Policja weszła do dawnej Zatoki Sztuki. Czy klub może mieć związek z zaginięciem Iwony Wieczorek?

Policja otoczyła taśmami i zabezpieczyła sopocki lokal dawnej Zatoki Sztuki. Prowadzone czynności mają mieć związek z zaginięciem Iwony Wieczorek 12 lat temu. Dotychczas działalności klubu i zaginięcia 19-latki ze sobą nie łączono.

2022-12-23, 15:22

Policja weszła do dawnej Zatoki Sztuki. Czy klub może mieć związek z zaginięciem Iwony Wieczorek?
Co może łączyć Zatokę Sztuki w Sopocie z zaginięciem Iwony Wieczorek?. Foto: PAP/Adam Warżawa

W czwartek wieczorem policja otoczyła taśmą i zabezpieczyła budynek Nowej Zatoki w Sopocie i otaczający go teren. Wcześniej w tym samym budynku działał owiany złą sławą klub Zatoka Sztuki. Prokurator Karol Borchólski z Prokuratury Krajowej powiedział portalowi PolskieRadio24.pl, że zabezpieczenie odbywa się na zlecenie Małopolskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Krakowie. To jest ten sam departament, który prowadzi sprawę zaginięcia Iwony Wieczorek.

- Na tę chwilę nie mamy nic więcej do powiedzenia. Na miejscu odbędą się czynności zlecone przez prokuratora - mówi portalowi Borchólski.

Prokuratura nie chce ujawnić, do kiedy potrwają czynności ani czy zabezpieczenie terenu ma związek ze śledztwem w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Obecnie policja jest na miejscu i pilnuje lokalu, gdzie mieści się Nowa Zatoka. W środku na razie nikogo nie ma. Zapowiadane przez śledczych czynności jeszcze się nie rozpoczęły.

Film ukazujący Iwonę Wieczorek na promenadzie między Sopotem a Gdańskiem

Klub owiany bardzo złą sławą

REKLAMA

Zatoka Sztuki powiązana jest z historią o gwałcicielu i "łowcy nieletnich" Krystianie W. (ps. Krystek). Swe ofiary sprowadzał właśnie do sopockiego klubu. Bywały tam największe polskie gwiazdy kina czy sportu. Lokal był przykrywką dla działań ludzi wyjątkowo zdegenerowanych. Był miejscem, gdzie gwałcono i stręczono małoletnie dziewczyny. Oczywiście, nie każdy, kto tam wchodził, o tym wiedział. Ale są dowody na to, że do przestępstw dochodziło tam regularnie.

Afera w Zatoce Sztuki wybuchła latem 2015 roku. Wtedy to zaledwie 14-letnia Anaid Tutgushyan, córka Polki i Ormianina, rzuciła się pod pociąg w Gdańsku w dzielnicy Orunia. Tuż przed śmiercią zadzwoniła do koleżanki i wyznała, że została zgwałcona.

Pokrzywdzone 33 kobiety

W procesie przed wejherowskim sądem, według prokuratury, pokrzywdzone zostały 33 kobiety, z czego większość nie była pełnoletnia, a pięć nie miało ukończonych 15 lat.

REKLAMA

Wśród 40 przestępstw o charakterze seksualnym, o które oskarżono Krystiana W., znalazły się gwałty, usiłowania gwałtów, "usiłowania doprowadzenia pokrzywdzonych do obcowania płciowego oraz obcowanie płciowe z małoletnimi pokrzywdzonymi, w tym poniżej 15. roku życia". W. oskarżono też o "nakłanianie małoletnich pokrzywdzonych do prostytucji oraz czerpania z tego procederu korzyści majątkowych". W procesie na ławie oskarżonych zasiada też Marcin T., jeden z byłych współwłaścicieli klubu.

Latkowski po premierze filmu "Nic się nie stało" poświęconego Zatoce Sztuki. 

