Rząd mądry przed szkodą, opozycja i po szkodzie głupia. Felieton Miłosza Manasterskiego

Rząd zabezpiecza granicę z wrogim mocarstwem, a opozycja znów krzyczy, że to nie potrzebne. Politycy Koalicji Obywatelskiej udają, że wojny na Ukrainie nie ma, za inflację nie odpowiada Putin, a na granicy z Okręgiem Królewieckim zawsze będzie cicho i spokojnie.

2022-11-05, 20:29

Rząd mądry przed szkodą, opozycja i po szkodzie głupia. Felieton Miłosza Manasterskiego
Rząd mądry przed szkodą, opozycja i po szkodzie głupia. Foto: Andrzej Sidor / Forum

Pisał przed wiekami Jan Kochanowski:

Cieszy mnie ten rym: "Polak mądr po szkodzie",

Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,

Nową przypowieść Polak sobie kupi,

REKLAMA

Że i przed szkodą i po szkodzie głupi.

Uwagi odrodzeniowego wieszcza, mimo upływu wieków nadal mają znaczenie, jeśli rozważymy sytuację bezpieczeństwa naszej granicy północno-wschodniej. Decyzja o budowie zapory na granicy z Federacją Rosyjską zakomunikowana przez wicepremiera Mariusza Błaszczaka pokazuje, że rząd chce być mądry "przed szkodą". Jednocześnie reakcje polityków opozycji udowadniają, że myśl Kochanowskiego, o Polaku, który niczego się nie uczy i nie wyciąga wniosków z przeszłości, wciąż nie straciła na aktualności. Zwłaszcza, że Pieśń V z której pochodzi popularny cytat cała poświęcona jest właśnie sprawie bezpieczeństwa granic Rzeczypospolitej:

Wieczna sromota i nienagrodzona

Szkoda, Polaku! Ziemia spustoszona

REKLAMA

Podolska leży, a pohaniec sprosny,

Nad Niestrem siedząc, dzieli łup żałosny!

Tak rozpoczyna swoją pieśń mistrz z Czarnolasu, który polityką się pasjonował i wielokrotnie zachęcał, nie tylko w słynnej "Pieśni V", do zdecydowanej obrony granic rozległego państwa polsko-litewskiego.  Tym bardziej powinniśmy się cieszyć, że w XXI wieku polski rząd jest "mądr przed szkodą" i nie trzeba go mobilizować do działań obronnych (Skujmy talerze na talery, skujmy /A żołnierzowi pieniądze gotujmy).

Zwłaszcza, że wygląda, jakby nic się nie zmieniło od czasów autora "Odprawy posłów greckich" – nadal na Wschodzie czai się ogromne zagrożenie. "Zbójce (niestety), zbójce nas wojują" – pisał Jan Kochanowski, wspominając gwałty i rabunki na ówczesnej Ukrainie. Ze smutkiem możemy dzisiaj potwierdzić bolesną aktualność słów wieszcza – dzisiaj, tak jak i przed laty zbójcy mordują, gwałcą i niszczą Ukrainę. Zbójeckimi metodami Rosja wspólnie z Białorusią atakuje też państwa wschodniej flanki NATO – nie mając odwagi (na szczęście) do pełnoskalowej agresji, ale wykorzystując perfidnie migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki. Kreml posługuje się najemnikami, którzy sami opłacają swój przyjazd i pobyt w Rosji i Białorusi oraz szmugiel do Polski.

REKLAMA

Część z nich, jak zostało to już udowodnione przez nasze służby, ma bezpośrednie powiązania z dżihadem islamskim, część była z kolei szkolona przez FSB. Przeniknięcie w grupie "cywili" jedynie kilku osób wyszkolonych w Moskwie czy Kabulu może kosztować życie setek, jeśli nie tysięcy Polaków, Niemców czy Francuzów. Tylko całkowicie nieodpowiedzialne osoby jak posłanka KO Iwona Hartwig, mogą żądać przyjmowania jak leci prezentów od Putina ("Wpuście w końcu tych ludzi do Polski! Kim są ustali się później").

Polak mądry przed szkodą (a dokładnie rząd mądry przed szkodą) musi zabezpieczyć granicę. z Okręgiem Królewieckim, również dlatego, że jest to po prostu granica z państwem, które sam zdominowany przez opozycję Senat określił w uchwale jako "reżim terrorystyczny". I nie jest to żadna przesada. Choć siły Federacji Rosyjskiej wiąże dzisiaj walcząca Ukraina, Kreml nie przestaje wygrażać Zachodowi. W najgorszych słowach wypowiadają się o Polsce prominentni politycy rosyjscy z Wołodymirem Putinem i Dmitrijem Miedwiediewem na czele. Polskę wskazywano w badaniach opinii publicznej jako kolejny cel rosyjskiej "specjalnej operacji wojskowej" po zakończeniu działań na Ukrainie.

Otwarte granice sprawdzają się, gdy po sąsiedzku ma się ludzi cywilizowanych, a nie bandytów. Nawet Stany Zjednoczone, które przecież nie są we wrogich relacjach z Meksykiem, budują potężną zaporę na granicy z tym państwem, by zapobiec przemytowi narkotyków i nielegalnej migracji. Tymczasem opozycja chce siać kwiatki na granicy z jawnie wrogim mocarstwem. Czyżby dali się nabrać na internetowe żarty, w których Królewiec został anektowany przez Republikę Czeską i został Kralovcem?

Wśród osób najbrutalniej atakujących polski rząd jest eurodeputowana Koalicji Obywatelskiej Janina Ochojska. Jej słowa są wyjątkowo nikczemne, choćby dlatego, że Ochojska jedną ręką grozi polskiemu rządowi, a drugą wyciąga po pieniądze na swoją organizację charytatywną. Trudno nie zauważyć wysiłku i nakładów poniesionych na przyjęcie milionów uchodźców z Ukrainy, żeby podważać humanitaryzm polityków PiS. Eurodeputowana Ochojska jednak tego nie chce dostrzegać i używa wobec polskich władz słów wyjętych z rosyjskiej propagandy.

REKLAMA

Czytaj także:

Budowa zapory na granicy z Federacją Rosyjską jest zresztą również jak najbardziej humanitarna. Jest ona bowiem jasnym sygnałem dla wszystkich mamionych ofertą Kremla, dowodem na to, że przerzucenie nielegalnych migrantów przez Polskę do Niemiec, Belgii i dalej nie będzie możliwe. Świat wie już, że polska granica z Białorusią jest praktycznie nie do przebycia. Na forach migracyjnych sami migranci szacują, że mają najwyżej jedną szansę na sto na przedostanie się do Polski z Białorusi. To zdecydowanie zniechęca tych, którzy chcieliby zapłacić mafiom i wspierającym je zbrodniczym reżimom za "wjazd do Unii Europejskiej". Teraz świat powinna również obiec informacja, że granica polsko-rosyjska jest tak samo silnie strzeżona. A jeśli zajdzie potrzeba, to Polacy będą ją bronić z taką samą determinacją, z jaką pomagają Ukrainie i ukraińskim uchodźcom.

Mając za sąsiadów putinowską Rosję i łukaszenkowską Białoruś, trzeba spodziewać się po nich wszystkiego najgorszego. Warto pamiętać, że białoruskie siły specjalne nie tylko koordynują operację przerzutu migrantów na polską granicę, ale wielokrotnie prowokowały polskich obrońców granicy, nawet oddając w ich kierunku strzały z broni palnej. Reakcja – adekwatna – ze strony polskiej byłaby pretekstem do wywołania „gorącej wojny” a przynajmniej konfliktu granicznego. Dlatego tak ważne jest zabezpieczenie granicy rosyjskiej zanim powtórzą tam się sceny, które odgrywali agresorzy z Mińska. Zwłaszcza, że tym razem po drugiej stronie staliby już bezpośrednio Rosjanie, szukający pretekstu by pokazać swoim obywatelom, że to nie oni atakują Ukrainę, ale to Rosję atakuje NATO.

Rząd Prawa i Sprawiedliwości nie będzie oglądał się na to, czy nowa zapora podoba się Donaldowi Tuskowi i jego kolegom. My jednak powinniśmy się zastanowić, dlaczego w innych krajach, takich jak Litwa czy Finlandia, budowa zabezpieczeń granicy cieszy są aprobatą wszystkich sił politycznych. Co ciekawe, polska opozycja nie krytykuje Finów ani Litwinów (czy też Hiszpanów, czy Greków) za budowę zapór na ich granicach. Im najwyraźniej wolno pilnować swoich granic. Pytanie czy to głupota i nienawiść do własnego kraju czy jawna agentura Kremla pozostaje ciągle bez odpowiedzi. Niezależnie od prywatnej motywacji, wola szkodzenia Polsce i Polakom wymaga jednoznacznego potępienia.

REKLAMA

Miłosz Manasterski/as

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej