie uda mu się obronić hasłem "upolitycznionego śledztwa"
- "Stosują kłamstwo jako metodę polityczną". Joanna Lichocka o Platformie Obywatelskiej
Konsekwentne budowanie przekazu przez partię Donalda Tuska, że "PiS to zło" ma spowodować, że nawet złapany na gorącym uczynku polityk opozycji będzie mógł się tłumaczyć, że jest niewinny, bo przecież okradanie państwa jest teraz dobrym uczynkiem. Taką logiką posługują się już niektórzy sędziowie, przyznający odszkodowaniami nie zaatakowanym policjantom, ale tym którzy ich atakują.
REKLAMA
Ryba psuje się od głowy, a nasze państwo psuje się od "trzeciej osoby w państwie" poprzez zamienianie miejscami dobra i zła.
Miłosz Manasterski/ mbl
REKLAMA