Zaginięcie Iwony Wieczorek

5 lat wcześniej polską opinią publiczną wstrząsnęła inna historia, czyli zaginięcie Iwony Wieczorek. 19-letnia kobieta po sprzeczce z chłopakiem wyszła z lokalu Dream Club i zaginęła bez wieści. Kamery zarejestrowały ją po raz ostatni przy promenadzie w Jelitkowie.

Dzisiaj wspomniany Dream Club nie istnieje. Był on swego czasu jednym z najpopularniejszych klubów muzycznych w Sopocie. Działał w Krzywym Domku przy ul. Bohaterów Monte Cassino od 2008 roku jako przedsięwzięcie firmy Art Invest - potentata nadmorskiej branży rozrywkowej.

REKLAMA

Zatoka Sztuki i zaginięcie Wieczorek

Na pierwszy rzut oka widać, że opisane dwie sprawy się nie łączą. Zatoka Sztuki i Dream Club oddalone od siebie są o pół kilometra. Obie sprawy dzieli też czas - 5 lat. Okazuje się jednak, że obie sprawy łączą nazwiska ludzi w nie zamieszanych.

Za Zatoką Sztuki i Dream Clubem stoi ten sam człowiek, twórca, organizator, "dyskotekowy baron", czyli Marcin T. ps. "Turek". 46-letni mężczyzna usłyszał zarzuty obcowania płciowego z małoletnimi. Grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności.

"Turek" atakował także prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę.

REKLAMA

"Ziobro broni swoich sprzedajnych dziennikarzy od brudnej roboty. Fajnie dogadali się.ci sami dziennikarze zaatakowali zatokę Sztuki używając całego steku kłamstw nie ponosząc za to żadnych konsekwencji gdyż Ziobro zabronił Polskim organom ścigania podejmowania działań przeciwko tym dziennikarzom" - napisał Marcin T. (pisownia oryginalna).

Gdzie tu jednak miejsce na sprawę Iwony Wieczorek?

Czytaj też:

Odpowiedzi w książce Latkowskiego?

REKLAMA

Portal PolskieRadio24.pl skontaktował się z dziennikarzem śledczym Sylwestrem Latkowskim, który zajmował się sprawą Zatoki Sztuki - wyprodukował m.in. film poświęcony tej sprawie, emitowany przez TVP. Zajmował się też zaginięciem Iwony Wieczorek. Latkowski nie chce komentować działań śledczych. Po chwili jednak wysyła nam SMS-a, w którym nawiązuje do swojej książki pt. "Układ Trójmiejski".

Przypomnijmy, książka pokazuje, że w wielu głośnych sprawach przewijają się te same osoby i pozwala zrozumieć, dlaczego układ trójmiejski jest na tyle silny, że wciąż trwa. Tamtejszy wymiar sprawiedliwości najwyraźniej z nim sobie nie radzi.

Latkowski w wiadomości do redakcji napisał: "Pisałem o tym w książce. Na biurku Iwony była tylko jedna kartka, karteczka z numerem telefonu. Po sprawdzeniu okazało się, że należał do szefa ochrony ps. Bolo - w Zatoce Sztuki i Dream Clubie".

Kim jest "Bolo"?

Szefem ochrony obydwu wspomnianych klubów od lat był Wojciech Sz. ps. Bolo. Mężczyzna ten był w Dream Clubie w noc zaginięcia Wieczorek. Jak podaje Gazeta Krakowska, w ostatnich tygodniach śledczy odwiedzili "Bola". Paweł P., kolega Iwony Wieczorek, z którym bawiła się feralnej nocy, miał kilkakrotnie dzwonić do "Bola" po wyjściu 19-latki z dyskoteki w Krzywym Domku.

REKLAMA

Na koniec kontaktujemy się z byłym współpracownikiem Zatoki Sztuki, który chce pozostać anonimowy. Mówi on portalowi PolskieRadio24.pl, że "szef ochrony milczy jak grób - nic się od niego nie dowiecie, a to jest człowiek, który o działalności dwóch klubów wie najwięcej".

Maciej Naskręt/PolskieRadio24.pl/PAP/Gazeta Krakowska

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej